11.

118 14 2
                                    

Rano obudziłem się i wstałem z łóżka, zjadłem dobre śniadanko i ruszyliśmy z Toshim do lekarza, patrzyłem na Toshiego

- jestem mega podekscytowany... chcę już wiedzieć - powiedziałem uśmiechnięty. Toshi też widocznie szczęśliwy zaparkował i ruszyliśmy do lekarza.

Zbadał mnie i spojrzał na nas

- więc?- Toshi zapytał obserwując lekarza- chłopiec? dziewczynka?

- dziewczynka, rozwija się prawidłowo- uśmiechnięty powiedział, a ja nie wytrzymałem poryczałem się

- Jestem taki szczęśliwy- powiedziałem i przytuliłem Toshiego. Będziemy mieć  córeczkę...

Cały okres ciąży Wakatoshi bardzo mi pomagał i starał się wszystko przygotować by nasza córeczka miała wszystko przygotowane....jest taki kochany.

Kiedy zaczął się poród wszystko było okej... tak mi się wydawało, podczas porodu zaczął przeszywać mnie nie miłosierny ból.
Słyszałem, że lekarz i pielęgniarki panikują... coś poszło nie tak! Usłyszałem tylko płacz małej...oczy zaczęły mi się robić ciężkie...






obudziłem się w sali, nie wiem ile spałem, wszędzie wokół było wiele kabli, zdjąłem z twarzy maskę i Pielęgniarka weszła do sali.
Spojrzałem na nią i zachrypniętym głosem odezwałem się

- ile spałem?- zapytałem obserwując ją, widziałem, że miała naprawdę dziwny wyraz twarzy... coś nie tak

- sześć miesiący- powiedziała , a ja otworzyłem szeroko oczy ..jak kurwa ...- musieliśmy wprowadzić pana w stan śpiączki, w innym przypadku stracił by pan życie- powiedziała obserwując mnie.

- gdzie jest moja córka?... gdzie moje maleństwo? oddajcie mi dziecko- zacząłem panikować

- dziewczynka jest z ojcem, jest zdrowa nie miała żadnych problemów, próbowaliśmy dodzwonić się do pana partnera, ale nie odbiera....

Przez cały tydzień Wakatoshi nie odebrał telefonu ze szpitala...Nie chciałem powiadamiać Tenme... wypisałem się ze szpitala na własne życzenie. Wsiadłem do taksówki i pojechałem do mieszkania, tak bardzo chciałem teraz przytulić mojego ukochanego i nasze dziecko... ja nawet jej nie widziałem.

Wszedłem do budynku i zapukałem do drzwi... mogę po prostu wejść... Ale sam nie wiem czemu zapukałem.

Drzwi otworzyły się, poczułem jakbym dostał w twarz.... Aki stał w drzwiach.

- Skarbie kto przyszedł?- Usłyszałem głos Wakatoshiego... nazwał go skarbem. Aki stał nic nie mówiąc, Toshi podszedł do drzwi. Spojrzałem na niego, łzy naleciały mi do oczu. Nie wytrzymałem, uderzyłem go w twarz i uciekłem na dół, wręcz wbiegłem do mieszkania Króla. Zamknąłem za sobą drzwi na wszystkie sposoby

- matko...Kei - Usłyszałem Tadashiego, mocno mnie przytulił, rozpłakałem się jak małe dziecko, nie umiałem pogodzić się z faktem, że Toshi zastąpił mnie tym idiotą...- byłeś tam prawda?- zapytał, a ja tylko zacisnąłem ręce na jego ubraniach- po tym jak zapadłeś w śpiączkę stał się naprawdę okropny... odciął się od wszystkich, przestał grać i na dodatek pojawił się ten idiota... Tenma próbował na niego wpłynąć, próbowali mu nawet zabrać małą- powiedział smutny i głaskał mnie po głowie, nagle usłyszeliśmy nerwowe pukanie do drzwi... odsunąłem się od Tadashiego - Kei nie idź

- mu-usze wiedzieć dla-aczego- wydukałem przez łzy i otworzyłem drzwi. Spojrzałem na Toshiego- jak mogłeś mi to zrobić? - zapytałem trzęsąc się ze stresu- gdzie jest nasza córka?- spojrzałem na niego

- Kei...daj mi to wyjaśnić, Keigo jest na górze...- nie dałem mu nic więcej powiedzieć, poszedłem na górę i wszedłem do mieszkania, Aki stał dumny z siebie oparty o ścianę, nie wytrzymałem. Uderzyłem go z całej siły w twarz- wypieralaj stąd albo zabiję cię. Nie mam już kurwa nic do stracenia- złapałem go za te jego proste kudły i wywaliłem go z mieszkania.
Wszedłem do sypialni, wszystkie jego rzeczy wywaliłem przez okno. Nienawidzę go.
Poszedłem do pokoju malutkiej, Spojrzałem na nią, śliczna mała blondyneczka... wziąłem ją na ręce i usiadłem z nią na fotelu, zerkała na mnie i uśmiechnęła się do mnie tak czule... mój skarb, Pocałowałem ją w czoło- mamusia już tu jest kochanie, nie zostawię cię więcej obiecuję.

Do mieszkania wszedł Wakatoshi, spojrzał na mnie i małą

- Kei...- znów chciał zacząć coś mówić

- wynoś się, chcę zostać sam z Keigo, wiem już wszystko, nie będziemy już nigdy razem, możesz wypieralać razem z tym swoim Akim- warkłem. On padł na kolana, zaczął tak głośno płakać.... było słychać, że cierpi. Nie mogłem tego słuchać, położyłem córkę do łóżeczka i podeszłem do niego. Skrzywdził mnie, ale nadal to mój Toshi... Usiadłem koło niego i przytuliłem go- już dobrze Toshi, cichutko- złapałem go za twarz- uspokój się, dam ci się wytłumaczyć - zmarszyłem brwi

Wakatoshi jak się uspokoił wyjawił mi, że Lekarz powiedział mu, że nie ma szans, że się obudzę...że to cud, że tu jestem. Wakatoshi Bał się odbierać telefonów ze szpitala bo bał się, że zadzwonią z wiadomością, że umarłem...
Akiego spotkał miesiąc po porodzie, nie potrzebował go dla siebie z tylko dla Keigo. Obiecał, że nie spał z nim ani razu... wierzę mu, ale i tak byłem zły, że odrzucił pomoc od Rodziny, przyjaciół...a przyjął od tego idioty, który zdradzał go i wykorzystywał... Przyznał też, że nawet tutaj raz przyłapał Akiego z innym facetem. ...

Powiedziałem mu, że postaram się wypaczyć...nie był pewny, że kiedyś się obudzę... ale powiedziałem mu, że nie zostanę w tym mieszkaniu ani chwili dłużej.
Spakowałem małą i kazałem Wakatoshiemu zabrać mnie do Tenmy i Akiteru.
Na szczęście nie protestował, zawiózł mnie do domu rodzinnego. Zapukałem do drzwi trzymając małą w nosidełku, Tenma otworzył drzwi i jak tylko mnie zobaczył zaczął płakać, przytulił mnie i wpuścił do środka.
Toshi dał mi czas dla siebie... nie  nalegał by również tu być i dobrze....

Współlokator •| Ushitsukki |•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz