Carbo to nie tak...

1.1K 79 18
                                    

Przez to, że dowiedzieliśmy się o różnicy wzrostu dopiero niedawno to postaram się to jakoś wkręcić i do tej książki wiec proszę nie zwracac uwagi na to jakby coś było inaczej niż wcześniej.
----------------------

C- Nie ma sprawy- usmiechnal się co odwzajemniłem. Kiedy już wstaliśmy i ja z Erwinem zakładaliśmy buty widziałem jak Will podał Ernestowi wizytówkę i się pożegnał przytulasem. Fajnie widzieć jak poznaje w końcu kogoś w swoim wieku. Pojechalismy do mnie. Uznalismy ze nie chce nam się do niego jechać. Will poszedl do swojego pokoju mówiąc "śpijcie dobrze". Ja poszedłem do łazienki sie przebrać w czystą bluzkę i bokserki, a Erwin poprostu został w samych bokserkach. No nie może się ubrać. Położyłem się obok niego na jego klatce piersiowej znalazła się moja glowa i sie do niego przytuliłem. Erwin jeszcze nas kołdrą okrył. Po nie długim czasie zasnąłem.

Pov. Erwin

Obudził mnie lekki ból na szyi, jednak nie jestem pewien czy można to tak nazwać. Ręce osoby leżącej obok mnie spoczywały na mojej talii jednocześnie przytulając moją osobę. Jednak poczułem jego usta zagryzając się na mojej szyji. Otworzyłem oczy i popatrzyłem na Montane.

E- C-co ty robisz?- powiedziałem jeszcze nie do końca przytomny. Nie dostałem odpowiedzi, jednak mężczyzna zassał się na niej, chwilę potem się odrywając i spojrzał na mnie z uśmiechem.

M- Nic, nic- zaśmiał się cicho. Popatrzyłem na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. Przewrociłem oczami.

E- A zresztą nie ważne, musze zadzwonić do Carbo i powiedzieć, że żyję i mnie nie zabiłeś.- Osbowodziłem się z jego objęć, wstałem z łóżka biorąc telefon i dzwoniąc do przyjaciela.

M- Mhm- patrzył na mnie ciągle z tym uśmieszkiem. Zmarszczyłem brwi, no debil.

Ca- Siema Siwy, co tam zabił cie?- usłyszałem znajomy głos przez słuchawkę.

E- Tak nie żyje, dlatego z tobą rozmawiam.- powiedziałem lekko zachrypniętym i zaspanym głosem.

Ca- Dobra tam, cicho. Za 20 minut po ciebie przyjadę, więc ogarnij sie.- Odrazu sie rozłączył, nawet nie dał mi odpowiedzieć A to cham. Rzuciłem telefon na łóżko i podszedłem do szafy gospodarza. Wyciągnąłem z niej jakieś spodnie, pasek i bluzę.

M- Co mnie okradasz?- odwróciłem się w jego stronę.

E- Ja? Absolutnie, musze się przebrać, pewien debil będzie tu za parę minut.

M- Ta... Ale ty wiesz, że te ubrania będą dość sporo za duże?

E- Wywalaj, nie będzie źle.- wyszedłem szybko z pokoju, aby nie słyszeć kolejnej uwagi na mój wzrost.
Wszedłem do łazienki i odkładając ubrania na umywalkę spojrzałem w lustro. Zauważyłem czerwony ślad na szyji- Montana, zajebie cie!- Krzyknąłem wkurwiony, usłyszałem tylko jebaną mewę. Jak ja mam to zakryć? Zarumieniłem się lekko. Zamknąłem się na klucz i zacząłem przebierać. Ubrałem bluzę, która sięgała mi poniżej ud. Japierdziele czemu on musi być taki wysoki. Uznałem, że nie będę nawet przymierzać tych spodni. Przecież ja mam swoje ubrania ze wczoraj, strzeliłem sobie ręką w czoło. Wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem do pokoju Montany, zamykając za sobą drzwi, aby Will nie zauważył na razie mojego wyglądu.

M- Wyglądsz słodko.- Czułem jak wpatruje się we mnie uważnie.

E- Zamknij morde.- prychnąłem.

M- A co spodni nie założysz?- zaśmiał się.

E- Montana, ostrzegam cie, zamknij tą morde. Mówiłem, bez uwag na temat mojego wzrostu.

M- Dodaje ci to uroku.- wstał z łóżka i do mnie podszedł.

Czy to dobre połączenie?(Morwin ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz