"Jeśli ktoś cię rani, zrób z siebie sukę i odpłać się."
Wbiegłam do swojego małego pokoiku i wyjęłam lekko już podartą torbę spod łóżka. Niby miałam jeszcze mnóstwo czasu do powrotu ojca, ale chciałam jak najszybciej odejść z tego przerażającego domu. Zaczęłam wyjmować z szafek najpotrzebniejsze rzeczy i wrzucać je do torebki. Bielizna, kilka par spodni, jakieś koszulki, bluzy, bo wieczorami na dworze na pewno będzie zimno. Kosmetyki? Hmm... Może chociaż ktoś mi pomoże za urodę? A z resztą... Komu ja bym się mogła podobać? Chyba ślepemu! Za chuda, bez jakichkolwiek kształtów, cała posiniaczona, pełna drobnych ran od żyletek, z ciemnymi włosami związanymi w długi koński ogon. No dobra, włosy jakbym ogarnęła to może i nie byłyby takie złe, ale co zrobić z całą resztą?
Ostatecznie jednak wrzuciłam małą kosmetyczkę, może kiedyś się przyda. Z szuflady przy łóżku wyjęłam portfel i przeliczyłam drobne. Nie było tego zbyt dużo, ale na jedzenie na kilka dni musi starczyć. Wszystko dopóki nie znajdę jakiejś pracy. Może jako kelnerka? Ktoś po prostu musi mnie przyjąć. Najwyżej będę błagać na kolanach, albo zrobię coś, czego żadna szanująca się dziewczyna zrobić nie chce. A gdzie będę spać?
Bezsilna usiadłam na łóżku i zastanowiłam się chwilę. Jestem idiotką! Niby co ja sobie myślałam? Nie mogę stąd uciec. Gdzie niby pójdę? Mam spać w parku? Na ławce? A może w kartonie pod mostem? Wiadomo przecież, że tak od razu pracy nie znajdę. A co ze szkołą? Nie skończyłam jeszcze przecież liceum. Został mi ostatni rok. Muszę go dokończyć. Oparłam łokcie na kolanach, a dłonie wsunęłam we włosy. Starałam się wymyślić jakieś dobre rozwiązanie tej sytuacji. Nie mam żadnej rodziny, do której mogłabym pójść. Ja nawet przyjaciół nie mam! Kompletny, życiowy nieudacznik ze mnie... Z trudem powstrzymałam łzy cisnące mi się do oczu. Przecież ja muszę sobie poradzić. Na pewno tak będzie. Dam radę.
Wzięłam głęboki oddech i założyłam na stopy czarne trampki. Tak czy siak, muszę odejść z tego domu. Innej opcji nie ma. Chcę w końcu odnaleźć swoje szczęście, a tutaj na pewno to mi się nie uda. Ten dom mnie powoli zabija... Mój ojciec mnie zabija...
Rozejrzałam się po pokoju i mój wzrok przykuła mała ramka. W moich oczach od razu stanęły łzy. Powoli podeszłam w stronę szafki i uklękłam, żeby moja twarz była na równo ze zdjęciem. Przyglądałam się młodej parze przedstawionej na fotografii. Byli uśmiechnięci i patrzyli z miłością na małą dziewczynkę, którą kobieta trzymała na rękach i delikatnie gładziła ciemne włoski.
- Mamusiu... Czemu mnie zostawiłaś? – szepnęłam cichutko, a po moich policzkach zaczęły spływać kolejne słone łzy. – Gdybyś nadal tu była, to może tata nie przestałby mnie kochać... Co ja mu zrobiłam, ze tak mnie znienawidził? To przecież nie moja wina, że wtedy znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu i... - głos mi się załamał i zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Nie mogłam się już powstrzymać. Cały ból jaki był we mnie, w końcu wydostał się na powierzchnię. Przytuliłam do siebie kolorowe zdjęcie. – Ja... Mimo wszystko... - szeptałam jak jakaś wariatka, ale w tym momencie tylko to mi pozostało. Wierzyłam, że gdy mówię do tego zdjęcia, to mama naprawdę mnie słyszy... Popatrzyłam na roześmianą twarz mojego ojca i przejechałam lekko po niej palcami. – Kocham cię tatusiu... Mimo tego, że tak mnie ranisz. - podniosłam się powoli z kolan i odłożyłam ramkę na odpowiednie miejsce. – Zostań tu i bądź szczęśliwy beze mnie. – uśmiechnęłam się ze smutkiem i przerzuciłam sobie przez ramię torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Powoli zeszłam na dół. Rozglądałam się po naszym domu, żeby zapamiętać każdy, nawet najmniejszy szczegół. Może już nigdy go nie zobaczę... Spędziłam tu najpiękniejsze i zarazem najstraszniejsze chwile mojego życia. Nigdy nie zapomnę o tym miejscu. Ono zawsze zostanie w moim sercu. W moich snach... W mojej głowie... Na pewno będę często je wspominać, chociaż pewnie te wspomnienia nie będą najlepsze na świecie.

CZYTASZ
Why Don't You Love Me?
FanfictionPrzestraszona dziewczyna poszukująca szczęścia i gangster, który może jej je zapewnić.