5

511 14 4
                                    

-Myślę że pewnie będą trochę rozczarowani, ale w głębi duszy dumni że się staraliśmy - odpowiedziała Mal,

-Serio? - zapytał Carlos

-Nie, myślę że możemy nie wracać do domu - odpowiedziała Mal

Time skip 

-Okej, różdżką będzie na podium pod zaczarowanym kloszem bestii, gości wchodzą z tej strony, ja stoję z przodu, wy na balkonie, Winter  w drugim rzędzie, Carlos- mówiła plan Mal

-Ja kołuje limuzyny aby przekroczyć barierę i lądujemy na wyspie z różdżką - powiedział Carlos 

-Idealnie, Evie - Mal podała jej fiolkę z eliksirem-Tym możesz pozbyć się kierowcy, psikasz dwa razy i śpi jak zabity 

Niezręczna cisza zaatakowała nas, ja nie chciałam wracać, chociaż moje serce mówiło mi że tam jest moje serce. Popatrzyłam na Mal, kartkować księgę zaklęć na stronę z antidotum

-Mal,  chcesz zdjąć z Bena Miłosne zaklęcie? - zapytałam 

-Tak no wiesz już po wszystkim- mówiła - zastanawiałam się nad wszystkim, jak już potępieni przejmą Auradon i wyrzucą wszystkich ze swoich zamków i pojmą królewską rodzinę i zniszczą wszystko co dobre i piękne na tym naszym świecie, to gdyby Ben nadal mnie kochał to byłoby strasznie podłe.

Time skip 

Kiedy wszyscy spali wymknęłam się i biegałam (w postaci oczywiście wilka) po lesie, myśląc o wszystkim, patrzyłam w księżyc rozmyślając czy warto? 

Time skip 

Dzisiaj był dzień rodziny i pełnia. Mal I Evie kazały mi ubrać sukienkę, była to średnia długości sukienka z długimi rękawami od pasa w dół miał czerwoną szkocką kratę a u góry była czarna. Trzymałam Starego kiedy Jay I Carlos jedli z czekoladowej fontanny. 

-Winter  dołącz do nas - powiedziała energicznie Koral 

-To wasze święto moja rodzina jest daleko stąd - odpowiedziałam

-O co z tego też jesteś częścią naszego stada - zaczęła mnie ciągnąć, podałam Evie Starego i poszłam za nią. 

-Czy my się kiedyś nie spotkali? - podszedł do mnie starszy mężczyzna, miał siwe włosy, niebieskie oczy I bladą skórę. 

-Nie, jestem z wyspy to jest niemożliwe - powiedziałam, podszedł do nas Leon.

-Strasznie przypominasz mi moją córkę- powiedział staruszek 

-Dziadku to nie może być możliwe- powiedział - przecież mama zginęła od razu po sprowadzeniu na wyspę 

-Czyli, Leo i ja jesteśmy rodzeństwa- pomyślałam - Moja mama nazywa się Snow, też została przeniesiona na wyspy- powiedziałam patrząc na nich 

-Czyli jestem twoim dziadkiem - uśmiechnął się mężczyzna- Za niedługo jeśli będziesz chciała możesz dołączyć do watahy białego kła, albo że znajdziesz przeznaczenia z innej watahy. 

Usłyszałam krzyki, podeszłam tam i zobaczyłam jak potępieni stoją naprzeciwko babci Audrey.

-Zrozum Ben ich rodzice są potępieni, myślisz że czego ich nauczy czyli, współczucia, empatii, nie - pokazał na Mal- ukradłaś cudzego chłopaka - pokazał na Jay'a - ty lubisz zadawać tylko ból - pokazał na Evie - ty masz tylko w głowie kasę- popatrzył na mnie - A ty uwielbiasz wkradać się do nie swojego stada - zakończył, warknęłam na niego.

Dalej zaczęła się kłócić dopóki, Evie psiknęła Chadowi eliksirem. Oddaliłam się z resztą, ostatni raz patrząc na przyjaciół z Auredonu.

Time skip 

Nocą wymknęłam się za przyjemnym zapachem, zapachu nie dało się opisać ale był i słodki I gorzki. Pobiegłam nad jezioro, był tam czarny masywny wilk, warknął ostrzegawczo, ale znowu poczułam ten zapach, dobiegał z tego wilka. Próbowałam się cofać i warczeć ale mój wewnętrzny wilk chciał zostać i polizać tego wilka. 

-O nie- pomyślałam. Patrzyłam uważnie w wilka zbliżającego się do mnie, był o wiele większy ode mnie, moja wilczyca zaczęła merdać ogonem. Wilk zamienił się w człowieka był to Axel

~Axel? - zapytałam telepatycznie 

-Winter ? - zapytał, a ja po prostu uciekłam 

Time skip 

Siedzieliśmy przy stoliku. 

-Hej kochani ochłonęliście- przyszedł Ben - zapomnijcie o tej głupiej sytuacji nie ma co, obiecuje że jutro po koronacji wszystko się ułoży, widzimy się później - i odszedł 

-Ben się szybko znudzi i ją zostawi - mówiła Audrey plotkując z Jane, popatrzyłam na Mal I przekatkowałam jej książkę na stronę z zaklęcie z długimi włosami, pokazując jej to

-Bo przecież nie zrobi z niej królowej - powiedziała Jane, Mal wzięła książkę

-Mrugną oczy zadrżą nosy znikną Jane i jej piękne nowe włosy- wyrecytowała zaklęcie, za Mal było słychać pisk Jane - nie wiecie na co nas stać- powiedziała

-Żartujesz sobie z nas dziewczyno - powiedział z kpiną Audrey 

-A to ci wyglądało jak żart- zaczęła przekatkowywać strony księgi - nie mogę się doczekać jutra, zgarniamy różdżkę I zwijamy się z tej budy- uśmiechnęłam się na jej słowa

Time skip 

Ubrałam długą suknie, była czarna z niebieskimi elementami. Stałam w drugim rzędzie obok brata.  

-Czy przysięgasz - dobra wróżka mówiła przysięgę, bla bla bla, nie słuchałam jej tylko patrzyłam co zrobi Mal. Wróżkę zabrała Jane, nie umiała zapanować nad magią więc Mal wyrwała jej różdżkę.

-Mal oddaj mi różdżkę- powiedział Ben 

-Ben proszę odsuń się ode mnie - mówiła Mal, Audrey chciał coś powiedzieć ale warknęłam na nią więc się cofnęła 

-Spadamy, czas na zemstę - powiedziałam patrząc na Evie, Carlos I Jay

-Naprawde chcesz to zrobić? - zapytał Ben

-Nie mamy wyjścia, Ben nasi rodzice - powiedziała Mal 

-Wasi rodzice to przecież nie wy, musisz wybrać - Powiedział Ben, Mal popatrzyła na wszystkich 

- Chyba chce być dobra- powiedziała Mal

-Jesteś dobra- odpowiedział jej Ben

-Niby skąd to wiesz - krzyknęła Mal

-Bo ja….słuchałam głosu serca - powiedział Ben

-A ja chce słuchać swojego, czuje że nie jesteśmy tacy jak nasi rodzice - popatrzyła na nas- Przecież bycie złodziejem cię nie uszczęśliwia, wspólna pizza po wygranym turnieju to jest szczęście - powiedziała do Jay’a- ty się śmiejesz jak dziecko kiedy drapiesz starego po brzuchu- powiedziała do Carlosa- Winter  ty jesteś szczęśliwa bez konieczności wybierania faceta z wyspy - powiedziała do mnie - No i Evie, nie musisz udawać głupią by zdobyć chłopaka, jesteś tata mądra - zwróciła się do Evie- już dłużej nie chcę być tą złą, nie jestem szczęśliwa, chcę iść do szkoły i chce być z Benem - odwróciła się do "króla" - bo z Benem jestem naprawdę szczęśliwa i nasza przyjaźń to jest szczęście, a nie sprawianie bólu, ja wybieram dobro - powiedziała wystawiając rękę przed siebie

-Też wybieram dobro- Jay też wystawił rękę do przodu 

-Wybieram dobro - powiedziała Evir wystawiając rękę do przodu

-Chwila jak tak tylko pytam, nie musimy martwić się już tym że nasi rodzice nas za to zabiją- powiedział Carlos- bo będą mega, mega źli - Zaczęliśmy się śmiać 

-Tu was nie dosięgną- powiedział Ben 

-No dobra wybieram dobro - powiedział, wszyscy popatrzyli na mnie 

-Ja…

—————————————————

I teraz mam dylemat czy ciągnąć dalej tą więź Mate czy nie?

Być wilkołakiem z wyspyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz