CHAPTER 13

260 13 2
                                    



– Co to było?– zapytał Gilbert, odchodząc od niej lekko.

Ania otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamiast tego po prostu uciekła.

Rudowłosa szybko otworzyła drzwi sypialni, wybiegając z niej. Zaczęła uciekać, błądzić między korytarzami.

Właśnie pocałowałam Gilberta Blythe'a – pomyślała.

– Aniu! – rudowłosa usłyszała za sobą jego głos.

Zatrzymała się i odwróciła ku niemu.

– Przepraszam... Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. To było... – próbowała się tłumaczyć, ale brunet przerwał jej, wpijając się w jej usta.

– Ładnie? – kontynuował, po tym, jak się od siebie oderwali.

Jego policzki były tak czerwone, jak włosy Shirley-Cuthbert.

Gilbert uśmiechnął się do niej.

– Jest dobrze – powiedział.

Może nie było aż tak źle. Ale to było takie dziwne uczucie dla nich obojga.

Dziewczyna, po prostu owinęła ręce wokół jego szyi, wciągając go w uścisk.

– Kocham cię, marchewko – wyznał Blythe.

I te trzy słowa sprawiły, że jej serce zabiło szybciej niż kiedykolwiek.

Kocham cię.

Dlaczego mu nie odpowiedziała?

To jest to, co czuła. Chciała to odwzajemnić, ale to było dla niej zbyt trudne. Czuła się tak, jakby miała coś zaraz zepsuć.

Jak można spaprać powiedzenie "kocham cię"?
To tylko trzy słowa. Trzy proste słowa.

Ale te trzy słowa mogą zmienić wszystko.

– Ja też cię kocham, Gilbercie – odpowiedziała szczerze.

Nie wypuścili się z uścisku, co sprawiło, że poczuła się lepiej, biorąc pod uwagę to, że nie musiała stawać z nim twarzą w twarz.

Czuła się dziwnie.

Dlaczego to było takie trudne?

Rudowłosa przecież nigdy nie miała problemów z wyrażaniem swoich uczuć i emocji.

Nigdy nie miała problemu, żeby powiedzieć kocham cię.

Mówiła to już tak wiele razy.

Mówiła to do Maryli i Mateusza, do Ruby i swojej najdroższej przyjaciółki – Diany. Powiedziała to też do Cole'a.

Ale z Gilbertem było inaczej. To był ten inny rodzaj miłości. Miłość, która sprawia, że chcesz kogoś poślubić i życz z nim już na zawsze.

I to właśnie czuła do niego. Ale zbyt trudno było jej to powiedzieć. Po prostu nie potrafiła sobie wytłumaczyć, dlaczego tak było.

– Muszę już iść. Do zobaczenia jutro – powiedział i ucałował jej policzek, a następnie udał się do wyjścia.

Zrobił to tak delikatnie, jakby bał się, że zaraz pęknie, rozkruszy się.

Jakby bał się, że się spłoszy i... ucieknie.

A nie chciał tego doświadczyć, za nic w świecie.

Czy to jest sen? – pomyślała rudowłosa.

Ale to wydaje się takie prawdziwe.

Ale czy oni w ogóle byli razem?

To jest właśnie to wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła. Historia tragicznego romansu. Ale nie taka, którą ona napisała.

To była jej tragiczna historia.

A raczej ich.

Ale czy ona naprawdę kochała Gilberta? Dlaczego tak trudno było jej powiedzieć mu, że też go kocha?

Latami zastanawiała się, dlaczego nie powiedziała mu tego, gdy była młodsza.

Może nie jest tak dobra w okazywaniu swoich uczuć, jak do tej pory twierdziła?

Czuła się dziwnie tylko dlatego, że to był pierwszy raz.

Ale jakim cudem on był taki spokojny w tej kwestii?

Wszystkie myśli w tej sprawie, przyprawiały ją o zawroty głowy, więc po prostu wróciła do swojej sypialni.

Rudowłosa pozwoliła sobie opaść na łóżko.

Może to nie było takie złe, jak wcześniej myślała.

Mieć chłopaka, który nie tylko ją lubi, ale i kocha.
To miłe uczucie. Mieć kogoś, kto się o ciebie tak troszczy.

Oczywiście, wszyscy jej przyjaciele byli troskliwi, ale to było coś innego.

Wszystko w tej sprawie było inne.

Ale podobało jej się, że Gilbert ją kocha. W zasadzie, uwielbiała to.

Ale coś było po prostu... nie tak.

I nie mogła zrozumieć dlaczego.

I wtedy to do niej dotarło. Jeśli kiedykolwiek się pobiorą, kto będzie asystował przy ślubie?

Oboje są sierotami. A jeśli będą mieli dzieci, to jak je wykarmią? Czy będą mieli wystarczająco dużo pieniędzy na ich utrzymanie?

Nie mogą się ożenić. Nie mają wystarczająco dużo pieniędzy. To jest takie głupie.

Może związki nie są dla niej?

Ale ona go chciała. Tak bardzo go pragnęła. A teraz, kiedy w końcu go ma, dlaczego miałaby od niego odejść?

Dlaczego ja w ogóle o tym myślę? – pomyślała.

Ona studiuje i on też. Jeśli chcą się pobrać, to będzie to musiało nastąpić dopiero po studiach.

Nie są nawet oficjalnie razem. Powinna przestać się tak przejmować i pomyśleć o dobrych rzeczach w ich związku.

Była taka zagubiona.

Jakby ktoś zrobił test, niemożliwy do wykonania. Test, którego nigdy nie będziesz w stanie zdać, nieważne jak mądra by nie była.

I tak samo było z nim. Tak bardzo ją kochał, ale tak wiele rzeczy mogło pójść nie tak.

A co jeśli ją zrani?

Gilbert nigdy nie byłby w stanie sobie wybaczyć, gdyby tak się stało.

Jednakże, powinien on przestać się martwić.

Tak, istnieje wiele rzeczy, które mogą pójść źle, ale są też rzeczy, które – same w sobie – są po prostu wspaniałe.

Więc to nie jest takie złe.

Gilbert Blythe obiecał sobie, że nigdy jej nie skrzywdzi, że będzie o nią dbał, aż do czasu swojej śmierci.

I tego dnia, Ania Shirley-Cuthbert też, obiecała sobie jedną rzecz.

Że nigdy nie będzie w stanie wybaczyć sobie, jeśli złamie tę obietnicę.

Że zawsze będzie przy nim. Bez względu na wszystko.

Bo oni byli sobie przeznaczeni.

Tylko to się liczyło.

I obiecała to sobie, nie zważając na to, co miało się wydarzyć się za chwilę...

𝐋𝐎𝐒𝐓 | 𝐒𝐇𝐈𝐑𝐁𝐄𝐑𝐓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz