Eighteen

354 29 25
                                    

Wybieranie prezentu oraz garniturów na ślub Dongila i Soojin okazało się jednym z najtrudniejszych wyzwań przed którymi mnie postawiono. Moja mama najwyraźniej nie zdawała sobie sprawę z tego, że ja i Soobin nie mamy najmniejszej chęci współpracować, dlatego po przyjeździe do stolicy jednogłośnie stwierdziliśmy, że nie zamierzamy łazić po sklepach i szukać czegoś, co nigdy nam się nie przyda, bo tego ślubu po prostu nie będzie.

Dopilnuję tego i jeśli mój brat nie przejrzy na oczy, to ja wezmę to w swoje ręce i z wykorzystaniem nienawiści do rodziny jego narzeczonej, naprawdę coś odwalę. Nie chcę takich ludzi w rodzinie, zwłaszcza że Donggu zasługuje na kogoś lepszego.

Właśnie za sprawą swojej dziwnej relacji pokłóciliśmy się z Soobinem cztery raz podczas drogi do Seulu. Niemal pobiliśmy się w trakcie parkowania, kiedy to wrzeszczał na mnie jak oszalały każąc patrzeć w ekran na desce rozdzielej, a nie dookoła. Miałem go serdecznie dosyć, ale słowo matki było dla mnie swiętością, poza tym Soo miał u mnie dług za to, że byłem przy nim gdy dostał ataku paniki. Wybłagał, abym nikomu o tym nie mówił, więc zgodziłem się, ale oczywiście nie za darmo.

Wolontariaty ostatnio mnie nie kręciły.

Czasami odnosiłem wrażenie, że Soobin był podobny do wody, a ja do ognia. Oba te żywioły miały to do siebie, że były nieposkromione i często nieprzewidywalne.

Woda z pozoru wydaje się spokojnai Soobin również. Sprawia wrażenie chłopaka, który jest utemperowany, ułożony i urzekający niczym morze i oceany, gdy widzi się je po raz pierwszy. Co innego, gdy wzbierają fale i zaczyna się klęska. Woda jest wtedy w stanie pochłonąć człowieka, zabić go, bądź zniszczyć wszystko to, co napotka na swojej drodze. Jest nieobliczalna i nie powinno się jej ufać. Tak samo siedzący obok mnie Bin, który tego dnia zaczynał stawać się jak takie tsunami.

Znowuż ogień. W kontrolowanych warunkach jest piękny, uspokaja i uwydatnia ludzkie cechy. Mówi się, że gdy patrzymy w ogień to nasze oczy stają się szczere, w związku z czym możemy stwierdzić, że jestem kimś w rodzaju płomienia świecy, która płonie i rozświetla, ale nie robi krzywdy. Chyba, że ktoś podstawi się pod sam żar. Jeśli spojrzymy na to z drugiej strony zobaczymy, że ogień to jeden z najsilniejszych żywiołów, najbardziej śmiercionośny i niebezpieczny. Nie do opanowania.

Stwierdziłem, że te dwa żywioły nigdy nie powinny się ze sobą zetknąć bez kogoś, kto mógłby je w razie czego opanować. Naprawdę nie chciałbym być w skórze ludzi obserwujących nas właśnie w parku. Biorąc pod uwagę fakt, że Soobin był już poddenerwowany, a ja dopiero zaczynałem wybuchać, życzyłem przechodniom, by zaczęli się ulatniać przed armagedonem.

I pomyśleć, że zadaniem wody jest poskromienie ognia. Bujda na resorach.

Spojrzałem na Soobina, który przeglądał jakieś portale internetowe. Nie zwracał na mnie uwagi aż do momentu, w którym zwyczajnie zabrałem mu telefon i schowałem do swojej torby.

— Oddaj to — odezwał się groźnie, wyciągającku mnie dłoń.

— Mam przywileje za uratowanie ci życia — powiedziałem dumny z siebie, posyłając mu równie znaczący uśmiech. — a teraz śmigaj kupić mi coś do picia, bo usycham z pragnienia — teatralnie machnąłem ręką, obserwując reakcję chłopaka z wyraźnym zadowoleniem.

— Będziesz mi to wypominał? — zagadnął, wyciagając z plecaka butelkę wody, którą rzucił w moją stronę. Skinąłem potwierdzając jego słowa. — Nie znudzi ci się to?

— Póki co nie — napiłem się, nie spuszczając z niego spojrzenia.

Musiałem przyznać, że dziś wyglądał normalnie i nawet całkiem ładnie. Naturalnie rozczochrane włosy dodawały mu trochę uroku, aczkolwiek tak samo sztywny wyraz twarzy psuł wszystko. Mógłby choć raz uśmiechnąć się bez powodu.

Pure elements | yeonbin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz