🥀~Ostatnie starcie ~🥀
Perspektywa Aidena
Strzeliłem do ostatniego człowieka Rogera, po czym ruszyłem do jego biura. Chciało mi się rzygać na same wspomnienia, jak bawiłem się tutaj z braćmi.
Wejście do środka nie kosztowało nas żadnej ofiary z czego naprawdę się cieszyłem.
Wyrwałem z drzwi z zawiasów i wycelowałem pistolet w stronę mężczyzny.— Witaj, mój drogi Aidenku — zakpił ze swoim szyderczym uśmiechem.
— Nie masz prawa tak do mnie mówić — warknąłem. Kątem oka dostrzegłem mężczyznę, który zaczynał się podnosić. Czy był to wspomniany przez Samuela, ojciec Promyczka?
— Popacz popacz, w końcu mogę się zemścić na Tobie.
Wywróciłem oczami, jednak cały czas zachowałem czujność. Nie można nigdy lekceważyć wroga.
— Ile razy mam Ci powtarzać, ze to nie była moja wina — wyznałem.
— Gdyby nie Ty i wasze gówniane kluby ona by żyła! — wrzasnął, a ja czekałem tylko, żeby pociągnąć za spust.
— To mogło się zdarzyć wszędzie. Ludzie po pijanemu zamieniają się stworzenia gorsze od zwierząt.
Widziałem w oczach Rogera błysk obłędu. Był to dla mnie sygnał, że czas kończyć tą zabawę. Jednak jak zwykle nic nie mogło pójść po mojej myśli.
Syknąłem prze ciągle, gdy dostałem w ramie. W ostatniej chwili uskoczyłem przed kolejnym strzałem. Przekręciłem się i zobaczyłem jak obok Rogera stoi kolejny jego człowiek.
— Jestem bardzo ciekawy, co będziesz robił, jak będę powoli zabijał Twoją Ray — powiedział, a we mnie zagotowała się krew.
— Nigdy jej nie dostaniesz — warknąłem.
— Jesteś w błędzie, Aiden. Właśnie teraz moi ludzie wchodzą do waszego...
Zacząłem się śmiać z niego, jednak gdy zobaczyłem jego minę, zacząłem się uspokajać.
— Czy ty naprawdę sadziłeś, że zostawię moją miłość z jednym człowiekiem — zakpiłem i zacząłem bawić się pistoletem. — Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że mamy u was wtyczkę, która mówiła nam o wszystkich Twoich posunięciach.
— Co? — zapytał, a ja już widziałem przerażenie na jego twarzy.
— Game over, Roger — powiedziałem i strzeliłem prosto w jego klatkę piersiową.
Wielki mafioso upadł, a ja lekko się uśmiechnąłem. Już nie będzie stanowił dla nas zagrożenia.
— Szefie, przepraszam. Ja... Ja.. —zaczął się jąkać, a ja tylko podniosłem rękę. Musieliśmy jak najszybciej się stąd wynosić.
— Nie ma sprawy, Rick. Bierz Rogera w domu się z nim rozprawimy — odparłem i spojrzałem na drugie mężczyznę, który patrzył na mnie z niedowierzaniem.
— Wiesz, gdzie jest Ray? — wychrypiał, a ja uważnie go skanowałem.
— Nie mamy teraz czasu. Mogę Ci zaufać?
Mężczyzna kiwnął, a ja po mogłem mu wstać i razem biegiem ruszyliśmy do wyjścia. Po drodze spotkałem Samuela, który mi pomógł.
— Nigdy więcej nie ustawimy czasówki — ryknął, gdy wszyscy wypadliśmy z budynku.
Minutę później cała posiadłość Rogera wybuchła w powietrze. Spojrzałem na mężczyznę obok i na szczęście nie miał przy sobie pistoletu.
— Krwawisz, brat — powiedział Samuel, a ja machnąłem ręką. Teraz liczyło się dla mnie zobaczenie Promyczka.
W końcu było po wszystkim....
********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek ❤️
CZYTASZ
"𝐙𝐣𝐞𝐝𝐧𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"
RomanceMogłoby sie wydawać, że Ray i Aiden przetrwali najgorsze, jednak to tylko pozory. Prawdziwe niebezpieczeństwo dopiero się zaczyna... Dziękuje bardzo za zajrzenie ❤️ ~Ranking~ #3 leczenie - 16 listopad 2021r. #1 leczenie - 23 listopada 2021r. #1 nami...