PROLOG

4.2K 156 47
                                    

- Daj mi spokój! - krzyknął Childe, odpychając od siebie mężczyznę. - Między nami koniec! Nie będzie nic więcej. Zostaw mnie!

- Mi się nie odmawia. - warknął blondyn i przyszpilił rudowłosego do ściany pobliskiego budynku.

- Puszczaj! - syknął chłopak, próbując wyszarpać się z mocnego uścisku.

- Wybacz skarbie. - zaśmiał się mężczyzna i brutalnie wsunął nogę pomiędzy uda chłopaka. - Skoro ty miałeś prawo mnie wykorzystać, to równie dobrze teraz ja mogę zabawić się Tobą. Radzę Ci współpracować, a nie stanie Ci się większa krzywda.

Mężczyzna złapał jedną dłonią nadgarstki rudowłosego, a drugą wsunął pod koszule chłopaka. Childe zaczął się szarpać jeszcze bardziej. Chciał się od niego w końcu uwolnić. Wiedział, że ten facet prędzej czy później i tak by go dopadł. Ale chociaż przez krótki moment, nie chciał myśleć o swoich problemach.

- Kurwa puszczaj!

Zdenerwowany mężczyzna wziął zamach i uderzył chłopaka w twarz. Childe wbił zeszklony wzrok w ziemię. Czuł w swoich ustach metaliczny posmak krwi. Nie mógł się uwolnić. To wszystko zaszło za daleko, a on teraz ponosił za to odpowiedzialność.

- Miałeś współpracować. - mężczyzna uniósł jego głowę i plunął mu w twarz. - Teraz wrócimy do domu, udamy, że to wszystko się nie wydarzyło, a na końcu będziemy się pieprzyć tak jak zawsze. Tak?

- P-puść.. - załkał. - Błagam... Daniel puść mnie...

Blondyn nie miał zamiaru puszczać chłopaka. Był jego. Chwycił jego podbródek, zmuszając, by na niego spojrzał. Uśmiechnął się szeroko. Już miał zamiar połączyć ich usta w pocałunku, gdy poczuł mocne szarpnięcie do tyłu. Mężczyzna upadł na ziemię i syknął z bólu. Przerażony Childe spojrzał pierw na leżącego blondyna, a później na osobę pochylającą się nad nim.

- Kim ty kurwa jesteś?! - krzyknął Daniel, podnosząc się z ziemi. Otrzepał się z niewidzialnego kurzu i zmierzył go wzrokiem. Nie wyglądał na kogoś, kto ma taką siłę.

- Wyrzucam śmieci. - mruknął mężczyzna, unosząc czarny worek, który trzymał w dłoni. - Ale po drodze napotkałem większego śmiecia.

- Coś ty powie... - mężczyzna nim zdążył jakkolwiek zareagować, dostał z pięści w twarz i upadł nieprzytomny na ziemię.

Childe przyglądał się z niedowierzaniem tajemniczemu mężczyźnie. Wysoki brunet, silny, dobrze zbudowany w markowych ubraniach. To było to, czego teraz szukał. Kogoś, kto go obroni, a przy okazji stanie się jego podporą. Ich spojrzenia się spotkały. Tajemniczy osobnik wpatrywał się w niego swoimi złotymi oczami. Rudowłosy otarł krew z twarzy i powoli, na chwiejnych nogach podszedł do mężczyzny.

- Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? - uśmiechnął się uroczo, chcąc zwabić go w swoją pułapkę.

Jakim zdziwieniem okazała się dla niego reakcja bruneta. Mężczyzna z przerażeniem odepchnął go i uciekł do najbliższej klatki. Childe odprowadził go wzrokiem. Nie mógł zrozumieć, co się stało. Właśnie został odtrącony przez mężczyznę, który mu przed chwilą pomógł. Na jego twarzy powoli wkradł się uśmiech.

- Podoba mi się. - szepnął do siebie. Spojrzał na leżące ciało swojego oprawcy. Podszedł do niego i zaczął obmacywać go po kieszeniach. - Byłoby mi smutno, gdyby to się zmarnowało. - mruknął, wyciągając portfel z kieszeni spodni i opróżniając jego zawartość. Pustą rzecz wyrzucił do najbliższego kosza. - Było naprawdę miło Danielu. - cmoknął w jego stronę. - Ale nie byliśmy sobie pisani.

Schował pieniądze do swojego portfela i naciągając kaptur na głowę, również uciekł z miejsca zdarzenia.




***

Ohayo!

Witam w pierwszym opowiadaniu z GI xD. Wiem, że nie każdy lubi Childe'a.. I nie zapewniam, że tutaj go ktokolwiek polubi xD Ale warto spróbować, nie?

Btw.. Najlepszego dla Naszego Geo Daddy. Więcej Mory. Bo wiecznie płacić za Ciebie nie będę... 

 Ponieważ nie wiem czy ktokolwiek tutaj wejdzie to następny rozdział pojawi się, gdy stwierdzę czy jest ktoś zainteresowany tą historią ^^

Do następnego (chyba)!

Sashy ;3

TWO FACED // Genshin Impact [ZHONGCHI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz