Childe niespokojnie stukał palcem o blat baru. Jego pomysł był dobry, ale musiał nastawić się na niepowodzenie. A wtedy trzeba przejść do "planu B", którego oczywiście nie miał.
- Jak bardzo znacz się na Excelu? - zapytał czerwonowłosy, rzucając na blat dokumenty.
- Pamiętam tyle, co miałem w liceum. - uśmiechnął się rudowłosy, popijając swojego różowego drinka.
- Ty nie chodziłeś do liceum.
- Dokładnie. - chłopak wymierzył palcem w jego stronę. - Za cholerę nie mam pojęcia, na czym to polega.
- To lepiej, żebyś miał pojęcie. - westchnął barman. - Sfałszowane CV to tylko część teoretyczna, praktykę musisz wykonać sam, w tym Ci nie pomogę. - zaczął pucować szklankę. - Nie chcesz znaleźć normalnej pracy? Takiej na Twoim poziomie?
- Diluc, nie matkuj mi jeszcze ty. - Harbinger westchnął ciężko. - Myślałem, że jesteś po mojej stronie.
- Jestem po swojej stronie i chronię własną dupę. Jak zostaniesz złapany, to nie mamy ze sobą nic wspólnego, a jak mnie wydasz, to zatrudnię Yakshę do Twojej egzekucji.
- Wołałeś?
W barze pojawił się Xiao, który z tajemniczym uśmiechem usiadł na stołku barowym obok Childe'a. Podczas gdy oni zajęli się dyskusją, rudowłosy zaczął przeglądać dokumenty, które przygotował dla niego czerwonowłosy. Diluc za dawnych czasów był znany jako najlepszy fałszerz dokumentów oraz informator. Pracował incognito i pod pseudonimem do czasu, gdy na jaw wyszła pewna afera z dokumentami. Musiał ograniczyć swoją działalność do minimum i tylko dla stałych klientów. Życiorys był naprawdę dobrze przygotowany i spełniał wymagania firmy. Ostatnie co zostało do zrobienia, to zarwać noc na ogarnięciu podstawowych funkcji odpowiednich programów.
- Tak w ogóle.. - zaczął Xiao. - Kaeya kazał Ci przekazać buziaczki.
Diluc na chwilę zamarł w bezruchu. Po chwili jednak zakasał rękawy i przepraszając mężczyzn, zaczął kierować się do wyjścia z baru.
- Musiałeś mu wspominać o bracie? - zapytał Childe, chowając plik dokumentów do torby. - Teraz w barze naprzeciw będą mieli przesrane i cywile, i pracownicy.
- Przypomniało mi się. - Yaksha wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni pendrive'a. - Kazał Ci to przekazać.
Rudowłosy uśmiechnął się do siebie, chowając urządzenie do kieszeni. Jeśli wszystko pójdzie dobrze z planem, będzie ustawiony do końca życia. A jeśli wszystko spierdoli, to skończy za kratkami na kilka lat.
- Pan Childe Harbinger? - zapytała kobieta, wychodząc z sali przesłuchań.
- To ja. - chłopak podniósł się i ukłonił delikatnie.
- Zapraszam.
Było to niewielkie pomieszczenie znajdujące się na środkowym piętrze budynku. Naprzeciw drzwi zamiast ściany znajdowało się wielkie, wstawione okno z panoramą na miasto. Natomiast na środku pokoju było postawione biurko z dwoma fotelami po przeciwnych stronach. Widząc znajomą postać, Childe przyjął swój "biznesowy uśmiech" i pewnym krokiem podszedł do biurka.
- Nazywam się Childe Harbinger i miło mi Pana poznać.
- O, Pan od samochodu szefa. - zaśmiał się blondyn. - Proszę usiąść.
Mężczyzna zaczął w skupieniu przeglądać CV chłopaka. Gdy zapoznał się z kandydatem, oparł ręce na blacie.
- Nazywam się Aether Outlander i jestem sekretarzem naszego szefa. Zapewne jak Pan wie, poszukujemy kogoś do pomocy przy projektach i końcowych kosztorysach w grupie A. Jest to ostatnia grupa, która odpowiada za końcowy produkt naszej firmy i to od nas zależy czy dany projekt ma szansę na rynku, czy nie. To dosyć odpowiedzialna posada, więc nie możemy narażać się na osoby bez doświadczenia. - zaczął z poważnym wyrazem twarzy.
- Mam tego świadomość. - odpowiedział nieco zdenerwowany Childe. - Posiadam wystarczająco dużo doświadczenia, by sprostać zadaniom w tej firmie.
Dokładnie to 5 godzin spędzone na YouTubie i 3 godziny w poradnikach, dodał w myślach. Aether oparł się wygodnie o krzesło.
- Zapoznałem się z Pańskim życiorysem, Panie Harbinger i jest on doskonały. - zaczął gestykulować rękami. - Pasuje Pan do naszej firmy jak kawa z mlekiem. Aż zaczynam podejrzewać, że jest to dosyć nierealne.
- Proszę się nie martwić. Zdobyłem to doświadczenie poprzez ciężką pracę i wiele kursów wspomagających moją dotychczasową wiedzę.
- Dobrze. - sekretarz uśmiechnął się. - To może mi powiesz, czemu chcesz tu pracować?
- Spodobało mi się auto szefa. - palnął, nim zdążył pomyśleć.
Aether spojrzał na niego jak na debila. Zasłonił usta dłonią, próbując powstrzymać się od śmiechu. Specjalnie zaczął zapisywać coś na kartce, gdy zauważył, jak rudowłosy spala buraka i w myślach już karci siebie za głupotę. Przemilczał jeszcze dwie minuty, po czym wziął głęboki wdech.
- Od jutra ma Pan okres próbny. - wyciągnął w jego stronę dłoń.
- Serio się nie pogrążyłem? - zapytał, ściskając rękę blondyna.
- Serio chcesz znać odpowiedź na to pytanie? - blondyn uniósł brew, na co rudowłosy zaprzeczył głową. - Widzimy się jutro o godzinie dziewiątej na ostatnim piętrze. Nie spóźnij się.
Childe nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie stało. Został przyjęty do pracy, o której nie ma pojęcia, ponadto z fałszywymi dokumentami. Zero podchwytliwych pytań i wywiadów. Albo Ci ludzie to tacy debile, albo ta cała szopka była naprawdę wiarygodna. Mógł też mieć po prostu szczęście. Wiedział jednak, że jak jutro się nie postara, to wyleci stąd szybciej, jak wleciał.
Wychodząc już z budynku, zauważył znajomą mu sylwetkę zbliżającą się do czarnego Bugatti. Większego szczęścia tego dnia już mieć nie mógł. Czym prędzej podbiegł do mężczyzny i zaczepił go, chwytając za marynarkę. Brunet odwrócił się w jego stronę z pytającym spojrzeniem.
- Przepraszam, ale chciałem Ci podziękować za ratunek tamtej nocy. - uśmiechnął się uroczo i podrapał po czuprynie. - Może.. mógłbym się jakoś odwdzięczyć? Znam dobry bar w okolicy.
- Prowadzę. - mruknął, zbywając go.
- To może kolacja? - zapytał, spoglądając z nadzieją w jego złote oczy.
Mężczyzna go wyminął i wsiadł do auta. Czym prędzej odpalił silnik, zostawiając chłopaka samego na parkingu.
- Fuck...
Całą sytuację z zainteresowaniem obserwował pewien blondyn. Zaśmiał się pod nosem, gdy zauważył, jak rudowłosy umiera z zażenowania.
- Kawa. - koło niego pojawiła się blondynka z ciepłym napojem. - Jesteś pewny, że to dobry materiał na pracownika?
- Oczywiście, że nie. - prychnął, odbierając od niej ciepły napój. - Przyszedł pewny siebie na przesłuchanie z fałszywymi dokumentami dokładnie dzień po tym, jak go przyłapałem na śledzeniu szefa.
- Więc czym się kierujesz? - zapytała, również przenosząc wzrok na sfrustrowanego rudowłosego.
- Może być ciekawie.
***
Ohayo!
Witam w kolejnym rozdziale :D Trochę nowych postaci, niektórym zapewne dobrze znanych. xD Jakby ktoś wyłapał jakieś błędy, proszę śmiało pisać, sama nie jestem jakimś mistrzem ortografii i interpunkcji xd.
Kolejny za około tydzień!
Do następnego!
Sashy ;3
CZYTASZ
TWO FACED // Genshin Impact [ZHONGCHI]
FanficChilde Harbinger to chłopak, który sam próbuje rozwiązać wszystkie swoje problemy. Jest samowystarczalny i nie potrzebuje niczyjej pomocy. Jednymi słowy nie pierdoli się w tańcu. Gdy poznaje pewnego bruneta, postanawia wciągnąć go w swój plan. Nie w...