rozdział 10

99 8 0
                                    

Pov.Jacob

Jeździłem po sklepach w celu zakupu potrzebnych części do auta i motorów,nagle poczułem ból głowy. Wiedziałem, że z Adą coś się dzieje. Zatrzymałem się na poboczu. Wyjąłem telefon z kieszeni i próbowałem dzwonić jednak nie odebrała,ani razu. Wybrałem numer do Emily.

- cześć Emily tu Jacob. Mogłabyś sprawdzić czy u Ady wszystko dobrze? Nie odbiera ode mnie telefonu.

- jasne. Zaraz oddzwonię.

Mijały minuty. Gdy usłyszałem dźwięk komórki omal nie dostałem zawału. Na wyświetlaczu napis Emily. Odebrałem

- Jake. Ona leży na podłodze jest nieprzytomna nie wiem co robić.

- połóż ją na łóżko. Będę jak najszybciej. Zadzwoń do Carlisle niech przyjedzie.

- dobra.
Rozłączyła się. Odpaliłem silnik i jechałem łamiąc przy tym wszystkie przepisy ruchu drogowego. Po trzydziestu minutach dojechałem do rezerwatu. Trzaskając drzwiami zamknąłem auto i biegłem do domu. W salonie na łóżku leżała Ada obok była Emily i doktor Cullen.

- co z nią? Zapytałem Carlisle.

- to nic groźnego Ada po prostu zemdlała i będzie to się zdarzało częściej booo

- będziesz ojcem. Gratulacje Jacob. Powiedziała emily.- udało się wam.

- będę ojcem? Zatkało mnie. Chciałem krzyczeć,ale Ada spała tak słodko. Miałem ochotę ucałować każdą część jej ciała.

- gratulacje jeszcze raz. Pamiętam, że Ada nie może być sama. Może często mieć też mdłości,ale myślę, że EMILY będzie na nią uważać.

- dziękuję Carlisle. Będę dbał o nią i dziecko. Obiecuję.

Pov.Ada

Obudziłam się z lekkim bólem głowy w salonie na kanapie, chociaż dokładnie pamiętam,że byłam w kuchni.

- co ja tu robię?

- kochanie. Zemdlałaś. Dzwoniłem,ale nie odebrałaś,więc Emily przyszła do domu leżałaś na ziemi i ona cię położyła.

- głowa mnie boli.

- uderzyłaś się. Jak się czujesz?

- dobrze,a co?

- był tu Carlisle. Zbadał cię i wiesz co? Będziemy rodzicami! Udało się!

- nie wierzę. Na prawdę.
Rzuciłam się w ramiona ukochanego. Po wielu próbach i wielu załamaniach w końcu się udało.

- musisz się oszczędzać. Rozmawiałem z alfą, nie będziesz miała żadnych obowiązków wobec stada. Ale nie możesz się przemieniać. Musisz być cały czas człowiekiem.

- dla dziecka zrobię wszystko. Boże tak się cieszę.
Już chciałam pocałować Jacoba ,gdy poczułam mdłości. Pobiegłam do toalety. Teraz właśnie tak będą wyglądały moje dni jednak przetrwam wszystko.
Gdy wyszłam z toalety Jacob stał w kuchni gotując coś. Bardzo przejął się rolą opiekuna i tatusia.

- na co masz ochotę? Zapytał.

- najpierw prysznic,a potem może spacer.

- a co do jedzenia?

- nie jestem głodna. Idę pod prysznic. Uśmiechnęłam się uwodzicielsko. Kilka minut później stałam pod prysznicem. Ciepła woda koiła moje ciało.
Owinięta w ulubiony ręcznik koloru morza wolnym krokiem szłam w stronę szafy, gdy już miałam wyciągać z niej ubrania poczułam na ciele dłonie Jacoba. Jego dotyk w pierwszej chwili przyprawił mnie o zimny dreszcz jednak już po chwili ciepło zalewało moje ciało,a on zasypywał mnie pocałunkami. Jak łatwo się domyślić wylądowaliśmy w łóżku. Po długim i namiętnym seksie leżeliśmy patrząc sobię w oczy. Ciszę przerwał słodki głos Jake'a

- powinniśmy w końcu porozmawiać o przygotowaniach do ślubu.

- czemu akurat teraz?

- zaraz rodzina się powiększy. A poza tym oboje jesteśmy pewni swoich uczuć prawda?

- och Jake. Wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie i nikt nas nie rozdzieli. Jesteś pewny,że to dobry czas?

- tak kochanie. Chce tego ślubu.

- no dobrze. Poproszę kuzynki o pomoc przy przygotowywaniu.

- a ja chłopaków. Przecież nie możesz wszystkiego robić sama. Musisz się oszczędzać.

- no dobrze.

Na tym chwilowo zakończyliśmy rozmowę o ślubie,ale Jake miał rację. Ślub z wielkim brzuchem traktowany jest w plemieniu jako ślub z przymusu. A to przynosi hańbę dla plemienia kobiety. Nasz ślub jest z miłości i przeznaczenia. Rzadko zdarza się obustronne wpojenie,więc to cud o którym nikt wcześniej nie słyszał. Ciocia Sue uratowana nowiną o ciąży i ślubie częściej niż zwykle odwiedzała nas i chciała pomóc we wszystkich przygotowaniach, przykro że Harry i Billy nie dożyli tej chwili. Na prawdę przykro. Bardzo chciałam,aby wujek Harry odprowadził mnie do ołtarza. Postanowiłam porozmawiać z ciotka ,która akurat pomagała mi w większych porządkach

- ciociu mogę się coś zapytać?

- jasne pytaj o wszystko. Źle się czujesz?

- nie. Nie o to chodzi. Chciałam zapytać,bo skoro wujek Harry nie żyje i Billy też nie. To czy mogłabyś odprowadzić mnie do ołtarza?

- Ada. Ja?

- tak ciociu.

- będzie mi bardzo miło. Zrobię to.

Uściskałam kobietę. Była zdziwiona,ale szczęśliwa nie spodziewała się,że poproszę właśnie ją. Na światków oczywiście poprosiliśmy Emily i Sama a Leah jest moją druchną.  Do ślubu zostało tylko dziesięć dni. A my już odczuwaliśmy stres.

Ada i Jacob. Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz