rozdział 2

917 62 41
                                    

Y/n:
Obudził cię budzik, a była 8:00. Wyłączyłaś go i ziewnełaś długo. Postanowiłaś się ubrać, więc wstałaś i udałaś się do łazienki. Tam się umyłaś i ubrałaś w mundurek szkolny. Była już 8:40, a za 20 minut zaczynały się twoje zajęcia. Zrobiłaś sobie tosty i szybko wybiegłaś z mieszkania do szkoły, a po drodze zjadłaś śniadanie.

Na szczęście szkole miałaś wystarczająco blisko by zostało ci jeszcze 5 minut na dojście do klasy. Szybko wparowałaś do szkoły.
Byłaś już w klasie na swoim miejscu w ławce.

Aoi: Dzień dobry Y/n - usłyszałaś znajomy ci głos, uśmiechnęłaś się szczerze

Y/n: Witaj Aoi.

Aoi: widziano cię wczoraj z tamtym chłopakiem - zdzwiłaś że od razu po powitaniu ci to powiedziała. - jest pełno plotek o tobie w szkole

Y/n: a dokładniej jakie? - chciałaś się bardzo dowiedzieć kto ci tak obrabia 4 litery - coś złego czy dobrego?

Aoi: nie przysłuchiwałam się dokładnie, jednak wszędzie gdzie obok kogoś przechodzilam słyszałam twoje imię. Y/n może zostaw to i nic nie rób? To tylko pogorszy sytuację.

Y/n: Nie zostawię tak tego. Ktoś mi obrabia dupe a ja mam bezczynnie stać i słuchać? Oj nie moja kochana, ja się bawić tak nie będę - powiedziałaś zdenerwowana i wypakowałaś z torby książkę i zeszyt. - co ty byś zrobiła jakby ktoś... - nie dokończyłaś, gdyż właśnie do sali weszła nauczycielka.

Po wszystkich lekcjach, myśl że ktoś roznosi o tobie plotki nie dała ci spokoju. Nie mogłaś tego tak zostawić, to by nie było w twoim stylu.
Wychodząc że szkoły byłaś strasznie zamyślona że nawet nie zauważyłaś, że ktoś na ciebie czekał.

Gdy wyszłaś z terenu ktoś zawołał Twoje imię. Spojrzałaś w stronę skąd cię wołano. Mikey!? Co on tu robił? Dlaczego cię zawołał? Dlaczego akurat on? A może jest do kogoś innego i chciał się przywitać z tobą, gdyż cię zauważył? W twojej głowie pojawiało się co raz więcej pytań, ale na żadne nie mogłaś dostać odpowiedzi jeśli byś nie podeszła do chlopaka.

Y/n: - Chciałeś coś?

Mikey: - Tak - odpowiedział z uśmiechem

Y/n: Hm, a co takiego? - zdziwiłaś się. Znasz go dopiero jeden dzień, a on już coś chce? Wydawało ci się to podejrzane.

Mikey: zobaczysz - nic więcej nie powiedział tylko złapał cię za nadgarstek i pociągnął za sobą.

Y/n: Mikey, czekaj! - Chłopak i tak się nie zatrzymał tylko szedł szybkim krokiem dalej.

Gdy tak chodziliście po mieście z nie wiadomych przyczyn zrobiłaś się głodna, a po Mikey'u łatwo było poznać że też by chętnie coś zjadł.

Y/n: Mikey zatrzymajmy się. Zrobiłam się głodna, chodźmy coś zjeść. Tutaj niedaleko jest kawiarnia może tam chodźmy?

Mikey: Hm, okej

Zaszliście do po bliskiej kawiarni. Usiedliście na krzesłach i każde z was zaczęło przeglądać menu. Wybrałaś zwykłą sałatkę z owocami Morza, a Mikey? Sałatkę jakaś dla dzieci. Ciebie już chyba nigdy nic nie zdziwi, chociaż kto wie? Gdy tylko do was podszedł kelner i podałaś mu zamówienie, odwróciłaś się w stronę Mikey'a. Ten odziwo patrzył właśnie w twoją stronę.

Mikey: ładny naszyjnik - spojrzał w kierunku gdzie był twój naszyjnik. Był on kształtu kota, a koloru czarnego z srebnymi oczami.

Y/n: Huh. Dziękuję- uśmiechnełaś się do niego- dostałam ten naszyjnik od taty na 10 urodziny, od tamtej pory nigdy go nie zdejmuje - powiedziałaś i lekko posmutniałaś na myśl o rodzicach, którzy ciągle pracują i mają gdzieś co się u ciebie, i twojego brata dzieję.

Mikey: chyba nie masz za dobrych relacji z rodzicami z tego co widzę. Może zmieńmy temat. - nastała cisza. Nikt nie widział co mógłby powiedzieć. Nagle przyszedł do ciebie sms od Twojego brata: *Hej Siostra. Kupisz mi coś słodkiego jak będziesz wracała do domu? Pamiętasz że jutro idę z klasą do kina i nie chce przyjść bez niczego haha. Jeśli tak to dziękuję. Miłego dnia siostra!*. Na co mu odpisalaś * jasne młody, że ci kupię. Tylko napisz co dokładniej lubisz*. Po 5 minutach dostałaś SMS z wiadomością od niego co by chciał żebyś mu kupiła, odpowiedziałaś mu wiadomością "dobra" i wróciłaś do wspólnego milczenia z mikey'em. W tedy przyszedł kelner z waszym zamówieniem.

Kelner: Gratisowy napój gazowany dla młodej pary.

Y/n: dzieku- chwila co? - zszokowało cię to

Mikey: dziękujemy bardzo - od razu złapał napój i zaczął go pić jak gdyby nigdy nic

Y/n: Podzielił byś się chociaż... - przewróciłaś lekko oczkami i spójrzałaś na niego. Podał ci napój, a ty się napiłaś. Smak truskawki to był strzał w dziesiątkę. Kochałaś truskawki. A ten napój smakował jak naturalny sok tylko gazowany co dodawało mu lepszego smaku.

Mikey: Dzisiaj nie ma ze mną Ken-china... Muszę sobie sam poradzić. - wyjął z kieszeni małą flagę i umieścił ją na środku jego sałatki - Teraz to ja mogę jeść - zachwycił się i od razu zaczął jeść sałatkę. Ty tylko patrzyłaś i szczerze widziałaś przed sobą małego chłopca z flagą w sałatce. Zdziwiło cię to jak szybko ubywało jedzenia z jego miski. Ty dopiero zaczęłaś jeść, a on kończył.

Jak Mikey skończył jeść to położył się i zasnął. Pomyślałaś sobie o nim jak o małym kocie co zawsze śpi po jedzeniu. W twojej głowie wyglądało to bardzo uroczo jednak jak od goniłaś swoje myśli i spójrzałaś na niego to próbowałaś się nie roześmiać. Wyglądał strasznie zabawnie.

Skończyłaś jeść swoją sałatkę więc zawołałaś kelnera by to zabrał, a ty podniosłaś i wzięłaś na barana tego blondyna. Zastanawiałaś się w czym popełniłaś błąd przychodząc tu z nim. Był strasznie ciężki więc położyłaś go na pierwszej lepszej ławce. Nie chciało ci się czekać za nim obudzi się Mikey, więc napisałaś na kurtce że musiałaś już iść. W tedy poszłaś sobie pochodzić po pobliskim parku. Z twojego krótkiego spacerku zrobił się długi spacer

Hejjjjj~
Mam nadzieję, że książka wam się chociaż trochę podoba.
Cześć 3 jużd jest w drodzę~
A teraz życzę wszystkim Miłego dnia i dobrych ocen w szkole ;D
Bay bay~

Manjiro Sano x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz