Dzień 4

32 6 4
                                    

Następnego dnia, Semi zaprosił Shirabu do siebie, ponieważ jego rodzina jechała na wycieczkę na cały dzień. Brunet oczywiście zgodził się i jeszcze przed południem przybył do domu swego ukochanego.

- Cześć, Shira. Tak się składa, że nie ma nic w lodówce. Pójdziemy do sklepu? - zapytał od razu szaro-włosy na wstępie.

- Jasne -  odpowiedział krótko młodszy. Wyższy sprawnie ubrał buty po czym oboje ruszyli do sklepu. Market znajdował się niedaleko więc doszli tam w niecałe 5 minut. Semi wziął wózek i zaczął go pchać przed siebie.

- Hej, Shira - zaczął z chytrym uśmieszkiem.

- O co chodzi? - zapytał młodszy odwracając się w jego stronę.

- Wskakuj - pokazał na wózek.

- Oszalałeś?! - odpowiedział brunet.

- Możliwe - mały uśmieszek nie znikał z twarzy studenta i właśnie dla tego uśmiechu Shirabu zrobiłby wszystko. Dlatego nie jest to dziwne, iż po chwili brunet znajdywał się, już w wózku. Zakochana para dobrze się bawiła drażniąc się ze sobą. Semi czasem specjalnie gwałtownie zatrzymywał wózek aby młodszy się wystraszył za to drugi odpłacał się rzucaniem w niego losowymi opakowaniami jakie zdążył złapać. Dobrze się bawili do czasu aż obsługa zwróciła im uwagę. Czując na sobie wzrok pracowników przez resztę zakupów, pośpiesznie zebrali produkty i popędzili do kasy. Semi oczywiście zabrał wszystkie torby mimo sprzeciwu Shirabu. Sprawnie zajął im powrót do domu gdzie włączyli muzykę na głośnikach i porozstawiali zakupy na swoje miejsca. Kiedy w kuchni nastał porządek, dwójka chłopców postanowiła upiec proste ciasteczka z przepisu mamy Semiego. Oczywiście nie obyło się bez brudzenia całej kuchni mąką. Kiedy skośne kształty zlepione z ciasta trafiły do piekarnika, oboje poszli na kanapę oglądając wspólnie film. Po jakimś czasie budzik zadzwonił co oznaczało, że ich małe wypieki były gotowe. Ruszyli do kuchni i wyciągnęli ostrożnie koślawe ciasteczka.

- Hm, myślę, że wyszły nam znośne - stwierdził Semi przyglądając się ich dziełu.

- Żartujesz? Wyglądają paskudnie - powiedział poważnie Shirabu, nastała chwila ciszy po czym oboje wybuchli śmiechem. W miłej atmosferze, para udekorowała smakołyki rozmawiając na wiele tematów. Gdy słodkości były gotowe, niestety przyszedł czas na posprzątanie całej kuchni co nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy.

- To ja tylko skoczę po coś - zaczął szaro-włosy jednak niższy złapał go za koszulkę.

- Nie ma mowy, nigdzie nie uciekasz. Masz mi pomóc - powiedział groźnie brunet.

- Dobra dobra - student poddał się i zaczął pomagać. Wspólnie w niecałe pół godziny udało im się przywrócić kuchnię to stanu w jakim ją zastali. Wykończeni opadli na kanapę i wzięli pierwsze ciasteczka pewnie wkładając je do ust. Nie minęła minuta gdy oboje wypluli zawartość ich ust. Zdegustowani spojrzeli na siebie nawzajem - Zamawiamy pizze?

- Zdecydowanie - odpowiedział Shirabu po czym wyrzucił wszystkie ciastka do kosza, kiedy Semi dzwonił do pizzerni.

- Przyjedzie za 20 minut - odezwał się starszy po zakończeniu rozmowy przez telefon.

- Ok - odpowiedział krótko młodszy.

- Hej, chodźmy do mojego pokoju - odezwał się nagle szaro-włosy i nie czekają na odpowiedź chłopaka, ruszył do wspomnianego pomieszczenia. Nie mając wyboru, niższy poszedł jego śladami. Pokój Semiego zawsze robił wrażenie na Shirabu. Nie ważne, że przychodzi tu już od paru lat, zawsze nie może odwrócić wzroku od ścian wypełnionych kolorowymi plakatami. Biurko chłopaka zawsze jest pełne kartek, książek i przyborów chaotycznie rozsypanych. W rogu pokoju stała stara gitara akustyczna którą Semi odziedziczył po dziadku. Brunet dobrze zdawał sobie sprawę z artystycznej duszy chłopaka i zawsze chciał zobaczyć jak szaro-włosy osiąga szczyt swoich marzeń - usiądź na łóżku - powiedział starszy.

- Mhm - bez żadnego komentarza, brunet usiadł na łóżku widząc jak jego ukochany bierze stary instrument i siada obok niego.

- Od dawna pracowałem nad moją pierwszą piosenką. Na początku nie wiedziałem co do czego ale gdy znalazłem już koncept, to jakoś słowa i melodia same przychodziły mi do głowy.

Shirabu zaciekawiony patrzył na swojego chłopaka gdy ten zaczął grać pierwsze akordy. Po melodii, młodszy przypomniał sobie, że ostatnio często Semi to nucił pod nosem. Brunet jednak zamarł gdy usłyszał anielski głos szaro-włosego. Wpatrywał się w niego chłonąc każde słowo. Jak się okazało, była to piosenka miłosna, piosenka o nim. Serce chłopaka zaczęło bić z podwójną szybkością, a niekontrolowany uśmiech pojawił się na jego ustach. Semi grał i śpiewaj jednak nie przeszkadzało mu to w patrzeniu na swojego ukochanego, który patrzył na niego wzrokiem pełnym miłości i oczarowania. Gdy tylko piosenka się skończyła, zapytał.

- Podoba ci się? - w odpowiedzi Shirabu rzucił mu się w ramiona całując go z czułością w usta. Student nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że to pierwszy i ostatni raz gdy gra ten utwór swojemu ukochanemu.

- Jest przepiękna - odezwał się brunet kiedy lekko się od siebie oddalili.

- Kiedyś zarobię na gitarę elektryczną dla zawodowców i zagram na koncercie dla ciebie - odezwał się z uśmiechem Semi. Kiedy Shirabu miał otworzyć usta, w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi - to pewnie pizza, zaraz wracam.

Szaro-włosy poszedł do drzwi podczas gdy brunet został sam w pokoju. Spojrzał na starą gitarę i delikatnie przejechał opuszkami palców po gryfie zakopany głęboko w swoich myślach. Z transu wyrwał go Semi, który wrócił do pokoju z pizzą.

- Proponuję pizzę z nowym sezonem Ricka i Mortiego w tle - odezwał się student.

- Podoba mi się ten plan - odpowiedział z lekkim uśmiechem Shirabu.

W taki sposób oboje spędzili resztę wieczora tuląc się w łóżku, jedząc pizzę i oglądając serial w którego połowie zasnęli. Tej nocy, Shirabu czuł się spokojny, nie bał się niczego, nie myślał ani nie liczył ile mu zostało. Liczył się tylko on i Semi.


7 dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz