Po lekcjach, które o dziwo minęły dość szybko, nie wliczając oczywiście lekcji matematyki z moim ukochanym nauczycielem wparowałam do domu jak torpeda i zaczęłam ogarniać wszystko na przyjście tej bandy debili.
Znaczy moich ukochanych przyjaciół.
Na całe szczęście rodziców nie ma w domu do końca tygodnia wiec wraz z Simonem nie musimy słuchać darcia się ojca na każdą pierdołę. I to tak dosłownie, jak typ jest nie w humorze to nawet o głupiego ziemniaka się umie przywalić. Ale no cóż takie. życie.
Nie powiem, że nie kochałam ojca, kochałam go całym sercem, jednak miał tak stresującą pracę, że nie dało się z tym człowiekiem wytrzymać. Bardzo często późno wraca z pracy jest zmęczony im zdenerwowany co odbija piętno na całej naszej rodzinie. Ojciec, póki nie dostał awansu zawsze był uśmiechnięty i miał dla nas czas, jednak, kiedy dostał nowe stanowisko stał się naprawdę nie do wytrzymania.
Pomińmy fakt, że i tak co złe idzie na mnie, bo jak to kocha określać mój ojciec „za rok jesteś dorosła, naucz się życia dorosłych a potem się odzywaj". Szkoda mi na człowieka słów, na całe szczęście jest jeszcze mama. Moja mamita, cud miód kobieta. Lepszej mamy sobie bym wymarzyć nie mogła, przysięgam. Jest tak bardzo wyrozumiała i pomocna, że to hit; a do tego umie mnie wyciągnąć z najgorszego dołka emocjonalnego. Bez niej nie dałabym sobie rady, bez niej nie byłabym tu, gdzie jestem, bez niej nie byłoby mnie i taka jest prawda. Po śmierci tej osoby, to dzięki niej nie zamknęłam się w sobie. Ona pokazała mi jak żyć dalej, ale w sercu dalej mieć cząstkę tej osoby. To ona nauczyła mnie, żeby mieć ludzi w dupie i przyjmować się tym co mówią bliscy. Pokazała mi co to znaczy być sobą i kochać siebie. Dzięki niej teraz jestem zdrowa i szczęśliwa. I z ręką na sercu mogę przyznać, że to mama jest moją przyjaciółką od serca.Z rozmyślania wyrwał mnie głos Simona stojącego obok mnie.
Ej co jest od, kiedy on tu stoi? I co się stało, że on jest o tej godzinie w domu?
- Mel jest taka sprawa, pilna, ważna, niecierpiąca zwłoki. - Zaczął patrząc na mnie wzrokiem mówiącym „jestem słodki kochaj mnie". Rozczulał mnie jak na niego patrzyłam, mimo, że czasem prosił się o strzał z laczka. Ale i tak go kocham.- No słucham, co się dzieje? – popatrzyłam na brata opierając się o futrynę.
- Jestem głodny - powiedział niczym pięcioletnie dziecko, które nie dostało na święta wymarzonej zabawki tylko czapkę z pomponem, co szczerze mnie rozśmieszyło.
Gdy głupawka mi przeszła spojrzałam na niego i zapytałam.
- Bozia rączek nie dała? - na co ten z wrednym i zarazem słodkim uśmiechem pokiwał głowa na nie, na co westchnęłam.
- A co chcesz zjeść? – zdecydowane zbyt szybko mu ulegałam, no ale co mam zrobić, jak go kocham całym sercem. Co prawda kochałam się z nim droczyć, ale chyba każde rodzeństwo tak ma.
Boże chłopak ma dwanaście lat a sam nie umie sobie zrobić jedzenia. Świat się stacza.
- Tosty! - wydarł japę i pobiegł do pokoju.Dobrze wiedziałam, że pod nieobecność rodziców to ja jestem odpowiedzialna za mojego brata. Po części było mi go szkoda, tak naprawdę jest jeszcze dzieckiem, a musi radzić sobie sam, bo rodziców coraz częściej nie ma w domu. I wiem, że duża ilość osób uważa, że mają nas gdzieś, ale to nie tak że się nami nie interesują, o prostu mają bardzo dużo pracy i zakładam, że trudno pogodzić im być rodzicem jak i ich życie zawodowe. Wiem też, że mojemu bratu brakuje mamy i taty, dlatego zarówno ja jak i moi przyjaciele za każdym razem staramy się zapewnić mu rozrywkę i w jakiś sposób staramy się zastąpić mu rodziców. Zawsze, gdy nie było rodziców zabieramy go na kręgle do kina czy po prostu do parku, żeby pojeździł na deskorolce. Chcemy dla niego jak najlepiej było zasługuje na to jak nikt inny. Dobrze wiem, że jest on dopiero dzieckiem i nie mogę pozwolić, aby pracoholizm naszych rodziców zabrał mu najlepsze lata jego życia. Prawda jest taka, że gdy rodzice mają wolne w pacy zawsze zabierają go na lody czy do parku, jednak zarówno ja jak i oni wiemy, że to za mało. Niestety sprawa wygląda tak, że nasi rodzice nawet nie wiedzą jakie są nasze zainteresowania czy pasje. A na dodatek zakładam, że gdyby nie to, że, od czasu do czasu pojadą ze mną czy z nim na jakąś wycieczkę i odbędziemy jedną szczerą rozmowę raz na pół roku nie wiedzieliby o nas nic. Bez tego bylibyśmy dla siebie totalnie obcy. Jeśli mam być szczera cholernie brakuje mi czasów, kiedy siadaliśmy razem do stołu jedliśmy wspólnie śniadanie lub kiedy wieczorem siedzieliśmy na kanapie i razem oglądaliśmy filmy. Jednak wiem, że rodzice w jakiś sposób chcą tym wszystkim zapewnić nam dogodną i wygodną przyszłość. Pieniądze zarobione w pracy od zawsze odkładali na moje studia oraz studia Simon'a. Bardzo często pieniądze przeznaczali prostu na jakieś nasze zachcianki. I to też nie tak że mamy im to za złe, bo wiemy, że robią to, aby nam żyło się lepiej jednak czasami po prostu była potrzebna nam ich obecność. Potrzebujemy obecności rodzica, dobrego słowa czy zwykłego przytulenia.

CZYTASZ
You Save Me
Teen FictionLiceum- normalna placówka, pełna młodzieży, młodych ludzi, którzy ciekawi są dojrzalszego życia. Czas zawierania nowych przyjaźni, liczne zranienia i rozczarowania. Masa bólu i cierpienia. Ale w tym ponurym życiu jest czas na przyjaciół, na nowe za...