Prolog

224 15 5
                                    

Półtora roku wcześniej, Kalifornia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Półtora roku wcześniej, Kalifornia

  Nigdy nie myślałam, że przyjdzie mi być jedną z tych kobiet, które nie mają życia pomiędzy pracą a opieką nad dzieckiem. Ba nigdy nawet nie myślałam, że zostanę matką, a teraz co? Stoję nad drewnianym łóżeczkiem i nie mogę się napatrzeć na tę kruszynkę, okrytą kocykiem. Jej drobna twarz jest rozluźniona, a zaróżowione usta lekko rozchylone. Jest piękna i moja. Jestem zachwycona tym, że mała w końcu zasnęła. Od kilku dni cały czas płakała, wiem, że nie była głodna, bo karmiłam ją o stałych porach, była czysta i przewinięta, ale to nie wystarczyło. Jeśli ktoś myślał, że wychowanie dziecka to łatwa sprawa chyba nigdy nawet nie trzymał niemowlaka w ramionach. Te wszystkie poradniki, które czytałam przez całą ciążę też nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Małe dziecko potrafi w zaledwie kilka minut odebrać całą energię. Jedyne co trzymało mnie przy życiu to kubek mocnej, zazwyczaj zimnej już kawy.

  Dodam, że ten który niedawno wypiłam raczej był ostatnim kubkiem, bo ekspres do kawy się zepsuł i jakoś nikt nie kwapił się żeby kupić nowy czy chociażby naprawić ten stary.

  Zamarłam na ciche mruknięcie opuszczające usta Claire. Tylko się nie obudź - błagam w duchu, chociaż wiem, że na nic się to zda. Co ma być to będzie, a ta mała istotka coraz rzadziej staje po mojej stronie, chociaż zapewne robi to nieświadomie. Ale mimo to tylko stojąc nad nią czuję spokój, który za każdym razem ogarnia moje ciało. Ten widok wprowadza mnie w stan błogiego odpoczynku i staje się moją bezpieczną przystanią.

  Tak jak się spodziewałam po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiewa donośny płacz. Od razu biorę małą w ramiona, ale to tylko pogarsza sytuację. W głowie już słyszę otwierające się drzwi i pretensje padające z ust Aidena. Dopiero co wrócił z pracy i chcę odpocząć, jak zazwyczaj o tej porze. To ja zajmuję się naszą córką, w międzyczasie pracując na pół etatu, ale to nadal ja nic nie robię dla naszej pożal się boże rodziny. Nie mam odwagi powiedzieć mu tego w twarz, ale wolałabym żeby zniknął z naszego życia raz na zawsze albo znowu był taki jak wcześniej.

  Tak jak podejrzewałam mężczyzna po chwili wchodzi do pomieszczenia z mordem w oczach.

  — Dlaczego mała znowu płaczę, Santano? — Pyta, łapiąc swoją dłonią moje ramię. Nawet nie przejmuje się moim zmęczeniem i frustracją, liczy się tylko to czego on chce. Po części rozumiem jego zachowanie przecież każdy może mieć gorszy dzień, - albo tylko chcę w ten sposób usprawiedliwić jego zachowanie - ale to nie on w tym wszystkim jest ofiarą. 

  — Chyba wychodzą jej zęby, to normalne u dzieci w jej wieku — odpowiadam, starając się zachować pewność w głosie, jednak mój puls przyspiesza, a moje ciało przeszywa dreszcz. Mam nadzieję, że tego nie zauważa. 

  Nie chodzi o to, że Aiden jest zły. W moich wspomnieniach jest kochającym chłopakiem i ojcem dla naszej córki, ale z każdym dniem coś zmieniało się w jego zachowaniu. Już dawno przestał być dawnym sobą. Nie mogłam odkryć powodu tej zmiany i właśnie to doprowadzało mnie do szału. Ta niepewność, co do jego kolejnego spojrzenia, decyzji czy chociażby ruchu, który wykona. A może od początku taki był tylko ja tego nie zauważałam.

Szkarłat pocałunkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz