7

1.6K 93 5
                                    

Minął miesiąc odkąd ja i Pete zamieszkaliśmy razem. Życie z nim pod tum samym dachem okazało się o wiele przyjemniejsze niż mogłem sonie to wyobrazić. Jednak pare dni temu mieliśmy pewną kłótnie na temat tego, że jest on nie ostrożny podczas zadań. Ale już tłumacze. Byliśmy sobie na misji wszystko idzie po naszej myśli, gdy nagle za rogu bandyta i dźga mnie w brzuch. Niby nic takiego nie, w końcu jestem nieśmiertelny ale nie wielki, szlachetny Spider man musiał się ma niego rzucić i tym samym prawie się nie zabił. No to po powrocie do domu ochrzaniłem go, że powinien bardziej uważać. No i wielki królewicz się obraził, że się już do mnie nie odzywa. Dlatego jestem właśnie w trakcie tworzenia kolacji przeprosinowej. Mimo faktu, że w sumie to on powinie przeprosić. No ale dobra jebać. Pete aktualnie jest na patrolu więc jeśli się nie mylę to za 10 min powinien wrócić.

Kończyłem właśnie odlewać makaron jak usłyszałem otwierające się drzwi w przedpokoju.

Zmęczony tupot nóg nastolatka sygnalizował mi jego położenieu. Aktualnie kierował się do mnie. Kiedy wszedł do kuchnie z grymasem na twarzy spojrzał się na mnie a później z zaskoczeniem na danie. I tak właśnie zaczęła się niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać. Zdjąłem fartuch i powoli zacząłem zbliżać się do nastolatka stojącego cały czas w miejscu. Nie powiem wypuściłem trochę Alfich feromonów wiec nie dziwę się ze nie drgnął.

- Pete kochanie wiem, że jesteś zły rozumiem to. Ale ja tylko się o ciebie martwię nie chce by coś ci się stało. Zwłaszcza z mojej winy. Nie przeżyłbym tego - zbliżyłem się do chłopaka kładąc swoje dłonie nie pięknie smukłej talii - gdyby mojej małej omedze coś się stało.

- Przepraszam - odpowiedział skruszony zarazem zarumieniony chłopak.

- Ja ciebie bardziej - położyłem rękę na policzku chłopca. Przesuwała ona się w górę aż w końcu zatrzymała się ona na włosach.

Nie wiem co mnie podkusiło, może ich miękkość a może chęć przetestowania i spróbowania czegoś nowego ale pociągnąłem za nie. Jęk. Ale nie taki z bólu brzmiał on jak jęk pożądania. Dlatego zrobiłem to jeszcze raz, tym razem mocniej. A potem jeszcze raz i jeszcze jeden. Cholera. Stanął mi.

Petera oczy zamglone a ukazujące się w nich pożądanie. Usta rozchylone, ciężko oddychające wręcz sapiące. Nogi rozchylone drgające i pomiędzy nimi wybrzuszenie pokazujące, że to co zrobiłem było dobre.

mój chłopiec// spiderpoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz