Wkurw Grzesia

934 60 19
                                    

Pov: Erwin
Miałem znaleźć jeszcze jednego zakładnika. Carbo powiedział, że mamy 6 i czeka za bankiem z Davidem i zakładnikami. Uparł się, że chce jeszcze jednego zakładnika. Więc jeździłem po mieście szukając samotnego celu. W końcu przypomniało mi się że mogę wziąć Willa, Grzesiek mnie zajebie, ale trudno. Postanowiłem zadzwonić do niego zadzwonić, odebrał prawie odrazu.

W- Coś sie stało, że dzwonisz?

E- Nie, a w sumie to tak. Grzesiek pojechal do pracy?

W- Tak, a coś mu się stało?- powiedział lekko przejęty.

E- Nie, spokojnie. Jesteś może w mieszkaniu i się nudzisz?

W- Eeee, tak troche się nudzę.

E- Chcesz może stanąć na zakładniku w banku? Obiecuje, że nic ci się nie stanie.

W- No okej chętnie zobaczę jak to tu wygląda. Tylko wiedz, że mój brat cie zabije.

E- Ta jestem tego świadomy na spokojnie. To jade po ciebie, wyjdź przed blok będę za jakieś dwie minuty.- Chłopak się rozłączył.

Podjechałem pod blok przyjaciela gdzie zauważyłem sylwetkę Willa obróconą w drugą stronę. Stanąłem autem obok niego, a on wsiadł do środka.

E- Siema młody, jak się spało?

W- Cześć, dobrze.

E- No to fajno. Pojedziemy jeszcze tylko na CZ naprawić tego sultana, bo będziemy nim uciekać.- Wysiedliśmy z samochodu kiedy znaleźliśmy się już na mechaniku. Do samochodu podeszła Sonia i zaczęła go naprawiać.

S- A ty kim jesteś, że z pastorem jeździsz?- spytała Willa ze zdziwieniem.

E- To jest Will, aktualnie mój zakładnik.

S- No na zakładnika nie wyglądasz nie mając żadnych kajdanek czy chociażby liny, ale okej. Nic mi do tego. Gotowe.

E- Dzięki Sonia, jak coś to nas tu nie było.

S- Spoko.

Wsiedliśmy ponownie do samochodu i pojechaliśmy na bank. Zaparkowałem sultana przed bankiem. Weszliśmy do budynku. Zadzwoniłem do Davida, że mogą już przychodzić.

E- Młody stań tutaj- wykonał polecenie- Zwiąże cie delikatnie, tak na pozór, ale na spokojnie nic vi się nie stanie.

W- Okej rozumiem sam sie na to zgodziłem także spokojnie, nie jestem tu przecież z tego powodu ze mnie zmusiłeś.

E- Wiem, ale Grzesiek i tak mnie zabije.

W- Jak coś to zadzwon, postaram się wytłumaczyć cie z tego.- W tym momencie reszta zakładników, wraz z celującymi napastnikami weszli i staneli obok nas. Odsunąłem się od Willa i zrobiłem miejsce dla reszty, już skutych zakładników.

Ca- Chodź na chwile siwy- poszedłem z Carbo na tyły.- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego porwałeś dzieciaka? Ustaliliśmy se zasadę, że nie porywamy dzieci, kiedy nic nie zrobili.

E- Ale zadzwoniłem do niego i sam sie zgodzil. Co prawda Montana mnie zabije, ale no cóż chcial zobaczyć jak to wygląda u nas.

Ca- Czy to jest ten Will?- popatrzył na mnie z politowaniem.

E- Ta.

Ca- No Grzesiek cie zajebie, fakt- zaśmiał się- Dobra zaczynaj im szybciej tym lepiej.

Kiedy skończyłem hackować i wiercić, oczywiście z powodzeniem poszedłem na przód budynku. Odrazu jak tam wszedłem usłyszałem dość nie miłe słowa od jakiegoś policjanta. Mianowicie "Jak nie będziecie się zgadzać, to was rozstrzelamy". Widziałem jak Will sie na mnie popatrzył z lekko widocznym zakłopotaniem. Postanowiłem się odezwać.

Czy to dobre połączenie?(Morwin ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz