- 𝗳𝗼𝘂𝗿 -

156 8 2
                                    





– O tak! Ma bzika na tym punkcie – usłyszał słowa swojej matki, gdy schodził po schodach. Wkrótce doszedł do ich końca, a Karen i El spojrzały na niego.

– Mamo, czy ty mówisz o mnie? – zapytał Mike, uśmiechając się, patrząc raz na matkę, raz na dziewczynę.

Mike mógłby przyznać, że Pani Karen, była sarkastycza. Chłopak zdał sobie sprawę z tego, że często taka była i bardzo mu się to podobało.

– Czy ty podsłuchiwałeś naszą rozmowę? – zaśmiała się El.

– No co? To nie moja wina, że tak głośno rozmawiacie! – odparł szatyn, automatycznie unosząc ręce w geście obrony.

– Dobra, wy dwoje, macie wrócić o 9:30, dobrze? – wyjaśniła jego matka, spoglądając na nich i oczekując od nich odpowiedzi.

Po chwili, spojrzał na zegarek i zobaczył, że na zegarze jest 6:47. Mieli jeszcze dużo czasu.

– Tak, mamo / Pani Karen – odpowiedzieli w tym samym czasie.

Gdy Mike podszedł już do drzwi wyjściowych, otworzył je przed dziewczyną. Przekraczając próg drzwi ich domu, poczuła zapach wody kolońskiej, którą nałożył na siebie Mike. Próbowała sobie przypomnieć, czy miał ją już wcześniej na sobie.

Nastolatek wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

– Lubię zapach twojej wody kolońskiej, Mike – powiedziała słodko El.

Chłopak poczuł się teraz lekko zestresowany, a za razem zdezorientowany.

Czy zauważyła, że nałożyłem ją specjalnie dla niej?

Sposób, w jaki wypowiada jego imię, sprawiło, że się zestresował.

– Dziękuję. Dostałem ją na święta, mój przyjaciel kupił ją dla mnie – powiedział Mike.

Nagle poczuł się tak, jakby podał jej niechciane informacje. Coś, o czym ona nie chciała słuchać.

– Will? Czy on chodzi do naszego liceum? – zapytała zaciekawiona, odnosząc się do liceum Hawkins.

– Kiedyś tak. Jego rodzina przeprowadziła się w tym roku. Trochę mnie to przygnębiło, bo był moim najlepszym przyjacielem – wyznał jej Mike.

Dlaczego w ogóle jej o tym powiedział? Nie obchodzi ją to.

– Hej, El. Chcesz wziąć nasze rowery, czy chcesz się przejść? Rzeczy w okolicy, nie są wcale tak daleko, idąc na piechotę" - powiedział Mike, próbując zmienić temat, żeby jej nie zanudzić.

– Możemy iść pieszo. Chcę z tobą więcej rozmawiać – odpowiedziała brunetka – Lubię z tobą rozmawiać, Mike – dodała, uśmiechając się do niego słodko.

Serce Mike'a nagle podskoczyło. Poczuł niezwykłą euforie, która wypełniła jego ciało.

– Ja też lubię z tobą rozmawiać, El - powiedział, spoglądając na nią – Nawet nie wiesz jak bardzo – dodał w myślach.

Spoglądali tak na siebie przez chwilę, zanim Mike nie odwrócił od niej wzroku. Jednak oczy El, wciąż były zwrócone na niego.

– Przykro mi z powodu twojego przyjaciela, utrata przyjaciół jest do bani" – wyznała.

– A ty? Czy ty miałaś jakichś przyjaciół w Chicago?– zapytał ją.

Mike i El szli teraz ulicą, kierując się do najpopularniejszej części miasta. Miejsca w którym były wszystkie atrakcje turystyczne, sklepy i restauracje.

𝐅𝐈𝐋𝐌 | 𝐌𝐈𝐋𝐄𝐕𝐄𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz