~OFF'S POV~Rok, w którym rozpoczynałem studia, nie był najlepszym rokiem mojego życia. Pamiętam, że podczas mojego pierwszego semestru, co było około 3 lata temu, utknąłem w domu żyjąc pod jednym dachem z ojcem i macochą.
Moja mama umarła w dniu moich narodzin. Ktokolwiek znał moja matkę zawsze powtarzał, że jestem do niej podobny. Ona była bardzo uprzejmą i delikatną osobą. Mój ojciec ożenił się ponownie kiedy miałem 10 lat. Moja macocha jest również bardzo miłą osobą, zapewne tak samo jak i moja rodzicielka. Co więcej... Ta kobieta jest tak uprzejma, że ojciec zaczął ją wykorzystywać. Jeden raz byłem świadkiem ich kłótni. Ojciec popchnął moją przybraną mamę tak mocno, że ta uderzyła głową o szafkę. Musiała po tym zostać przewieziona do szpitala. Ale to nie było tylko raz kiedy ten podniósł na nią rękę. Ja dorastałem, a On nigdy nie przestawał jej krzywdzić. Kiedy chciałem bronić swojej nowej mamy kończyło się na tym, że również zostawałem pobity. Nasza rodzina była pogmatwana. Zdarzało się, że musiałem pójść do szkoły z opatrunkami i kłamać że się potknąłem i z lekka poobijałem. Nie mógłbym przyznać się przed całym światem, że pochodzę z beznadziejnej rodziny. I... że w dodatku jestem złym dzieciakiem nie potrafiącym obronić kobiety która traktuje mnie jak własnego syna, przed złem wcielonym w postaci mego ojca.
W końcu kiedy udało mi się dobrnąć do trzeciego roku studiów, wyniosłem się z domu. Nie mogłem już dłużej znosić krzyków, płaczu i przemocy... Próbowałem odwrócić swoją uwagę od tego wszystkiego, umawiając się z dziewczynami i dobrze się przy tym bawić. Wielu moich znajomych pytało mnie, dlaczego nie traktuję bycia w związku na poważnie. Nie mogłem udzielić im szczerej odpowiedzi. W swojej osobie widziałem obraz mojego ojca. Może jeszcze nie teraz, ale pewnego dnia mogę stać się tak samo agresywny wobec osoby na której będzie mi naprawdę zależało. Mam to zapisane w genach. Mogę co prawda odziedziczyć cechy mojej matki... Ale myślę że jestem złym człowiekiem, tak jak mój tata.
Aby temu zapobiec, nie powinienem się zakochiwać. Nie chcę trwać w miłości niszcząc ją.~ teraźniejszość ~
Byłem tak bardzo zagubiony w swoich rozmyślaniach, że nie zauważyłem obok siebie Oaba.
"Off, muszę lecieć... Maluszek może na mnie czekać..."
Słowa mojego przyjaciela wywołały u mnie dezorientację... Maluszek... Jaki znowu maluszek? Że niby skrzacik? Czekaj, ale przecież Gun powinien wrócić teraz ze mną... Po tym jak Oab zostawił mnie samego i poszedł sobie nie wiem gdzie... No dobra, widząc jego szeroki uśmiech mogę się domyślić dokąd zmierza... Chwyciłem za telefon i otworzyłem okienko z czatem.
Tumcial: Hej. Skończyłem już zajęcia. Będę na Ciebie czekał na parkingu.
Gun atp: P'? Nie wydaję mi się, żebym mógł z Tobą dzisiaj wracać. Proszę, nie czekaj na mnie.
Co jest do cholery? Nie może pójść ze mną, bo wychodzi z Oabem? Czy On nie lubi mnie już tak bardzo jak wcześniej? Dlaczego taka nagła zmiana w jego sercu? Po namyśle mu odpisałem.
Tumcial: Jest coś co chciałbym Ci powiedzieć, dlatego będę na Ciebie czekał.
Oczywiście nie dostałem odpowiedzi... Po prawie dwóch godzinach sterczenia na parkingu, zacząłem się zastanawiać czy On naprawdę, tak na poważnie, nie chce się ze mną spotkać... I czemu do diaska ja wciąż tutaj na niego czekam? Czy jestem głupcem? Moje uczucia względem tego chłopaka są takie pomieszane. Co ja naprawdę czuję do tej osoby?
W głowie pojawiło mi się wspomnienie relacji, jaka łączyła mnie z Jane. Jane była moją pierwszą dziewczyną i to właśnie z nią wytrwałem w związku najdłużej. Ona zawsze była przy mnie i wspierała mnie na każdym kroku we wszystkim co robiłem. Jednakże skończyło się to tak, że złamałem jej serce, bawiąc się z innymi dziewczynami. Naprawdę szczerze ją kochałem, ale może miłość którą Ona darzyła mnie, nie była równa mojej miłości. Zacząłem dusić się w tej relacji.
Zanim rozstaliśmy się na dobre, usłyszałem od niej zdanie "Mam nadzieję, że pewnego dnia odnajdziesz kogoś, o kogo tak naprawdę się zatroszczysz... Że dzięki tej osobie staniesz się lepszą wersją siebie... Że nigdy więcej nie będziesz już chciał tej osoby zastąpić kimś innym..."
Stanęło na tym, że do tej pory wciąż nie mogłem znaleźć takiej osoby... A może już ją, lub JEGO znalazłem, tylko że zajęło mi to trochę czasu by to zrozumieć?
Tak właściwie, to od momentu mojej pierwszej rozmowy z Gunem, zacząłem obserwować jego zachowanie. Chłopak zawsze podążał za mną gdziekolwiek bym się tylko nie udał, ale nie pokazywał mi się z tym otwarcie. To słodkie że nie chciał żebym zauważył... Pewnego razu Oab, a zarazem moi przyjaciele go przyuważyli, a zaraz po tym Oab zaczął być nim bardziej zainteresowany... W tamtym czasie nie mogłem tego zaakceptować. Krasnal jest taką uroczą osóbką, ale... Jestem hetero i to się nie zmieni.
Ale..."P'Off?"
Osoba na którą czekałem prawie 2 godziny, a nie przepraszam... Osoba na którą czekałem 2 godziny i 10 minut pojawiła się przed moimi oczami. Gapiłem się bezceremonialnie na jego twarz... Gun nie do końca mógł złapać powietrze, widać było, jak próbował unormować oddech. To go zdradziło, byłem pewien że biegł.
"P'Off czemu tutaj ciągle jesteś? Czekasz na kogoś?"
"Nie. Jestem tu dla Ciebie."
"Mówiłem Ci, że z Tobą nie wracam, prawda? Dobrze że Oab zobaczył jak stoisz na parkingu.."
Moje uszy poczerwieniały na to, gdy wspomniał imię Oaba.
"Lubisz Go?"
"Że co?"
"Kogo lubisz mocniej? Mnie, czy jego?"
Ewidentnie nie spodziewał się ode mnie takiego pytania, ale ja potrzebowałem odpowiedzi tu i teraz.
"On jest... On... To dobry przyjaciel. Lubię jego towarzystwo, ale lubię kogoś jeszcze..."
Chłopak zarumienił się calutki kiedy to mówił. Czas z tym skończyć... Nie zniosę tego dłużej...
"Jeśli się z nim nie umawiasz... Umów się ze mną."
"Co?"
"Tylko tyle masz mi do powiedzenia?"
"Czy właśnie o tym chciałeś ze mną rozmawiać P'Off? Nie masz może przypadkiem... No nie wiem... Dziewczyny?"
"Nie chodzę z nią. Ja i Ona jesteśmy tylko kumplami od bzykania... I Guuuunnn... Czy to nie Ty byłeś tym, który o mnie zabiegał? Daję Ci teraz swoją odpowiedź. Brzmi Ona TAK. Jednakże nadal nie do końca wiem, czy naprawdę lubię Cię w ten sposób..."
Chłopak był teraz w totalnym szoku. Opadła mu szczęka ze zdziwienia. To było dość zabawne widzieć go w takim stanie.
"Potrzebuję tylko pięciu miesięcy P'Off..."
"Co masz na myśli mówiąc pięć miesięcy?"
"Umawiajmy się przez pięć miesięcy. Tyle mi wystarczy. Nie zapytam Cię o to czy mnie kochasz, nie będę Cię o to nawet prosić. Samo posiadanie Ciebie u mojego boku sprawi że będę szczęśliwy. Dziękuję Ci P'Off."
Jego uśmiech był prawdziwy, lecz w oczach dostrzegłem głęboko skrywany smutek. Czemu brzmisz tak, jakbyś miał niedługo odejść?
"Okay... Więc od teraz umawiasz się ze mną. Chcę, żebyś przestał flirtować i spotykać się z innymi dziewczynami."
Rozbawiła mnie umowa, którą właśnie ułożył w swojej głowie.
"Hmmm... Pięć miesięcy to strasznie długo. Mogę się nudzić będąc zaangażowanym dla jednej osoby..."
Postanowiłem się z nim trochę podroczyć, ale widziałem, że nie był zadowolony z tego co usłyszał.
"Dobrze, zgadzam się na Twoje warunki. A co do tego, czego ja chce... Nie wolno Ci się zbliżać do Oaba. Nie pozwalaj też, by inni faceci oprócz mnie próbowali do Ciebie zarywać."
"Dlaczego inni mężczyźni mieliby ze mną flirtować? Jestem tylko nikim."
Cóż... Nie myślałem, że moja nowa druga połówka jest kompletnie nieświadoma tego jaką jest uroczą istotką. Nie było trudno mi go zdobyć. Zgodnie z oczekiwaniami ja zawsze dostaje to co chcę, i czego pragną inni...
CZYTASZ
Untitled ~ Bez tytułu ♡ (PL)
FanficNiedługo umrę, więc... Umówisz się ze mną? Gunowi ze względu na jego stan zdrowia pozostaje tylko 5 miesięcy życia. Co jeśli Off zdecyduje się spełnić jego ostatnie życzenie... "Nie zakochaj się we mnie. W przeciwnym wypadku, trudniej będzie mi Cie...