EPILOG

1.5K 85 100
                                    

Noc była zimna. Childe kurczowo zaciskał dłonie w kieszeniach spodni. W jednej z nich znajdowała się broń, którą ukradł swojemu przyjacielowi. Przyjaciel.. Czy mógł go tak nazwać? Ostatnim razem, gdy go widział, zdenerwował się na niego. Gadał głupoty, byleby zakończyć temat jego relacji z brunetem. Prychnął pod nosem, przypominając sobie swoje słowa. Był prawie pewny, że Xiao nie wziął go na poważnie w tamtej chwili. Prawie. Bo skoro odebrałby to jako jego mizerną grę aktorską to, czy do teraz nie utrzymywaliby ze sobą kontaktu? 

Skręcił w jedną z uliczek, poprawiając jedną z toreb. Miał ich dwie. Pierwsza była z potrzebnymi rzeczami, a druga z gotówką dla Daniela.

Nie był pewny tego, co chciał zrobić. Po co mu to wszystko było? Od początku mógł słuchać Xiao i znaleźć normalną pracę, by zarobić pieniądze. Mógł nie okłamywać Zhongliego i mieć w tym momencie wspaniałego mężczyznę przy swoim boku. Mógł. 

- Punktualny. - usłyszał za swoimi plecami. Przystanął i powoli odwrócił się w kierunku Daniela.

Mężczyźni znajdowali się w wąskiej uliczce, którą tworzyły dwa stare budynki niegdyś firm handlowych. Końce tej alejki oświetlały od dawna zardzewiałe lampy. Childe ledwo, co widział twarz mężczyzny. Za blondynem znajdowały się jeszcze dwa cienie. Spodziewał się, że nie pojawi się sam.

- Tym razem na spotkanie ze mną zabrałeś towarzystwo? - Harbinger prychnął pod nosem. Ściągnął torbę z pieniędzmi i rzucił ją pod nogi Daniela.

Blondyn ruchem dłoni nakazał jednemu ze swoich pomagierów do otworzenia torby. Childe intensywnie patrzył w oczy mężczyzny, którego tak nienawidził. Gdyby dał mu spokój, nie musiałby teraz uciekać i zostawiać wszystkich, których kochał. Brata, przyjaciół... i Zhongliego. Daniel był nieobliczalny, wiedział to od początku, a mimo to dalej brnął w wykorzystywanie go. Teraz miał za swoje.

- Szefie tu jest tylko połowa. - powiedział w końcu jeden z przydupasów blondyna.

- Gdzie reszta? - mruknął niepocieszony blondyn, odpalając papierosa. 

- Miałem za mało czasu, by wybrać taką gotówkę z banku. - rudowłosy odwrócił wzrok. - Jakbym wybrał nagle taką sumę pieniędzy, byłoby to podejrzane. 

Daniel ominął torbę i spokojnym krokiem podszedł do chłopaka. Ponownie mierzyli się nienawistnym wzrokiem. 

- Żartujesz sobie? Dałem Ci sporo czasu. - Daniel wydmuchał dym z papierosa prosto w twarzy chłopaka, po czym wyrzucił peta na ziemię. - Nie wywiązałeś się z umowy.

- Mam wszystko na koncie. Oddam dług stopniowo.

- Ty myślisz, że Ci wierzę? - blondyn chwycił żuchwę Childe'a w dłoń, mocno ją ściskając. - Nie mam zamiaru po raz kolejny się za Tobą uganiać.

Rudowłosy zacisnął zęby. Wyrwał się z uścisku blondyna i wyciągnął z kieszeni broń, celując prosto w niego. Daniel uniósł do góry ręce i gwizdnął pod nosem.

- Próbujesz mnie zastraszyć? - zaśmiał się.

- Zostawisz mnie i moich bliskich w spokoju. - jego głos zadrżał. Pierwszy raz mierzył do kogoś z broni. - Weźmiesz te pieniądze, a resztę Ci doślę. Po tym nasze drogi się rozejdą. Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy.

- A jeśli tego nie zrobię? Strzelisz do mnie? - uśmiechnął się i opuścił ręce. - Lepiej rozejrzyj się dookoła.

W jednej chwili Childe uświadomił sobie, jaki był głupi, myśląc, że blondyn pojawił się z tak małą obstawą. Wokół niego stali inni uzbrojeni faceci, którzy nie zawahaliby się, żeby strzelić w jego stronę. Przełknął ślinę, powracając wzrokiem do blondyna, który wykrzywił usta w zwycięskim uśmiechu.

- Moja śmierć to i Twoja śmierć. Ale spokojnie, nie zabiję Cię. Jesteś mi potrzebny. Ktoś mi musi oddać pieniądze. Jak nie potrafiłeś przynieść gotówki, to równie dobrze możesz ją oddać w naturze.

- Ty..!

Rudowłosy nie miał nic do stracenia. Pociągnął za spust. Broń nie wystrzeliła. W przerażeniu odkrył, że jej nie odbezpieczył. Kilku mężczyzn rzuciło się na niego, powalając na ziemię. Pistolet wypadł mu z ręki i odbił się w nieznanym kierunku. Był skończony. Daniel podszedł do niego i ukucnął przy nim. Odgarnął mu grzywkę z oczu.

- Z bronią Ci nie do twarzy skarbie. - uśmiechnął się. - Obiecuję Ci, że nauczę Cię dobrych manier względem byłych partnerów.

Harbinger próbował krzyczeć. Uniemożliwiła mu to dłoń zasłaniająca jego usta. Jedyne, co mógł zrobić to wydawać z siebie głośne stęknięcia. Daniel kiwnął głową do mężczyzny siedzącego na chłopaku. Ten wiedząc, o co chodzi, wyciągnął wcześniej przygotowaną strzykawkę. Odbezpieczył ją i wbił w szyję rudowłosego. Childe powoli tracił ostrość, aż w końcu zapadł w głęboki sen.

- Przeszukajcie go i spakujcie do kontenera. Jeszcze dzisiaj opuszczamy to miasto. Jego rzeczy mają być spalone, a ich popiół wyrzucony do morza. Ma po nim nie być śladu, zrozumiano? - zapytał stanowczo Daniel.

- Tak jest! - odpowiedzieli wszyscy chórkiem i zabrali się do roboty.

Blondyn z uśmiechem patrzył, jak jego ludzie przenoszą bezwładne ciało rudowłosego. 

- Mówiłem Ci wiele razy, że ode mnie się nie uwolnisz..




***

Dam dam daaaaam

Witam w epilogu ^^

A teraz w skrócie. Robię sobie przerwę do czasu zakończenia roku na studiach (lipiec). Jak już emocjonalnie ochłonę, wyjdzie Side Story z Xiao i Aetherem w OSOBNEJ książce. (macie mi chwalić okładkę, bo rysunek jest mojego autorstwa!) ;3

Drugi sezon będzie po zakończeniu Side Story. Na wszelkie inne pytania zapraszam na Q&A, który utworzę zaraz po epilogu (jako niby kolejny rozdział).

Dziękuję, że byliście ze mną do końca tego sezonu!

Do zobaczenia w następnych opowieściach!

Sashy ;3





TWO FACED // Genshin Impact [ZHONGCHI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz