Szpital

1.3K 63 25
                                    

Medyk- Stan pacjenta jest stabilny. Będzie miał lekkie problemy z poruszaniem przez jakiś tydzień, ale jest okej. Można wejść.- Weszliśmy we trójkę do sali. Na łóżku siedział Pastor.

M- Księdzu jebany, kiedyś wpakujesz się w takie kłopoty, że nie ujdziesz z tego z życiem.- Stanąłem obok jego łóżka.

E- Czy ty mnie w tym momencie obrażasz? Kiedy siedzę na łóżku szpitalnym z bandażami na ciele?- Usiadł z założonymi rękami.

M- Debilu martwiłem się.- Przytuliliśmy się.

Ca- Nas tu nie ma. Nie przeszkadzajcie sobie.- Przewrócił oczami.

E- Chłopaki to co, dzisiaj napadzik na kasyno?- uśmiechnął się do nich.

M- Po pierwsze ja tu nadal jestem. Po drugie nie radzę, bo jak cię znowu postrzelą to może się to dla ciebie źle skończyć.

E- Dobra tam i tak byś mnie nie sprzedał.

M- Nie bądź tego taki pewien- usiadłem obok niego na lóżku.

D- Ja to podziwiam, że Ty jeszcze nic nie powiedziałeś policji z tego co ci ten idiota mówił- Dia patrzył sobie na to z boku.

E- Wypraszam sobie nie jestem idiotą, a Grzesiu jest poprostu miły.

M- Ta oczywiście.- Zawibrował mi telefon. Wyciągnąłem go z wiadomością od Capeli.

Capela: Mamy ich na celi jak chcesz to przyjedź ;)

Ja: Spoko zaraz będę.

E- Jak to spadiniarze to im nic nie zniżaj.- uśmiechnął sie.

M- Dobra, nie miałem nawet takiego zamiaru-podniosłem się z łóżka.- To ja się zwijam, zadzwoń jak wyjdziesz, a ja pójdę włożyć pewne osoby do więzienia.- Zbiłem z chłopakami piątkę i wyszedłem ze szpitala. Zarekwirowałem pierwszej lepszej osobie z ulicy auto i pojechałem na komendę. Zostawiając auto wezwałem lawetę, po czym zszedłem do więzienia.

C- O zjawił sie. Teraz macie przejebane.

M- No to co...- Zakończyło się na tym że poszli na 20 tysięcy i 60 miesięcy. Ale jako, że u nas to inaczej liczymy jeszcze dzisiaj, albo jutro się spotkamy.- No to fajnie, spadiniarze w więzieniu można do patrolu wracać.

C- Jedziemy razem?- zapytał sie mnie.

M- No spoko- poszliśmy na podziemny parking. Capela wziął swojego mustanga i wyjechaliśmy na patrol.- 03 +1 status 6.

C- Co z pastorem?

M- No nic w szpitalu jest ale jest git. Pewnie zaraz wyjdzie.- Zaczął mi dzwonić telefon. Odebrałem.

M- Wyszedłeś już?

E- Tak, chcesz się spotkać?

M- Mogę to co za 3 minuty na dachu?

E- Okej, pa.- rozłączył sie.

M- Podwjeziesz mnie na dach.

C- No spoczko. Niech zgadnę idziesz porozmawiać z Pastorem?

M- No, a z kim innym? Oczywiście że tak.- Gdy dojechaliśmy pożegnałem się z Capelą, zgłosiłem status 2 i wszedłem po drabinie na dach. Przy krawędzi siedział Erwin.

E- Siema Grzesiu.- Kiedy do niego podszedłem usiadłem obok i sie przytuliliśmy na przywitanie.

M- Odpowiesz mi na jedno pytanie?

E- Dawaj postaram się.

M- Czy ty w końcu zaczniesz myśleć? Mogłeś zginąć nawet w tym banku, tylko dlatego że musiałeś im dogryźść.

E- Ale przeżyłem i nic mi nie jest oprócz lekko bolącego biodra.

M- Co gdyby to było coś poważniejszego?

E- Martwisz się o mnie? To słodkie, ale musisz zrozumieć, że jestem kurde gangsterem i mi się takie rzeczy dzieją co chwila.

M- Hm czyli jednak jesteś gangsterem? Zanotowane- uśmiechnąłem się.

E- Nie, pojebało cie!? Ja jestem z zakonu!- zaśmiałem się pod nosem.

M- No dobra i tak bym Ci tego nie udowodnił. Z resztą jak zwykle.- Przewróciłem oczami.

E- Nie macie dowodu, bo nic nie zrobiłem- Uśmiechnął się zwycięsko.

M- Ta. Robicie coś dzisiaj? Bo nudno na mieście, tylko jakiś bank amatorski był.

E- Czyli jednak jak czegoś nie robimy to nudno. Odpowiadając na pytanie, może jakieś kasynko, ale nic nie obiecuję. Zawsze coś może sie zmienić.

M- Dobra, dobra.- Pogadaliśmy tak jeszcze z godzinkę, aż postanowiliśmy się zbierać.

E- Odwieźć cie?- zapytał sie mnie kiedy byliśmy już przy jego samochodzie.

M- Nie, spacer dobrze mi zrobi.- odpowiedziałem.

E- Jak wolisz. Masz mój sweter żeby nie było ci zimno. Jak zwykle w tym mundurze, weź chociaż raz w życiu przyjdź na nasze spotkanie nie w nim. Bo tylko służba sie liczy.- Założył mi swój sweter.

M- Dobra następnym razem bez munduru.- Przytuliliśmy się na porzegnanie.

E- To bezpiecznej drogi.- wsiadł do samochodu i odjechał, a ja ruszyłem w strone komendy. Nie przewidziałem tego, że akurat dzisiaj ktoś będzie chciał mnie porwać. Kiedy byłem już dwie ulice od komendy jakiś pojazd stanął przedemną. Wysiadło z niego czterech zamaskowanych ludzi z bronią krótką w ręku. Zaczęli do mnie celować więc ja szanując swoje życie(Kappa) podniosłem ręce.

?- No i cie mamy, to był twój błąd, że nie pojechałeś z pastorem. Teraz stań pod ścianą.- zrobiłem co mi kazał, a on zakuł mnie moimi kajdankami i przeszukał. Tak w sumie to nie zostawił mi nic nawet jedzenia. Wywalił gps na ziemię i rozwalił. Ciekawe czy wie, że nam się wtedy wyświetla, że gps został utracony. Usłyszałem dzwonek mojego telefonu, popatrzyłem się do tyłu. Dzwonił Capela. O dziwo odebrał i zaczął z nim rozmawiać.

?- Tutaj porywacze Montany, radze go nie szukać bo i tak nie znajdziecie.- Po tym zdaniu sie rozłączył. Wpakowali mnie do samochodu założyli mi worek na głowie i ruszyli.

?2- Wiesz czemu tutaj jesteś?- zaczął.

M- Nie mam pojęcia- powiedziałem zdenerwowany sytuacją.

?- Twój chłoptaś nas zdenerwował, a po co porywać go skoro jeżeli mu na tobie zależy to bardziej się przyłoży. Więc może nam za ciebie dać wszystko.

M- Jeżeli chodzi wam o pastora, to nie jest moim chłopakiem i nie sprzeda wam nic za mnie. Radze wam mnie oddać, a nie będzie większego konfliktu z policją.

?- Oj coś czuję, że jednak da-zaśmiał sie- Właśnie przeglądam twoje wiadomości z nim- przełknąłem głośno ślinę. W pewnym momencie się zatrzymaliśmy. Poprowadzili mnie do jakiegoś budynku i przywiązali do krzesła, po czym zdjęli worek. Na oko byłem w jakiejś piwnicy. Na około mnie stały cztery osoby w maskach.

M- To po co ja tu jestem?

?- Chcemy zobaczyć jak bardzo pastorowi na tobie zależy. A sądząc po wiadomościach, trochę tak. Trochę okupu weźmiemy i git będzie. Może jakieś tortury.

M- Co ja wam w tym wszystkim zrobiłem, że tortury?

?2- Wpakowałeś nas do więzienia.

M- No to wiem kim jesteście.- Uśmiechnąłem sie chytrze.

?- Kurwa, ale ty jesteś idiotą czemu to poowiedziałeś. Dobra to najpierw zaczniemy od bardzo łatwego pytania. Co łączy cie z pastorem?

M- To mój przyjaciel.

?- No to nadal da nam sporo hajsu jak jesteś jego przyjacielem. Jednak sądząc po waszych wiadomościach nie tylko przyjacielem i jak na siebie patrzycie.- przygryzłem wargę.
--------
~1058 słów

Czy to dobre połączenie?(Morwin ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz