Tłumacz się

918 57 24
                                    

Kiedy byliśmy pod moim blokiem szybko do niego wszedłem.

Po wejściu do mieszkania odłożyłem do szafki torbę z rzeczami z banku. Przebrałem się w czarną bluzę i spodnie z metką 4. Nie wiem czemu ludzią się nie podobają. Chwile sie zamyśliłem, ale przypominajac sobie o czekajacym Grześku włożyłem telefon do kieszeni i wyszedłem z mieszkania. Oczywiście miałem również klucze którymi zamknąłem wcześniej drzwi. Wszedłem ponownie do auta, nie widząc Davidka spojrzałem na Nico, który właśnie ruszył.

Ca- Jeżeli chodzi o Davida to powiedział, że on gdzieś jedzie wiec wyszedł.

E- A okej. Ten człowiek mnie zabije- popatrzyłem się w sufit. Z każdą minutą zacząłem się coraz bardziej stresować.

Ca- Aż tak źle być nie może.- przewrócił oczami- Nie może zabić, tak ważnej osoby w swoim życiu. Chociaż brat jest ważny to nic mu się nie stało, wiec uspokój się bo zaraz z tobą nie wytrzymam.

E- Dobra już, spokojnie.

Do końca jazdy siedziałem w tej samej pozycji. Kiedy osoba siedząca obok oznajmiła mi, że jesteśmy na miejscu wyszedłem z samochodu i pożegnałem się z nim. On życzył mi jeszcze powodznie.

Kiedy wchodziłem po drabinie moje ręce trzęsły się tak bardzo, że myślałem o tym jak zaraz z tąd spadam. Jednak na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Przeszedłem jeszcze wąski kawałek kiedy dostrzegłem męską sylwetkę patrzącą na miasto. Podszedłem do niego ze spuszczoną głową, a ręce schowałem do kieszeni bluzy. Kaszlnąłem aby zwrócić jego uwagę na moją osobę. Kiedy się odwrócił kątem oka spojrzałem na jego twarz. Nie wyrażała żadnych emocji, kompletne nic. Było to jeszcze gorsze od złości, prawdopodobnie jest mną zawiedziony. Westchnął głośno i zaczął mówić.

M- Chcesz mi powiedzieć dlaczego zabrałeś Willa na zakładnika!?- powiedział poważnym lecz spokojnym tonem. Przeszły mnie ciarki- Wiesz, że mogło mu się coś stać? Czy ty to pojmujesz czy raczej nie pomyślałeś nad tym!?- uniósł się bardziej. Nie byłem w stanie odpowiedzieć wieć kontynuował.- No co nic nie powiesz!? Jakoś zachęcać mojego brata do stania na zakładniku ci się chciało! Jakbyś nie mógł porwać jakiejś przypadkowej osoby z ulicy, albo zadzwonić po kogoś innego.

E- J-ja prze-praszam- Było to jedyne co udało mi się wykrzsztusić z zaciśniętego gardła, jeszcze jąkając się.

M- No najlepiej poprostu po całej akcji powiedzieć zwykłe przepraszam. A Will mógł ucierpieć mogło mu się coś stać.- widziałem jak patrzył się na mnie ze stalową mimiką twarzy. Poczułem pojedynczą łze na moim policzku. Nie wiem czemu się tam znalazła, przeważnie nie płacze z takich powodów. Właściwie to ja bardzo żadko płacze co jest najdziwniejsze.

Pov. Montana

Po nieudanym jak zwykle pościgu jednostek policji za Carbonarą, zadzwoniłem do Księdza.

Tak naprawdę to nie byłem na niego zły jednak postanowiłem sprawdzić czy będzie mu przykro czy jednak nie. Zszedłem ze służby przebrałem się w zwykłe rzeczy i pojechałem na powiedziane przezemnie miejsce.

Kiedy znalazłem się już na miejscu gdzie najczęściej się spotykamy stanąłem na krawędzi wpatrując się w miasto. Nocą jest tu naprawdę ładnie. Kiedy usłyszałem za mną kaszlnięcie przybrałem poważną mimikę twarzy. Pobawię się w aktora, czas zacząć przedstawienie. Odwróciłem się powoli. Patrząc na tą zgarbioną postać zrobiło mi się trochę przykro jednak szybko się otrząsnąłem i zacząłem do niego mówić. W pewnym momencie na jego policzku zobaczyłem łze. Odrazu złagodniałem i kiedy do niego podeszłym zetarłem łze i go przytuliłem. On po chwili również mnie przytulił.

Czy to dobre połączenie?(Morwin ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz