Dzień 3

37 5 3
                                    

Słońce wzeszło, a następny dzień się rozpoczął. Nie był zbyt przyjemny dla Shirabu, ponieważ obudził go nagły kaszel z którym zmagał się parę minut. Gdy chłopak mógł w końcu złapać oddech, ruszył do łazienki nie marnując czasu. Dziś prognoza pogody wskazywała na ciepły, słoneczny dzień. Brunet po uszykowaniu się, sprawnie spakował torbę po czym ruszył do domu swojego chłopaka.

Zapukał do drzwi i sekundę później ukazał się jego ukochany.

- Znów bardzo wcześnie przyszedłeś - zagadnął Semi opierając się o drzwi.

- Dzień dobry, mam się dobrze. Dzięki, że pytasz, a ty? - powiedział sarkastycznie młodszy wywołując uśmiech na ustach szaro-włosego.

- Jadłeś chociaż coś? - zapytał starszy ignorując wcześniejszą wypowiedź.

- Tak - stwierdził brunet drapiąc się po dłoni.

- No i po co kłamiesz? - westchnął Semi, dobrze już znał Shirabu i wszystkie jego nawyki - wchodź na śniadanie. Właśnie mieliśmy jeść - student rozchylił bardziej drzwi zapraszając młodszego.

- Nie nie, ja tu poczekam - zaczął brunet lecz został pociągnięty do środka i zmuszony do zajęcia miejsca przy stole z rodziną Eita. Chłopak westchnął ciężko lecz mały uśmiech wkradł mu się na usta podczas siedzenia wśród głośnych krewnych jego chłopaka kłócących się i debatujących na wiele tematów. Shirabu mimowolnie zaczął powoli jeść, choć teraz jedzenie nie miało dla niego tak wielkiego znaczenia, doceniał on zawsze jak rodzina jego chłopaka się nim zajmowała. Byli bardzo gościnni i mili, dawali Shirabu poczucie rodzinnej atmosfery której nie doświadczył za bardzo w własnym domu. Bardzo przywiązał się do tej rodziny i właśnie w takich momentach, myślał jak wdzięczny jest za to, że podzielili się z nim tak wspaniałym uczuciem przynależności.

Kiedy skończyli posiłek, Semi i Shirabu posprzątali ze stołu i zaczęli zmywać naczynia w międzyczasie wszczynając małe wojny chlapiąc się nawzajem.

- Spakuj strój kąpielowy i ręcznik, a ja tu dokończę - powiedział nagle Shirabu.

- Skoro sam oferujesz to grzech odmówić - Semi pobiegł do pokoju uciekając od obowiązków co wywołało mały uśmiech na ustach młodszego.

***

Kiedy naczynia były umyte, a Szaro-włosy spakowany, pożegnali się z resztą domowników i opuścili budynek. Semi pożyczył samochód rodziców. Para weszła do pojazdu i dzięki nawigowaniu Shirabu, dojechali na miejsce w niecałe 10 minut.

- Park wodny? - zapytał lekko nie dowierzając.

- Gratulacje, jeszcze umiesz czytać, nie jest z tobą aż tak źle - powiedział sarkastycznie Shirabu idąc w stronę wodnych zjeżdżalni i otwartych basenów. Widząc, że Semi dalej stoi w jednym miejscu, odwrócił się w jego stronę - no dalej, nie wiem jak ty, ale ja wolę podczas 30 stopni na pełnym słońcu spędzić czas w basenie z chłodną wodą.

Na te słowa szaro-włosy natychmiast ruszył prześcigając ukochanego chcąc jak najszybciej znaleźć się już w wodzie. Oboje weszli na obiekt i przebrali się w stroje kąpielowe po czym wskoczyli do basenu bez zastanowienia. Usatysfakcjonowani z przyjemnej wody, odetchnęli z ulgą. Zostali w basenie z godzinę pływając, chlapiąc się i dobrze się bawiąc. Następnie przyszedł czas na zjeżdżalnie wodne.

- Nie idę na to, nie ma szans - powiedział pewnie Shirabu.

- Oj no weź, Shira - nakłaniał go starszy - życie jest za krótkie żeby odpuszczać

Na te słowa brunet zesztywniał. Jego chłopak nie miał nawet pojęcia jak krótkie może być życie.

- Hej, Shira. Wszystko dobrze? Nie musimy tam iść jeśli nie chcesz - powiedział zmartwiony student widząc jak jego ukochany stoi wpatrując się intensywnie w nicość.

- Nie, jest ok. Chodźmy, masz racje - odezwał się w końcu brunet i pociągnął swojego chłopaka do kolejki na atrakcję.

Razem spędzili pół dnia bawiąc się w wodzie oraz jedząc jakąś przekąskę  w barze przy basenach. Ciepłe popołudnie minęło, a temperatura zmalała dając trochę orzeźwiającego wiatru kończącego okropny upał. Wysuszeni chłopcy pojechali do domu Shirabu, który zabrał koc i wcześniej przygotowany koszyk po czym ruszyli na wzgórza które znajdowały się niedaleko ich miejsca zamieszkania. Zostawili samochód pod niemałą górką po czym ruszyli na nogach do góry.

Podczas wspinaczki Shirabu czuł jakby nie mógł oddychać jednak ignorował uczucie nagłego kaszlu nie chcąc aby starszy zauważył. Z niemałym szczęściem udało mu się dotrzeć na sam szczyt pagórka. Rozłożyli koc na trawie, a następnie wyciągnęli z koszyka małe radyjko oraz jedzenie z fast fooda.

- Wow, przygotowałeś to wszystko dla mnie?? - zapytał zaskoczony Semi przez co Shrabu trochę się speszył.

- Lubisz klasyk - mruknął włączając radio z którego wydobyły się pierwsze dźwięki melodii z lat 60.

Piknik na wzgórzu, zachód słońca, radio z starymi piosenkami - Semi dokładnie pamiętał kiedy opowiadał o swojej wymarzonej randce swemu chłopakowi, jednak nie sądził że młodszy zapamięta każdy szczegół z jego wypowiedzi i sprawi, że to się spełni. Kiedy Semi wpatrywał się w swojego pięknego chłopaka, ten patrzył na zachód słońca przegryzając frytkę. Wiatr rozwiewał delikatnie dziwnie przyciętą grzywkę, a zachód słońca idealnie oświetlał twarz młodszego. "boże, jak ja go kocham" - pomyślał Semi po czym wyciągnął telefon.

- Co robisz? - spytał Shirabu spoglądając na niego kątem oka.

- Nie ruszaj się - odpowiedział krótko starszy po czym zaczął robić zdjęcia swemu ukochanemu. Po krótkiej sesji, oboje rozsiedli się wygodnie i zaczęli pałaszować niezdrowe jedzenie. Większość ludzi pomyślałaby, że to mało romantyczne aby na taki wieczór kupić zwykłego fast fooda jednak dla Semiego ten gest był uroczy i bardzo doceniał starania Shirabu. Brunet nie dużo odzywał się podczas zachodu tak samo jak szaro-włosy, jednak nie musieli. Słowa nie były im potrzebne w tym momencie. Wystarczyła im ich obecność, cicha muzyka lecąca w tle oraz krajobraz przed oczami.

W pewnym momencie Semi wstał z koca i wyciągnął rękę w stronę Shirabu.

- Zatańczmy - powiedział widząc pytający wzrok towarzysza.

- Wiesz że nie umiem więc uprzedzam, że mogę ci zgnieść stopy - brunet przyjął dłoń starszego i sekundę później stał już na równych nogach.

- Nie przejmuj się, to nie takie trudne - Semi oplótł ręce wokół talii niższego, natomiast Shirabu zarzucił ręce na szyję ukochanego. Oboje zaczęli się bujać do rytmu starych piosenek. Tańczyli od zachodu słońca do pojawienia się migoczących gwiazd na niebie. Po jakimś czasie w końcu zdecydowali się wrócić na koc. Położyli się na plecach i zaczęli wypatrywać spadających gwiazd podczas małych rozmów.

- Spójrz! Spadająca gwiazda! - powiedział szybko Semi wskazując na zjawisko - pomyśl życzenie!

Shirabu spojrzał na spadającą gwiazdę po czym na ukochanego. Wiedział jakie jest jego życzenie aż za dobrze.

- Co sobie zażyczyłeś? - zapytał ciekawy Semi.

- To sekret, a ty?

- Abyśmy już zawsze byli razem - powiedział z lekkim uśmiechem szaro-włosy. Shirabu poczuł jak serce ściska się na samą myśl.

- To dobre życzenie, chciałbym aby się spełniło - szepnął brunet ukrywając gulę narastającą w gardle.


Po długim leżeniu, chłopcy w końcu spakowali wszystkie rzeczy i wrócili do samochodu trzymając się za ręce. Jechali oni pustymi ulicami, światła lamp ulicznych oraz budynków odbijały się w szybach. W radiu cicho zaczęła lecieć ich ulubiona piosenka. Shirabu oparł się głową o szybę obserwując szybko poruszający się obraz za oknem rozmyślając nad wszystkim. Pomyślał sobie o życzeniu chłopaka znów czując ból w klatce piersiowej, nie kłamał mówiąc, że chciałby aby się ono spełniło, jednak nie było to możliwe. Czasu było coraz mniej i brunet dobrze sobie zdawał z tego sprawę. Niedługo miał zniknąć niczym wspomnienie.

Semi podwiózł go pod dom, pożegnali się czułym pocałunkiem po czym Shirabu wrócił do swojego pustego mieszkania...

7 dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz