Jak się mogłem spodziewać Grzesiek poszedł spać. Więc uznałem, że ja też pójdę, bo nadal jestem zmęczony. Zdjąłem spodnie i bluzę. Zostałem w bokserkach i bluzie. Położyłem się obok chłopaka na łóżku, a on sie do mnie przytulił. Niedługą chwilę później zasnąłem.
Pov. Montana
Obudziłem się wtulony w pastora. Co ale jak w pastora, przecież go wczoraj nie było. Postanowiłem wstać i się ubrać. Jak chciałem tak zrobiłem. Wyciągnąłem z szafy czystą koszulkę, bluzę bokserki i dresy. Poszedłem do łazienki, umyłem zęby, ułożyłem włosy i się przebrałem. Wyszedłem z pomieszczenia i postanowiłem zrobić jakieś śniadanko. Uznałem, że zrobię naleśniki. Wyjąłem jajka, mleko i inne potrzebne rzeczy do śniadania. Wszystko wsypałem lub wlałem do miski i zmiksowałem. Po zrobieniu ciasta wyjąłem patelnie i wylewałem je warstwami. Po kilku minutach ciasto zniknęło, a na tależu powstała Góra naleśników. Podzieliłem jedną dużą na dwie małe i ozdobiłem je czekoladą i owocami. W progu drzwi stanął zaspany Erwin.
E- Cześć Grzesiu, co robisz?- przetarł oczy i popatrzył na mnie.
M- Naleśniki zrobiłem, chcesz?- podniosłem talerze i postawiłem na stole i sam usiadłem na krześle przy jednej z porcji.
E- Mhm.- usiadł na przeciwko mnie.
M- Mogę mieć jedno pytanie? Dlaczego tutaj jesteś? Nie przypominam sobie, żebyś tu był jak zasypiałem.- Podniosłem brew i patrzyłem na niego. On podrapał sie po karku, odkaszlnął i zaczął mówić.
E- No bo, wracałem z rozmowy i byłem zmęczony i... do ciebie było bliżej... i no, no tak było- zająkał się.
M- Ciekawe- parsknąłem śmiechem.
E- Ej no, ale nie śmiej się ze mnie. W sumie dobre ci wyszło to śniadanko.
M- Dzięki- po zjedzeniu uznaliśmy, że czas w końcu wrócić do swoich obowiązków. Więc Erwin wyszedł. A ja postanowiłem pojechać do pracy.
Pov. Erwin
Po wyjściu z bloku wsiadłem do zentorno i zadzwoniłem do Carbo. Odebrał po dwóch sygnałach.
E- Coś macie w planach na dzisiaj? W ogóle co sie wczoraj działo?- zapytałem spokojnie jadąc na stację benzynową, aby zatankować.
Ca- Heh tak się składa, że jak ciebie nie było...- Chwile nie odpowiadał.
E- Co znowu!? Raz was zostawić nie można?- zatrzymałem się na czerwonych światłach, żeby wysłuchać co ma mi do powiedzenia.
Ca- Nie no w sumie to chcieli porwać chińczyka, ale jako, że on jeździ ze swoją ochroną to im się nie udało i ich poskładali i dostali nauczkę. Potem ich do szpitala zawieźliśmy. Jeszcze planów na dzisiaj nie ma.
E- No to git. Już myślałem, że coś sie odwaliło gdy mnie nie było.
Ca- Nie no akurat nie tym razem- zaśmiał się.
E- Dobra, to dawaj na zakon i nad czymś pomyślimy.
Ca- No spoko za chwilę będę.- rozłączył sie. Pojechałem na zakon, kiedy dotarłem zaparkowałem zentorno na parkingu. Wyciągnęłam klucze i wszedłem do zakrysti.
Jak zwykle usiadłem na stole i czekałem na chłopaka, który zjawił sie dosłownie minutę później.E- No witam, to trzeba teraz coś wymyślić. Jakieś pomysły Carbuś?
Ca- Chyba trzeba coś wymyślić- zamyślił się na chwile jednak po chwili wyciągnął telefon i coś przeczytał.- A jednak mamy co do roboty. Zbieramy pięć osób i jedziemy ostrzelać oro pomidoro. Ostrzelali przed chwila Burger Shota więc trzeba się odegrać.
E- Ja jestem chętny. Kogo proponujesz? Ty i ja to dwójka, chociaż jeszcze kolejna dwójka i będzie gites.
Ca- To ty, ja, David i nowy czyli Bob.
E- Fajno to weź do nich zadzwoń i jako, że jest 15 to zaczniemy 15:30.
Ca- Dobra to siema- wyszedł i odjechał gdzieś sultanem. Ja wyszedłem, zamknąłem na klucz budynek i pojechałem na apsy po więcej amo. Kiedy wybiła 15:30 cała nasza czwórka była już przed zakonem.
Da- To co jedziemy?
Ca- Tak, wsiadajcie- odpalił samochód wsiedliśmy do auta. Kiedy przyjeżdżaliśmy obok oro pomidoro na chwile sie zatrzymaliśmy i zaczelismy strzelac. Łącznie jakieś trzy osoby leżały na ziemi, a reszta została tylko lekko ranna. Akurat kiedy ruszyliśmy przyjechał jebany policyjny mustang. Zaczęliśmy uciekać chwile później dojechał Grzesiu swoją corvette. Kiedy jechaliśmy jakieś 50 kilometrów na godzine Bob który siedział koło mnie wypchnął mnie z samochodu. Przeturlałem się kilka metrów dalej i leżałem w miejscu i nie mogłem się ruszyć przez obolałe miejsca na ciele. Kątem oka dostrzegłem, że Carbo na chwilę stanął, ale po chwili pojechał dalej, a za nim Capela. Podbiegł do mnie Grzechu z apteczką.
M- Wszystko dobrze? Jesteś wstanie się podnieść?- ukucnął przy mnie.
E- Nie bardzo- powiedziałem słabym głosem- Ściąniesz mi maskę, bo ciężko mi sie oddycha.- zrobił to.
M- To pewnie przez szok, dlatego Erwin musisz się uspokoić i unormować oddech- zrobiłem to i zacząłem głębiej oddychać.- A teraz powiedz co cie boli.
E- Nie wiem, uda troche twarz, w ogóle całe ciało jak się tak przeturlałem.- kaszlnąłem.
M- Dobra wstępnie ci te rany opatrze i pojedziemy do szpitala.- Po opatrzeniu ran pomógł mi wstać i iść po czym otworzył mi drzwi do jego radiolki.- Nie będę cie zakuwał, bo raczej nic nie zrobisz w tym stanie i ci ufam. Lepiej nie wykorzystuj mojego zaufania do ciebie, bo mogę je łatwo stracić.
E- Spokojnie Grzesiu. Nie mam jak nic zrobić, żeby nie było kładę Ci tu moją broń i sztylet.- włożyłem do schowka.
M- Dobra później wezmę. Wysiadaj- otworzył mi drzwi kiedy byliśmy przed szpitalem. Złapałem go z tyłu za nadgarstki przed jedną z sal stała Pola do, której podeszliśmy.- Pola pomożesz mu?- zapytałem sie kobiety.
P- Tak, tylko go rozkuj i jak najbardziej pomogę.- puściłem jego ręce.
M- Nie jest zakuty także no- podrapałem się po karku. Pola sie na mnie dziwnie spojrzała, ale po chwili zaprosiła go do sali, a on tam wszedł.
Ja postanowiłem poczekać przed. Po jakiś dziesięciu minutach wyszli. Erwin miał na twarzy jakąś maść i pewnie w innych miejscach jakieś bandaże.
M- Dobra, stań pod ścianą zakuje cie.- Zakułem go i powoli wyszliśmy ze szpitala. Pomogłem mu wsiąść do corvette, zapiąłem mu pasy i wszedłem od swojej strony. Pojechaliśmy na komendę. Kiedy chłopak był już w celi wyciągnąłem tablet i zacząłem dodawać rzeczy za które będzie siedział.
- Dużo ci nie wychodzi posiadanie broni, usiłowanie zabójstwa cywila. Zrobimy 40 tysięcy kaucji. Nawet nie ma co żebyś siedział. Pasuje?E- Tak.- odjęło mi od konta 40 tysięcy. Grzesiu mnie wypuścił i odwiózł do apartów. Na porzegnanie sie jeszcze przytulilismy. Wszedłem do mieszkania i poszedłem spać.
--------------
~1029
Jak tam, macie już zdalne?
Ja od dzisiaj i mam jeszcze kwarantanne do tego.
CZYTASZ
Czy to dobre połączenie?(Morwin ff)
Random[*] Dla Morwina. Artystą który stworzył okładkę jest Xylax