Fifty-three

320 31 6
                                    

Nie wiedziałem dokąd niosą mnie nogi, ale szedłem. Pozwoliłem im się prowadzić, mijając gości oraz obsługę lokalu. Rozglądałem się dookoła, nie mając bladego pojęcia, gdzie ukrył się Soobin.

Kątem oka zauważyłem, że moi przyjaciele przyglądali się czemuś w telefonach z minami godnymi uwiecznienia i późniejszego szantażowania ich. Nie miałem jednak czasu na skupianie się na błahostkach. Moim celem było znalezieniem Bina i wytłumaczenie mu kilku kwestii. Kiedy Kai, Yeji i Ryujin ruszyli w moją stronę zerwałem się z miejsca, znikając między ludźmi.

Rozmowa z Soojin dała mi do myślenia, ale też czułem się przytłoczony. Postawiła mnie w sytuacji bez wyjścia, nawet jeśli miała rację, a ja potrzebowałem takiego kopniaka motywacji. Opublikowanie zdjęcia, o którym mówiła sprawiło, że rozbudziło się we mnie poczucie winy wobec Soobina, który mógłby znaleźć się na językach wszystkich zgromadzonych gości. Chciałem, by uniknął nieprzychylnych komenatrzy i spojrzeń z ich strony. Oprócz tego musiałem mu wyjaśnić, co kłębiło się w mojej głowie.

Zasługiwał na to, by wiedzieć jak wiele dla mnie znaczył, nawet jeśli często przekazywałem mu sprzeczne znaki. Powinien wiedzieć, że bałem się tego, co stanie się z nami, gdy któryś z nas się zakocha lub znienawidzi drugiego bardziej, niż mogłoby się wydawać.

Uwielbiałem Soobina. Jego obecność i uśmiech dawały mi wiele radości. To, jaki wobec mnie był sprawiało, że czułem się ważny, potrzebny i odpowiedni. Byłem przy nim spokojny. Nic mnie nie dręczyło.

Drobne pocałunki, które czasami sobie skradaliśmy miały zupełnie inne znaczenie niż każdy myślał. Dla innych była to miłość, a dla mnie i dla niego coś w rodzaju ukojenia nerwów oraz zapomnienia o problemach. Soo całował mnie, gdy zaczynałem panikować lub wpadać w trans. Sprowadzał mnie na ziemię, jednocześnie rozwijając skrzydła, które wznosiły moje ciało i duszę ponad grunt.

Paradoksalnie, wprowadzał mnie w zupełnie inny stan nieważkości.

Stał się moim remedium, lecz nie umiałem do przyswoić.

Czy go kochałem? Chyba tak.

Znalazłem go przed budynkiem. Siedział na schodach z telefonem w ręku i szklanką soku. Podszedłem więc bliżej, siadając obok niego. W milczeniu opadłem głową na jego ramię, nie chcąc jeszcze przerywać błogiej ciszy, zagluszanej odgłosami dochodzącymi z imprezy. Póki co słowa były zbędne, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Po chwili Soobin wziął głęboki oddech i odezwał się:

— Soojin dodała nasze zdjęcie.

— Ich spojrzenia przerażają — odparłem cicho oplatając swoje ręce wokół jego ramienia.

Z premedytacją spinałem mieśnia tak, by kończyny trzęsły się, jak przy atakach paniki. Zwróciłem tym szczególną uwagę chłopaka,  który automatycznie odwrócił się przodem i wolną dłoń ułożył na moim przedramieniu. Zmartwił się, co przekazywał nie tylko swoim dotykiem, ale też spojrzeniem pełnym troski.

— Nie przejmuj się nimi — wypowiedział spokojnie — znajdą zaraz inny powód do gadania.

— Co jeśli nie? Nie chcę, żeby wiedzieli o tym, że coś jeszcze jest ze mną nie tak. Będą mnie szykanować — wymamrotałem, chowając twarz w połach jego marynarki. Rumieńce nie były jedynym aspektem, który chciałem ukryć.

— Jeśli tylko spróbują, to im nagadam — przeczesał palcami moje włosy, przez co zagryzłem wargi. Tym razem zacząłem trząść się sam z siebie, a to nie zwiastowało jiczego dobrego. Stres zaczynał przezwyciężać osłabione przez czas działanie leków — Yeonjun, spójrz na mnie — usłyszałem i zrobiłem to, o co prosił.

Podniosłem głowę, krzyżując nasze spojrzenia. W tym samym momencie poczułem ciepło na policzkach, czyli dłonie Soobina musiały się na nich znaleźć. Nie zarejestrowałem pukntu zwrotnego, w którym udawanie stało się rzeczywistym zaczątkiem ataku.

Wraz z rozchodzącym się uczuciem, rozbudziły się też motyle w brzuchu i ucisk w klatce piersiowej. Szumiło mi też w głowie, ale tylko do czasu, ponieważ wraz z zetknięciem się naszych warg wszystko rozpierzchło się niczym mydlana bańka.

Zacisnąłem powieki oddając się w ręce Soobina. Uznałem, że wiedział lepiej jak postąpić w zaistniałej sytuacji, w związku z czym tylko złapałem mocno materiał rekawa chlopaka, idąc jego śladami.

Oddałem pocałunek, nie chcac, żeby Soobin myślał, że to tylko sposób na to, aby uspokoić mojej nerwy. Miałem zamiar pokazać mu, że mimo wszystko to było coś więcej. Coś, co liczyło się znacznie bardziej.

Pure elements | yeonbin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz