Rozdział 8

73 10 2
                                    

-Pozwól, że Ci coś wytłumaczę. - demon podążył powolnym krokiem w moim kierunku jakby chcąc przedłużyć tą chwilę niepokoju w moim sercu, a kiedy znalazł się odpowiednio blisko oparł się jedną ręką o ścianę za mną,  a drugą uniósł mój podbrudek. Jego dotyk przyprawił mnie o dreszcze, ale i sprawił, że rzeczywiście chciałam go słuchać, chciałam przekonać się co ma mi do powiedzenia.
-Kto uścisnął moja dłoń? Ty czy Henri ? - starałam się nie okazywać strachu i nie ulec jego manipulacji, jednak na samym starcie tej rozmowy wiedziałam, że jestem przegrana. Czułam się jak dziecko, któremu dorosły tlumaczy konsekwencje jego zachowania.
-Ja..- wyszeptałam
-No właśnie, więc to ty ze mną pójdziesz, ale nie musisz się bać, jego też do tego przekonam, teraz kiedy ty już to zrobiłaś, będzie mi jeszcze łatwiej. - moim największym błędem, kiedy go poznałam, było to, że zapomniałam z kim tak naprawdę mam do czynienia. Piękne słowa nigdy nie zastąpią jego prawdziwych żądz.
Poczułam jego ciepły oddech na swoim karku, struchlałam,myślałam, że nogi się podemna ugną. Chciałam odsunął się od hata jak najdalej tylko mogłam, ale całym plecami już i tak mocno przywierałam do ściany.
- Myślisz że po tym co widziałaś zdołasz się przedemna ukryć?
Nie mogłam opanować strachu, przez moment wydawało mi się, że się trzęse, a mój głos sie łamie.
Chciałam zapytać go o wszytsko. Co zamierza ? Kim tak naprawdę jest ? Dlatego chce mieć cały świat u swoich stóp?
-Nie mam zamiaru uciekać, mówiłeś, że dasz mi pracę, pieniądze, cel...
Czułam, że nie mam wyjścia, pierwszy raz wiedziałam, że jestem wyprana z emocji, z życia,  z wszystkiego.
- Bett, zamknij teraz oczy.
Obróciłam się delikatnie w kierunku jego oczu, a nasze spojrzenia się spotkały, byłam teraz dziwnie spokojna, jakby bycie w zasięgu jego wzroku gwarantowało mi bezpieczeństwo.
-Po co ?
-Powiedziałem, zamknij oczy.
Zakrył mi dłonią oczy, nie protestowałam, wiedziałam, że to nie będzie miało sensu. Znów byłam pewna, że demon się uśmiechnął, byłam już w stanie wyczuć jego satysfakcję.
-Niedługo wejdzie Ci w krew wykonywanie moich poleceń.
Flug przepraszam, przykro mi, że znowu wychyliłam się przed szereg a teraz oboje na tym ucierpimy. Jak zwykle ja jestem przyczyną wszystkich problemów, przepraszam, powinnam pozwolić zrobić ci prezentacje samemu może w tedy nie doszło by do tego.
Ale ja jak zwykle chciałam być najmądrzejsza, ale już teraz wiem, że nie jestem i napewno nigdy nie będę.
Potem zapadła ciemność.

Ocknęłam się powoli, kilku krotnie próbując otworzyć oczy i wyostrzyć wzrok. Chwyciłam się za głowę, bardzo bolała, czułam pulsujący ból w okolicach skroni. Próbowałam się uspokoić i mamrotałam pod nosem.
-Analiza Bett, przy wstrząsie mózgu ważne, aby nie zatracić świadomości. Przeanalizuj sobie jaki mamy dzień tygodnia, ile to pierwiastek z miliona dwustu piędziesięciy i jak się tu znalazłaś? Właśnie gdzie ja jestem ?
Wstałam z łóżka, rozejrzałam się po pokoju. Było w nim, dość osobliwie. Panował w nim mrok, niemalże wszystko było skompane w odcieni czerni bądź ciemnego brązu. To dało mi już jasny sygnał, gdzie mogłam się znajdować. Podeszłam do okna przy łóżko, próbowałam je otworzyć, że zawiasy były zamknięte.
Zaczęłam usilnie szukać telefonu, starałam się wymacać go w którejś z kieszeni spodni, ale moje próby były daremne.
W jednej chwili zachciało mi się płakać, usiadłam na skraju łóżka i schowalam głowę w kolana.
- Nigdy w życiu nie sądziłam, że skończę w ten sposób, po co wogóle w tedy po pokazanie wdawałam się z nim w dyskusje, po jaką cholere podałam mu tą rękę?!
Opadłam na łóżko,  wiedziałam, że muszę działać, muszę znaleźć sposób, żeby skontaktować się z Flugiem, albo znaleźć kogoś w tym domu. W tej sekundzie dotarło do mnie, że musi tu jeszcze znajdować się Demencja, Hat mówił o tym na jej pokazie kaskaderskim.
-Tak, Demencja, przecież nie mogę być tu sama. - natychmiast odzyskałam nadziej.
-Muszę ją znaleźć, możliwe, że widziała więcej odemnie, może ona znajdzie jakieś wyjście z tej sytuacji, albo chodzież przekażę mi jakieś wskazówki. - w tem rozległo się pukanie do drzwi, podparłam się na barkach bacznie obserwując skąpane w ceniu drzwi.
-Cholera..- wyszeptałam.
Zeskoczyłam z łóżka i powoli podeszłam do wejścia.
- Proszę?
Usłyszałam skrzypienie, w tamtej chwili moment otwierania drzwi zdawał się ciągnąć wiecznie.
-Flug? -do moich oczu napłynę łzy, kiedy ujrzałam w progu dobrze znaną mi postać mojego najlepszego przyjaciela.
-Bett, cieszę się, że Cię widzę - Henri podbiegł do mnie i przytulił mnie, a ja uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za tym ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa, tak bardzo brakowało mi tej bliskości.
-Mam ci tyle do opowiedzenia - spojrzałam na niego wychylając się lekko z naszych ramion - Sama nawet nie wiem od czego powinnam zacząć.
Chłopak obdarzył mnie pełnym gniewu spojrzeniem i stuknął mnie palcem w czoło.
-Domyślam się, że chciałaś iść tu sama, nie rozumiem tylko dlaczego.
-To naprawdę nie tak jak myślisz, tyle się wydarzyło no i muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego o zamiarach Hata - zaczęłam gorączkowo tłumaczyć, ale Flug tylko skrzyżował ręce na piersi i zdawał się być obojętny na moje słowa.
-Hata? Od kiedy to przeszliście na ty?
Westchnęłam i zacisnęłam dłonie w gniewie, zawsze taki był, odkąd pamiętam, zawsze musiał się wtrącać i mi przerywać.
-Naprawdę to teraz jest najmniej istotne w tym wszystkim, powinnam raczej zapytać jak się tu znalazłeś?
- Ja również powinienem zapytać o to Ciebie, ale cóż jeżeli chodzi o mnie to Pan Hat -tu spojrzał na mnie roszczeniowow, jakby mówienie do niego po imieniu było moim największym przewinieniem - przyszedł do mnie dziś z pytaniem o decyzję no i powiedział, że wy już się spotkaliście, bezemnie...- zacisnęłam zęby, nie wierzyłam własnym uszą, co za malkonten.
-Flug, spotkałam Hata kompletnie przypadkowo, naprawdę nie poszłam do niego sama, ale chce Ci powiedzieć, że on ma naprawdę złe zamiary i nie powinno nas tu wogole być.
- Coż na pewno ma złe zamiary skoro jest złoczyńcą, mówiłem Ci na pokazie jakich ludzi powinnaś się tam spodziewać, więc nie rozumiem dlaczego teraz dajesz mi do zrozumienia, że mielibyśmy zrezygnować.
-Flug posłuchaj mnie, chociaż raz w życiu mnie kurwa posłuchaj, potem zrobisz co chcesz ale daj mi dojść do jebanego głosu. - spojrzałam na niego surowo i kiedy zwróciłam uwagę na wyraz jego twarzy i spojrzenie wiedziałam, że już nic nie zdołam ugrać, że mam donczynia z Flugiem żądnym sukcesu, ambicji, zachłannym podziwu.

Villainous ( Black Hat × Reader) - How it all started?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz