— Słuchaj, ja wiem że bohaterowie to coś. Są świetni, utalentowani i niesamowicie fajni. Ale nie możesz tak po prostu odrzucać wszystko by trenować na bohatera! Nasz ojciec przez to umarł, to niebezpieczna praca. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie zło będziesz musiała zwalczać! Może i masz ciekawy dar, i praktyczny. Może i potrafisz w walkę, ale tu jest też dużo ważniejszych czynników. — Wrzeszczała Alexandra, starsza o trzy lata siostra Lerii. Była wręcz zbulwersowana zainteresowaniami siostry, sama kiedyś również chciała zostać bohaterem. Ale zdarzenie z przeszłości bardzo ją wstrząsnęło, przez co uważała że tylko naprawdę silne osoby mogą podjąć się tego zadania.
— Nie ucz mnie o tym jak być bezpiecznym, to ty cały czas sobie coś robisz! Po za tym, chcę tam pójść i chociaż spróbować. Ja się mogę nadać, naprawie to co zepsuł tata! — Oznajmiła, a z jej rąk zaczął wydalać się dym tworząc mgłę która trochę zablurowała jej widok na siostrę — Nie powstrzymasz mnie, zgłosiłam podanie, jeśli zdam egzamin teoretyczny i praktyczny zostanę przyjęta na bohaterstwo.
— Nie przychodź z płaczem, ja się tylko martwię. Zabrzmie jak samolub, ale złoczyńcy są bardzo silni. Nigdy nie wiadomo czy nie umrzesz, rozumiesz? — Wymamrotała siadając na kanapie, by następnie wypuścić z swoich palców płynny obsydian, bawiła się nim jak plasteliną, by następnie go utwardzić.
— To że tata był słaby, nie znaczy że ja jestem. Jeszcze kiedyś ujrzysz mnie w dziesiątce najlepszych bohaterów, mam już strój, katanę i imię bohaterskie — Mruknęła, mgła opadła. Lerii nie miała zamiaru dać za wygraną, Alexandra siedziała cicho.
— Dobra, wygrałaś. Za dwa dni jest ten egzamin, nie zawiedź mnie, mogę ci jutro pomóc z treningiem — Westchnęła dając sobie już spokój, figurkę z obsydianu położyła na stole. Zmęczona ziewnęła przeciągle, by następnie wstać i poklepać Lerii w ramie. Poszła do swojego pokoju, Lerii stała kłócąc się z myślami.
Reszta później ok?