Rozdział 9 "To musi wystarczyć"

119 11 8
                                    

  Zastanawialiście się kiedyś dlaczego ludzie wytykają nam nasze błędy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego ludzie wytykają nam nasze błędy. Dlaczego tych osób nie ma przy nas gdy ich potrzebujemy? Bo prawda od zawsze była taka, że większości z nas nie interesowali ludzie wokół, dopóki nie mieliśmy czego im wypomnieć. Po co interesować się bólem kogoś innego, jeśli zapewne każdy z nas ma wystarczająco dużo swoich własnych problemów. Czemu mielibyśmy bezpodstawnie marnować energię na cieszenie się z cudzych sukcesów, skoro możemy skupić się na swoich.

Zazdrościmy, nie rozumiemy, nie zwracamy uwagi, bo tak jest łatwiej, bo tak nie musimy się martwić. Każdy ma swoje problemy, których często nie idzie tak łatwo rozwiązać. Dlatego czasami nawet jeśli bardzo byśmy chcieli nie możemy zauważyć szczęścia albo smutku innych, a błąd... Błąd sprawia, że niektórzy się podbudowują, patrząc na wyniszczające uczucia innych.

Moim pierwszym błędem był Aiden, to nigdy nie był dobry wybór, ale tylko ja zdawałam się tego nie zauważać. Drugim był Wesley, zakazany owoc, który wywrócił mój świat do góry nogami. Ale i tak najważniejszym było moje zaufanie, ufałam zbyt mocno i za szybko.

I w tym momencie patrząc w jego oczy pełne nieskrywanej nadziei, chciałam mu zaufać. Tak cholernie pragnęłam wykrzyczeć głośne tak i z radością rzucić się w jego objęcia, wiem, że by mnie przyjął, czułam to. Jednak coś mnie powstrzymywało, a tym czymś były resztki zdrowego rozsądku, które jeszcze w sobie miałam. Powinnam być bardziej ostrożna, bardziej uważna, już raz przejechałam się na zaufaniu i nie byłam pewna czy przetrwam kolejny cios. Przecież każdy miał jakieś granicę.

- Santano - przerwał głuchą ciszę jednocześnie wzbudzając mnie ze swoich myśli.

- Tak? - Zapytałam, nieco otępiała przez wszystko co się działo. Poczułam się jak niewidoma w środku lasu, zagubiona.

- Dasz mi szansę? Oczywiście do niczego cię nie zmuszam, ten wybór należy do ciebie - przerwał i dłonią poluźnił swój krawat. - Ale chciałbym poznać twoją odpowiedź nawet jeśli za żadne skarby miałaby mnie nie satysfakcjonować.

- Wiesz, że mam córkę? - Zapytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź. Nie wiem co chciałam przez to osiągnąć. Dowiedzieć się czy jest pewny tego w co się pakuje czy ostatecznie odstraszyć?

- Teraz już wiem - odpowiedział niemal machinalnie i ku mojemu zdziwieniu nie wyglądał na zniechęconego tym faktem. - Masz dziecko Santano i nic nie sprawi, że zniknie. Jeśli chcę budować z tobą jakąś relację to tak, zdaję sobie sprawę, że Claire będzie jej nieodłączną częścią. I chociaż dotychczas nie przepadałem za małymi dziećmi tą małą polubię, bo jest twoim dzieckiem i to akceptuję.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale - nie daje mi dokończyć, przybierając władczy ton. - Tak jak powiedziałem wiem z czym wiążę się moja decyzja, ale i tak nie zamierzam się wycofać. Chyba, że właśnie tego będziesz ode mnie oczekiwała.

Szkarłat pocałunkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz