●Rozdział Pierwszy - Roy Soul●

77 8 7
                                    

27 czerwca 2017, Kingsway, Londyn, Wielka Brytania

— A może ten? — zapytał rudowłosy chłopak, wpatrując się w ekran swojego przyjaciela. 

— Nie no co ty, przecież on mógłby być moim ojcem. — Białowłosy przeciągnął palcem po ekranie swojego paroletniego samsunga. — Poza tym nie podobają mi się długie włosy.

I tak dwaj nastolatkowie siedzieli w Starbucksie przy Kingsway – centralnej ulicy Londynu – przeglądając Grindra w poszukiwaniu idealnego kandydata na randkę. Ludzie biegali w pośpiechu po chodniku, po ulicy jeździły znane na całym świecie czerwone, dwupiętrowe busy, a sklepy wypełnione po brzegi były letnimi, modnymi ubraniami. Zaczynał się sezon na turystów i każdy chciał na tym zarobić. Z kolei dla nastolatków był to idealny okres na odpoczynek.

Roy siedział nad aplikacją, trzymając w ręku kubek ciepłej, czarnej kawy z mlekiem i cukrem trzcinowym, podczas gdy jego przyjaciel Brody delektował się filiżanką latte. Pogoda tego dnia wyjątkowo dopisywała, jak na pogodę w Brytanii, gdyż na niebie świeciło słońce, a niebo było lekko zachmurzone. Chociaż ciężko było określić czy faktycznie były to chmury, czy opary z fabryk. Białowłosy uwielbiał patrzeć w niebo, zwłaszcza nocą, gdy na niebie było widać wszystkie gwiazdy i konstelacje. W Concordii miał komfort oglądania nieba niemal codziennie i nie musiał martwić się o chmury.

— Nie możesz odrzucać wszystkich tylko dlatego, bo wpadłeś w toksyczną relację — rzucił Brody, popijając swoje latte.

— To nie jest toksyczna relacja tylko platoniczna — zaczął tłumaczyć Roy, jednocześnie odrzucając kolejne zaproszenia — Poza tym patrząc na to, że połowa tych osób podaje fałszywe dane by cię wykorzystać, to znalezienie tu partnera będzie wręcz niemożliwe.

— No oczywiście, bo grubo starszy, hiszpański mężczyzna, którego znasz dwa lata, ze skłonnościami do pedofilii jest idealnym kandydatem — dociskał Brody, z coraz bardziej poirytowanym wyrazem twarzy. — Słuchaj stary, jako twój przyjaciel powinienem Ci to kategorycznie odradzić, ale to twoje życie i twoje decyzje. To ty potem będziesz żałował...

Roy zdjął wzrok z telefonu i spojrzał na swojego przyjaciela. Czy naprawdę będzie tego żałował? Fakt, zakochał się w swoim nauczycielu, ale od zawsze odnosił wrażenie, że to uczucie nie było jednostronne. Te wszystkie znaki, które otrzymywał były jak znaki z nieba – te wszystkie rozmowy na korytarzach, każde poprawione przez niego ułożenie rąk czy bioder. Ten pełen miłości, pożądania i namiętności wzrok, którym obdarowywał go gdy tylko mijali się w trakcie przerw. Latynos sam sobie był winny, że chłopak się w nim zakochał.

Tylko jak mógł go zdobyć i uwieść, gdy nauczyciel wody cały czas zwracał uwagę na innych? Zwłaszcza tą parszywą arystokratkę Nysę. Niby była taka perfekcyjna, a nie potrafiła na początku nawet fikołka. Ciągle tylko chwaliła się jakich to nie ma bogatych rodziców, machając swoim dużym rubinowym pierścionkiem na prawo i lewo. Jej ego czasami przewyższało nawet i Vladimira z jego przydupasem. Jedyna pozytywna rzecz, którą mógł o niej powiedzieć, to to, że ma dziewczyna gadane. Prostym zwrotem potrafiła okręcić wokół małego palca. Dlatego stanowi śmiertelne zagrożenie dla przyszłości jego relacji z Alejandrem...

— Roy czy ty mnie w ogóle słuchasz? — zapytał ze zdenerwowaniem Halayo, ściskając w dłoni swoją filiżankę. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Secrets Of ConcordiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz