Ch.2

149 13 0
                                    

Pov. Izuku

Próbowałem kilka razy włączyć telefon ale nic z tego.
- Babciu może zawrócimy? Jest już dość ciem... - odwróciłem się w stronę gdzie przed chwilą stała babcia, lecz jej tam nie było. I teraz miałem dylemat, czy wrócić do domu, powiedzieć dziadkowi i zadzwonić na policję czy zostać i poszukać babci na własną rękę. Z jednej strony niezbyt uśmiechało mi się szukanie kogoś w całkowitej ciemności ale też niezbyt było po prostu sobie pójść, więc poszedłem przed siebie. Minęło trochę czasu i moje oczy wreszcie przyzwyczaiły się do ciemności i widziałem więcej niż na początku. Trochę podniosło mnie to na duchu ale nie na długo, ponieważ usłyszałem szeleszczenie liści, jakby ktoś szedł w moją stronę, ale oczywiście nie miałem latarki i nie mogłem sprawdzić czy to babcia czy jakieś zwierzę.
- Babciu? To ty? - krzyknąłem w kierunku gdzie usłyszałem ten odgłos. Nikt się nie odezwał. Poszedłem powoli w stronę dźwięku i usłyszałem, że ktoś zaczął uciekać. Muszę przyznać zdziwiło mnie to. W tej samej chwili księżyc idealnie zaświecił w stronę uciekającej postaci i była ona całkowicie czarna. Momentalnie przypomniałem sobie opowieści, które dziadek mi opowiadał zawsze kiedy do nich przyjeżdżałem. Odrzuciłem te bezsensowne myśli na bok i pobiegłem za czarną postacią.

Pov. Bakugo

Gdy usłyszałem wołanie od razu pobiegłem sprawdzić o co chodzi. Wtedy zobaczyłem niskiego chłopaka. Wołał coś znaczy raczej kogoś ale nie słyszałem za dobrze, więc podszedłem bliżej. Na moje nieszczęście było tam sporo liści, jakby to było specjalnie ukartowane. Odwróciłem się pośpiesznie w stronę chłopaka by się upewnić czy coś usłyszał, miałem nadzieję, że nie no ale los zawsze musi być przeciwko mnie. Zacząłem uciekać bo zauważyłem, że zaczął iść w moją stronę. Za sobą słyszałem coraz bliżej kroki niskiego chłopaka. Skręciłem w lewą stronę i schowałem się za gruby i wysokim drzewem. On się zatrzymał, a czekałem tylko na to co zrobi. Cofnąłem się trochę ale poczułem, że na coś nadepnąłem. Była to jakaś osoba ale niezbyt wyraźnie ją widziałem ale po jej budowie ciała mogło się wywnioskować, że jest ona kobietą. Zainteresowałem się bardziej tą osobą niż tym chłopakiem i nawet nie spostrzegłem, a on był już koło mnie i patrzył się na mnie swoimi wielkimi oczami. Nic się nie odzywał tylko patrzył na przemian na kobietę i na mnie. Spanikowałem ale nie ruszałem się z miejsca.
- C-co ty zrobiłeś mojej b-babci...? - odezwał się wreszcie, a ja od razu popatrzyłem na jego duże oczy.
- To nie ja. Też się zdziwiłem jak ją tu zobaczyłem, ale to musiał być zbieg okoliczności. - zbliżyłem się do niego, ale on od razu cofnął się o kilka kroków.
- Jesteś p-potworem..! - krzyknął na mnie i od razu jego oczy wypełniły się łzami. Zabolało mnie to. Oskarżał mnie o to czego nie zrobiłem. Niezbyt to było miłe. Podszedłem do niego i złapałem go za szyję.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić. Jak ja nawet tego nie zrobiłem, a ty bez dowodów mnie osądzasz. Żenujące. - powiedziałem mu cicho prosto do ucha a on się wzdrygnął.
- To jak wytłumaczysz, że tylko ty tu byłeś i tylko ty to mogłeś zrobić..! - udarł mi się prosto w twarz, a ja zamknąłem aż oczy. Zaraz mi bębenki urwie.
- Słuchaj, nie wiem kim ty jesteś i to babsko też. Nie interesuje mnie to, ale jak jeszcze raz się tak odezwiesz to skończysz jak ta baba. - zacisnąłem bardziej swoje ręcę na jego gardle, a on spanikował i zemdlał. Popatrzyłem tylko na jego twarz, sprawdziłem tętno czy w ogóle żyje, wziąłem go na ręcę i poszedłem w swoją stronę.

A bo ja wiem co to jest wiem, że krótkie no ale jest. Przepraszam wszystkich i myślę, że się spodobało. Życzę miłego dnia!

Zakochałem Się... || BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz