Untitled Part 6

275 26 1
                                    

Louis obudził się następnego ranka, przez słońce, które raziło go w oczy, ponieważ na nie zasłonił wczoraj żaluzji. Powoli zaczął otwierać oczy przystosowując je do światła. Kiedy jego oczy były już całkowicie otwarte, sapnął kiedy jego wzrok spotkał się z pustym łóżkiem.

Zrzucił z siebie kołdrę i wybiegł z pokoju, biegnąc przez korytarz. Zatrzymał się i westchnął. Harry spojrzał na niego z zaciekawieniem, zastanawiając się, co to za zamieszanie - Wszystko w porządku? - zapytał.

-Tak, tak. Po prostu przestraszyłeś mnie, to wszystko. Pomyślałem, że zostawiłeś mnie ponownie - odpowiedział zgodnie z prawdą Louis.

- Och,, nie. Nie, ja nie - Harry wstał z kanapy i ruszył w kierunku Louisa, zatrzymując się przed nim. Niepewnie objął mniejszego chłopca, który stojąc w miejscu zaczął się trząść. Louis natychmiast objął chude ciało Harry'ego, przyciskając go mocno do swojego ciała.

- Tak się bałem - szepnął do obojczyka loczka - Myślałem, że cię ponownie straciłem - miał łzy w oczach. Kilka spłynęło, mocząc koszulę Harry'ego. Chłopak odsunął się i spojrzał na szatyna, studiując jego twarz. Chwycił twarz Louisa w dłonie i wytarł łzy. Pochylił się i polizał go po kociemu po policzku. Louis uśmiechnął się i zamknął oczy, rozpływając się przy obecności Harry'ego.

- Obiecuję, że Cię ponownie nie opuszczę - obiecał Harry. Przyciągnął Louisa ponownie, owijając ramiona wokół jego szyi. Pogłaskał go po głowie, swoimi dużymi palcami. Louis przytulił się do szyi Harry'ego. Pocałował jego ciepłą skórę szyi, po czym się wycofał.

- Co powiesz kochanie na śniadanie? - zapytał Louis, przesuwając ręce w dół talii Harry'ego.

Harry pokiwał głową, a jasny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Szatyn odsunął się od loczka, ale złapał go za rękę i zaprowadził do kuchni.

- Są jaja i tosty, w porządku? - zapytał.

- Uhm..Jasne - Harry, nie do końca był pewien co to było.

Louis rzucił mu zaciekawione spojrzenie - Co?

- Ja...ja nie wiem dokładnie, co to jest - powiedział Curly.

- Naprawdę? - zapytał oniemiały Louis. Harry pokiwał głową - Cóż... nie wiem jak to wytłumaczyć, ale to jest naprawdę dobre - powiedział.

Louis podszedł do lodówki, wyciągając jajka i ser. Położył je na blacie obok kuchenki, wyciągając patelnię. Postawił ją na gazie psikając ją sprejem ( od tłum : chodzi tutaj o spraj, który można używać do smażenia zamiast oleju). Louis zaczął od rozbijania jajka na patelni. To samo zrobił z kolejnymi trzema i wyrzucił skorupki. Harry zafascynowany, oglądał to co robi Louis. Patrzył na niego uważnie, obserwując każdy jego ruch. Louis zaczął mieszanie jajka. Oderwał trochę sera i umieścił go w jajkach, mieszając ze sobą, odpowiednio je złączając.

Umieścił kilka tostów w tosterze i zdjął jajka z ognia. Wyciągnął dwa talerze i umieścił je na blacie. Wziął miskę z jajkami i umieścił trochę na każdym talerzu. Umieścił ją w zlewie i toster dał znać. Podszedł do tostera i wyjął tosty, umieszczając je na talerzach. Chwycił masło i widelce i zaniósł do stołu. Położył talerze i widelce na stole, siadając obok Harry'ego, patrząc na młodego chłopca. Harry przyglądał się jedzeniu z zaciekawieniem.

- Pamiętasz, jak używać widelca? - zapytał Louis.

- Myślę, że tak - odpowiedział Harry. Delikatnie wziął widelec i przeniósł go do swoich jaj. Nabrał trochę ze swojego talerza i podniósł do ust. Włożył widelec do ust i wziął jedzenie, żując powoli. Gdy połknął, uśmiech rozświetlił jego twarz - To jest naprawdę dobre! - wykrzyknął.

You Found Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz