Ch.3

154 12 0
                                    

Pov. Midoriya

Obudziłem się z masakrycznym bólem głowy. Zauważyłem, że leżałem na łóżku ale nie mogłem się ani trochę ruszyć. Po kilku nieudanych próbach poruszenia się odpuściłem sobie, ale zaraz usłyszałem za brązowymi drzwiami kroki. Drzwi zaczęły się powoli uchylać. Patrzyłem w tamtą stronę oczekując najgorszego, lecz w nich pojawił się dość wysoki blond z pojedynczymi zadrapaniami na twarzy.
- Oh. Widzę, że śpiąca królewna wreszcie się obudziła. - powiedział ironicznie stojąc nadal w drzwiach z skrzyżowanymi rękami.
- N-nie nazywaj mnie t-tak... - nadal przeraźliwie bolała mnie głowa, a jeszcze go do tego znalazłem się w nieznanym mi pokoju z niez ajomym mężczyzną, który rozmawia ze mną jakbyśmy się znali od urodzenia.
- No już nie złość się. Chcesz coś zjeść? W sumie po co ja się w ogóle pytam, oczywiście, że chcesz nie przyjmuje odmowy. Może i jestem niezbyt miły ale to nie znaczy, że chcę cię zagłodzić. Nie chcę, żebyś mi tu umarł bo będzie moja wina, a ja nie chcę brać na siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności. - powiedział i od razu wyszedł z pokoju. Co chwilę było słychać spadające różne rzeczy. Nie wiem co on tam robi ale chyba nie chcę wiedzieć.

Po kilku bardzo długich minutach wreszcie wszedł do pokoju trzymając w jednej ręcę kanapkę, a w drugiej jakiś napój.
- Niestety nie umiem nic lepszego ale to powinno ci wystarczyć. - podszedł do łóżka na którym leżałem i odłożył wszystko na półkę obok mnie.
- Dziękuję... Ale czy mógłbym o coś zapytać..? - powiedziałem niepewnie bo nie wiedziałem jak blondyn zareaguje.
- Oczywiście pytaj. - uśmiechnął się i siadł na na końcu łóżka.
- Dlaczego nie mogę się ruszyć...? - spytałem próbując znowu się jakkolwiek poruszyć ale to na nic.
- Ah, przepraszam, że ci nie powiedziałem. Pozwoliłem sobie przywiązać cię do mojego łóżka, żebyś czasem mi nie uciekł. - z uśmiechem na twarzy odpowiedział na moje pytanie i w międzyczasie zdjął ze mnie kołdrę i przed moim oczami ukazało się kilkanaście sznurów, które przygwoździły mnie do łóżka. Nic się nie odezwałem ale zobaczyłem, że blondyn podszedł do szafki stojącej obok łóżka i szperał w niej zawzięcie czegoś szukając. Wreszcie zobaczyłem, że oddala się od szafki, a w ręcę trzymał nóż. Przybliżył go do jednego ze sznurów, a ja zamknąłem oczy bo bałem się co może mu szczelić do łba. Nagle poczułem, że uścisk, który był spowodowany sznurami lekko tak jakby poluzował się. Zaraz po tym jak poczułem całkowitą ulgę, jak już nic mnie nie ściskało otworzyłem oczy i zobaczyłem twarzy blondyna niebezpieczne przybliżoną do mojej.
- Nie bój się mały. Nic ci nie zrobię, spokojnie. Jeszcze nie teraz... - to ostatnie zdanie powiedział ciszej niż resztę.
- Co masz na myśli?... - popatrzyłem z przerażeniem na jego krwistoczerwone oczy. Jak ktoś może mieć taki kolor oczu? Nie powiem, ale były dość ładne. Gdy tylko zdałem sobie sprawę o czym ja myślę zarumieniłem się i tylko błagałem, żeby blondwłosy tego nie zauważył.
- Co się stało? Dlaczego stałeś się taki czerwony? Nie mów kurwa, że jesteś chory. - widać było panikę w jego oczach a ja się lekko uśmiechnąłem.
- I co się cieszysz? Ja się tobą na pewno zajmował nie będę.
- Nie bój się, nie będziesz musiał. - uśmiechnąłem się i przybliżyłem się do jego twarzy. Zauważyłem, że on się zarumienił co mnie zaskoczyło.
- Ah. J-ja już muszę iść. Nie b-będziesz miał nic przeciwko, p-prawda? - zapytał z całkowitym burakiem na twarzy, a ja tylko kwinąłem głową, a on od razu wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Nie wiedziałem co on tam robił i chyba nie chciałem wiedzieć...

Przepraszam, że taki krótki ale następny zrobię na 1000 słów obiecuję XD ale zejdzie mnie cały jeden dzień i pół drugiego dnia pewnie. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział i będziecie czekać na więcej. ⊂(´・◡・⊂ )∘˚˳°

Zakochałem Się... || BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz