5 lipca 2017, Concordia, Szwecja
— Żwawiej, ruszajcie tymi ramionami! — Uczniowie starali się nadążyć za instrukcjami ich nauczyciela, a ten wydawał coraz to nowsze polecenia. — Deszcz ma wam pomagać, a ruszacie się jak emeryci!
Alejandro przez ostatnie dwa tygodnie chodził spięty, co mocno odbijało się na prowadzonych przez niego zajęciach. Pomijał fakt, że przez dwa dni odwoływał wszystkie lekcje, by dojść do siebie po drastycznej porażce z o wiele słabszym od niego nauczycielem ognia. Nie dość, że jego reputacja stała na włosku, to dodatkowo dyrektor nie skończył wieszać na nim psów. Proponował nawet bransoletkę na jakiś czas, dopóki mężczyzna się nie uspokoi. Na myśl o takim upokorzeniu robiło mu się niedobrze.
Uczniowie patrzyli na niego przez ostatnie dwa tygodnie spode łba, naśmiewając się gdy przechodził korytarzami, rzucając mu pogardliwe spojrzenia gdy siedział w sali. Czuł się upokorzony i zdawał sobie sprawę, że musiał odzyskać swój autorytet. Przekroczenie pewnej granicy nastąpiło dopiero wczoraj, po tym jak jego próba flirtu po raz pierwszy została wyśmiana przez pierwszą lepszą pierwszoroczną nastolatkę. Jego ego nie potrafiło przeboleć tego ciosu.
— Proszę pana, nie rozumiem celu tego ćwiczenia. — Z zadumy wyrwał go francuski akcent. — Jak machanie przez dwadzieścia minut dłońmi ma nam pomóc opanować ten deszcz?
— Nie ma. Po prostu się nad wami znęcam, bo mogę — rzucił sarkastycznie Alejandro, nie szukając nawet kontaktu wzrokowego. — Jeżeli boi się pani o zamoczenie swoich markowych ubrań, to zalecam obniżyć standardy. To szwedzka szkoła magii, nie pokaz mody.
— Zabawne, powiedziałabym panu to samo, ale ostatnia demonstracja mnie wyręczyła. — Uczniowie na moment przestali machać dłońmi, by zaśmiać się z komentarza wypowiedzianego przez Francuzkę.
Alejandro zatrzymał się i spojrzał na grupę. Szukał wzrokiem osoby, która podważała publicznie jego autorytet. Spiorunował podopiecznych wzrokiem i skarcił wszystkich.
— Przypomnę wam, że to ja jestem waszym nauczycielem, a także opiekunem. Macie się do mnie odnosić z szacunkiem, w przeciwnym razie czekają was nieprzyjemne konsekwencje.
— Nysa czy możesz wreszcie zamknąć ryj? — warknął Roy gdzieś z tłumu, ewidentnie niepocieszony zachowaniem Francuzki.
— Panie Soul! W tym jednym przypadku się muszę z Panem zgodzić, ale nie upoważnia to Pana do dalszego antagonizowania kolegów i koleżanek. Nieważne jak bardzo... — Alejandro zlustrował Nysę wzrokiem, ewidentnie rozzłoszczony. Starał się jednak zachować profesjonalizm. — Irytujący by nie byli. Rozumiemy się?
Białowłosy burknął coś pod nosem i zamilkł.
— A co się tyczy reszty z was... — Alejandro spojrzał na grupę. — Oczekuję od was tego samego szacunku, którym staram się was darzyć. Uczę was już drugi rok, powinniście to wiedzieć. Ostatnie wydarzenia z profesorem Peninem nie powinny rzutować na mojej osobie. Dalej jestem członkiem grona pedagogicznego i nie pozwolę na zniewagę czy durne komentarze w moim kierunku.
Pomruk umarł, a wszyscy w milczeniu słuchali nauczyciela. Musieli przyznać, że jak na wybuchowego, ekstrawaganckiego i szczerego człowieka teraz przemawiał ze spokojem i autorytetem. Gdzieś musiał tkwić haczyk.
— Co do Panny Levy II... Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Panią na konsultację. Musimy ewidentnie poruszyć kwestie wychowawcze, które w pani przypadku zostały pominięte.
— Myśli Pan, że to mnie czegokolwiek nauczy? Mogę Pana pozwać. — Nysa skrzyżowała ramiona i oburzona wypięła pierś do przodu.
— Pragnę przypomnieć, że to Pani jako pierwsza podjęła próbę zakwestionowania moich poleceń. Ale proszę, droga wolna. Dyrekcja przyzna mi rację, a zgłoszenie na policję zaowocuje wydaleniem ze szkoły.
CZYTASZ
Secrets Of Concordia
Fantasy- Piękny dzisiaj dzień, nieprawdaż? - powiedziała kobieta spoglądając przez okno. Było to kolejne czerwcowe popołudnie przepełnione sprawdzaniem dokumentów, danych osobowych i materiałów edukacyjnych. - Takich dni przed nami jeszcze wiele. - odparł...