Ch.1

238 20 0
                                    

Chciałabym poinformować, że nie mam talentu do pisania i nie chcę żebyście oczekiwali ode mnie cuda więc wolę od razu ostrzec. Jak nie podoba ci się ten ship to nawet nie wiem po co tu jesteś. Mam nadzieję, że się wam spodoba i zapraszam na czytania! ( ˘ ³˘)♥

Pov. Midoriya

Jest niedziela. Mam dziś jechać do dziadków bo moi rodzice jadą do pracy,oboje pracują za granicą, a nie chcą, żebym siedział sam w domu. Moi dziadkowie mieszkają w starym kamiennym dworku z dwoma dość sporymi ogrodami, a na tyłach domu jeszcze ogromny ciemny las. Zawsze się go bałem, gdy byłem mały, chodziłem tam zawsze z babcią na grzyby. Miałem tam dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Teraz wiem, że to tylko moja wyobraźnia jako dziecko była zbyt wyolbrzymiona i nie mam się czego bać.
- Już prawie jesteśmy, masz się zachowywać jasne? - powiedział surowo mój ojciec patrząc tylko w lusterko do tyłu.
- Wiem, nie jestem już przecież dzieckiem...- odmruknąłem i popatrzyłem za okno jak krajobraz zmienia się co po chwilę.
- No wiem ale... Ah, już jesteśmy! - a dziadek już czekał na mnie przed drzwiami uśmiechnięty od ucha do ucha.
Zaraz po tym jak auto się zatrzymało wysiadłem z niego szybko i pobiegłem przytulić dziadka na powitanie.
- O boże, Izuku! Uważaj bo mnie zabijesz! Haha!
- Przepraszam dziadku! Po prostu dawno cię nie widziałem...
- Tylko grzecznie mi tam! - odwróciłem się do taty który już wyjeżdżał z posesji dziadków
- Chodź, babcia pewnie zrobiła już śniadanie - powiedział nagle dziadek, objął mnie ramieniem i przekroczyliśmy próg domu.

Wszystko w ich domu było cudowne, same zdobienia drewniane przy kominku wyglądały przepięknie i wszystko pasowało do siebie jak ulał. Nie wiem dlaczego tak długo ich nie odwiedzałem, uwielbiam kiedy babcia opowiada mi straszne historię, a dziadek obok śmieje się i głosi o tym, że niby na własne oczy widział czarną postać przemieszczającą się w bardzo szybki tempem. Dawno w to może i wierzyłem, ale teraz wydaję mi się to śmieszne. To tylko zmyślone historię, które zostają wymyślone na poczekaniu, a później przechodzi ona z jednego członka rodziny na drugiego i tak nawzajem ludzie się straszą. Muszę przyznać, że sam już opowiedziałem swoim młodszym kuzynom.

Po zjedzonym śniadaniu pobiegłem na górę rozpakować swoje rzeczy. Gdy wszedłem do swojego starego pokoju było całkiem inaczej niż jak ostatnio tu byłem, przemalowali go? Tak! Wcześniej na ściana była w czerwono niebieskie samochody i na każdym meblu była jakaś przyklejona naklejka, lecz teraz wszystko jest w moich ulubionych kolorach - zieleń i biel. Na komodzie stała ramka ze zdjęciem na którym wyglądałem jak pół dupy za firanki.
Nie zwracając już uwagi na nic zacząłem przepakowywać swoje rzeczy do dębowych szafek, a następnie przebrałem się w coś świeżego i bardziej wygodnego.

Zszedłem na dół i zastałem babcie stojącą przy drzwiach.
- Gdzie idziesz, babciu? - zapytałem stojąc w połowie schodów.
- Ah, idę się trochę przejść. A co chciałbyś pójść ze mną? - zapytała odwracając się do mnie.
- Mogę pójść. - zbiegłem szybko ze schodów, ubrałem bluzę, na nią kurtkę, włożyłem buty i pośpiesznie wyszedłem z domu, żeby dogonić babcię. Może i była ekhem starszą osobą ale tak zasuwała, że prawie nie mogłem jej dogonić.

Gdy wreszcie szedłem na równi z babcią zauważyłem, że idziemy w stronę tego lasu o którym mówiłem wcześniej. Była około 17:40, a już niebo było ciemne a na nim widniały już pojedyncze gwiazdy. Zaświeciłem latarkę w telefonie, żeby się nie wyglebić bo jeszcze tego by mi brakowało. Gdy byliśmy już przed samym lasem zgasłam mi latarka co świadczyło o tym, że wyładował mi się telefon. Świetnie gorzej być już nie może.

Jakbyście mogli dajcie gwiazdkę i komentarz będzie mi bardzo miło. Mam nadzieję, że było w miarę okej i postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział. Życzę miłego dnia! ♥️

Zakochałem Się... || BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz