Wróciliśmy na salę zaraz po sytuacji mającej miejsce przed budynkiem, a raczej na jego tyłach, gdzie nikt nie raczył wychodzić nawet na fajki. Dzięki temu mieliśmy choć trochę prywatności, by pozbierać myśli, pomilczeć i wspólnie zadecydować o powrocie do gości, aby przynajmniej zachować resztki pozorów.
Mój drobny atak minął w ciągu kilkunastu minut, jednak wciąż czułem jak dygocze całe moje ciało. Każdy był też w stanie dotrzeć trzęsące się dłonie, dlatego trzymałem je w kieszeniach tak często i długo, jak tylko mogłem. Dodatkowo, Soobin bezustannie kręcił się wokół mnie, usługując, pytając i podłapując za ręce czy ramiona, czym wzbudzał podejrzenia tych, którzy znajdowali się w naszym otoczeniu. Był kochany, ale mimo wszystko byłem tym przytłoczony.
Dongil i Soojin również podpytywali czy wszystko było okej i czy nie utrudnili nam życia dodanym zdjęciem. Żaden z nas nie miał do nich pretensji, bo gdyby nie oni ja i Soobin nigdy byśmy się nie poznali, ani nie stalibyśmy się dla siebie kimś więcej niż kolegą czy szwagrem. Dzięki Donggu i jego żonie zrozumiałem, że nieważne co będzie się działo to oni zawsze będą po naszej stronie, wesprą nas albo dadzą kopniaka za wydziwianie. Rozmowa z Soojin wbiła mi do głowy, że czasami robimy wszystko, aby nie dopuścić do siebie pewnych rzeczy i to nie jest grzech, ale musimy być przy tym ostrożni, aby nie zranić drugiej osoby tak, jak robiłem to wobec jej brata.
Bojąc się samego siebie i swoich uczuć, raniłem jego. Oddychałem, denerwowałem i prowokowałem wiele nieprzyjemnych sytuacji, by wreszcie mnie znienawidził, żeby się odczepił, ale nie pomyślałem o tym, jak bardzo będę nas tym do siebie przyciągał. Nieświadomie doprowadziłem do tego, że jie mogliśmy bez siebie prawidłowo funkcjonować.
Kiedy spojrzenia i komentarze zaczęły być dla nas uciążliwe ulotniliśmy się. Wyszło to z inicjatywy Soobina, który podszedł do mnie, gdy Yeji ciągnęła mnie, aby zatańczyć już piąty raz z kolei.
— Odbijany — rzucił tylko w stronę zaskoczonej dziewczyny w tym samym czasie łapiąc mój nadgarstek — znikamy stąd — wymamrotał przy moim uchu, prowadząc nas do tylnego wyjścia.
Gdyby ktokolwiek powiedział mi, że zerwę się ze ślubu własnego brata to prawdopodobnie wyśmiałbym tę osobę. Nigdy nie ominąłbym okazji, by ponabijać się z Dongila, porobić mu kompromitujące zdjęcia czy też najeść się darmo. Siedziałbym do ostatniej minuty czekając cierpliwie na jakąś niesamowicie zabawną akcję z udziałem któregoś z pijanych wujków. Nigdy, ale to nigdy przenigdy nie pomyślałbym, że tak po prostu zwinę się stamtąd i to w dodatku z Soobinem, który tak samo jak ja miał dosyć natrętnych spojrzeń naszych przyjaciół i co niektórych członków rodzin.
W taki oto sposób wylądowaliśmy w domu chłopaka, a ściślej mówiąc w jego pokoju. Przebraliśmy się w zwykłe, wygodne ubrania, które wygrzebał dla nas Soo i jak przystało na normalnych dwudziestolatków włączyliśmy konsolę.
Zarówno on, jak i ja nie podnosiliśmy tematu pocałunku, kłótni ani mojego zachowania. Najwyraźniej nie była to jeszcze odpowiednia chwila na tego typu rozmowę. Woleliśmy spędzić ten czas inaczej - swobodniej i bez zmartwień, mimo że w mojej głowie i zapewne w tej Soobina również panował chaos.
Co jakiś czas posyłaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia, wyzywaliśmy się, trącaliśmy łokciami i sabotowaliśmy sobie nawzajem rozgrywkę. Chwilami też robiło się przez to niezręcznie, dlatego zazwyczaj Soobin przeistaczał sytuację w żart.
Po dwóch skończonych rundach w jakiejś grze o boksie, której w ogóle nie rozumiałem, opadłem plecami na pościel i zacząłem wpatrywać się w sufit. W tym samym momencie Soo odłożył kontrolery na podłogę i przyjął identyczne pozycję, jak ja.
CZYTASZ
Pure elements | yeonbin [ZAKOŃCZONE]
أدب الهواة[ZAKOŃCZONE] Kiedy te dwa z pozoru wyraźne żywioły się zetkną można spodziewać się tylko katastrofy. Gdzie wszystko toczy się między nimi dwoma i jednym z głównych zadań Yeonjuna i Soobina jest odnalezienie wreszcie nici porozumienia, aby nie zniszc...