rozdział 13

78 8 1
                                    

Termin porodu był dopiero za trzy miesiące. Każdego dnia Carlisle robił mi badania,by sprawdzić czy stan zdrowia mój i małej się nie pogarsza. Po tygodniu mieszkania z samymi wampirami tęskniłam za domem. Po rozmowie z Rosalie i Alice wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do La Push. Brakowało mi morskiej bryzy,zapachu lasu i nawet trochę biegania jako wilk. Na bieżąco informowaliśmy ciocię Sue i Emily o stanie naszego zdrowia. Bardzo ucieszyły się na nowinę o powrocie do domu. Gdy byliśmy na miejscu jak zawsze padał deszcz. Jacob ściągnął swoją kurtkę i zrobił z niej parasol. Szliśmy powoli. Ledwie weszliśmy do mieszkania,a już przyszli goście. Emily i Sam.

- Ada, Jake w końcu jesteście!

- Hej EMI ja też tęskniłam.

- jak się czujesz?

- mam złamane żebra,ale jest okej. Gdy mała się urodzi kości się zrosną.

- a co jeśli serce nie wytrzyma?

- nie martw się EMI dam radę.

- wiem Ada,ale boje się o ciebie. Jesteś moją księżniczką.

Nic nie odpowiadam przytulam kuzynkę po czym całuje ją w czubek głowy.

- muszę odpocząć. Spotkamy się później.

Emily posyła mi tylko uśmiech łapią Sama za rękę wychodzą zostawiając nas samych. Jacob bierze mnie na ręce i zamosi do sypialni,gdzie mogę chociaż chwilę się zdrzemnąć.

Pov Jacob

Emily ma rację,jeśli serce asy nie wytrzyma nie chce tego dziecka. Nie bez mojej żony. Mamy tworzyć rodzinę,jednak nikt nie poinformował nas o konsekwencjach tej ciąży. Wyszedłem z domu chcąc złapać oddech. Tego dnia ściana deszczu zasłaniała cały obraz lasu. Wyglądało to jakby niebo płakało, jakby miało stać się coś co nie koniecznie będzie dobre. Z zamyśleń wyrwał mnie głos żony

- Jake! Gdzie jesteś?
Pobiegłem w stronę głosu. Ada leżała nie klęczała na podłodze w kałuży krwi. Ten obraz wywołał u mnie dreszcze.

- o boże Ada co się stało?

- nie wiem. Chciałam wstać po wodę iiii zobaczyłam krew.

- dzwonię do Carlisle.
Wybrałem szybko numer.

- Carlisle możesz szybko się zjawić Ada krwawi nie wiemy co się dzieje. Jasne. Czekamy.

- co powiedział?

- masz się położyć zaraz będzie.
Czekaliśmy ledwie kilka chwil.

- gdzie ona jest?

- tu jestem. Carlisle co się dzieje?

- poczekaj muszę cię zbadać.
Wyjął z torby jakieś narzędzia nadal ją długo jednak krwawienie nie mijało.

- a więc tak . Twoje żebro przebiło jej serce. Oczywiście to nie twoja wina,ale nie da się już jej uratować. Przykro mi.

Spojrzałem na niego potem na żonę, łzy nabiegły do jej oczu. Zaczęła krzyczeć, że nie chce żyć,że ma dość. Załamała się. Chciałem ją przytulić, jednak ona zamknęła się w pokoju. Nikogo nie chciała widzieć.

Pov Ada.

Moje życie znowu straciło sens. Może nie świadomie,ale zabił własną córkę. Moje żebro przebiło jej serce. Płakałam przez wiele godzin, wiele dni. Zamknięta w pokoju nie chciałam widzieć nikogo,a szczególnie Jake'a. Obiecałam mu rodzinę. Widział to w moich oczach podczas mojego wpojenia. Znowu go zawiodłam. Nie nadawalam się na żonę. Nie chciałam żyć. Nie miałam na to siły. Pogrążona w depresji uciekłam pod osłoną nocy.
Zostawiając list na stoliku w salonie pożegnałam się ze wszystkimi. Tylko jako człowiek mogłam uciec. Nie zabierając ze sobą nic nawet butów wyszłam z domu. Miałam szczęście,bo Jacob i reszta mieli patrol na granicy z Kanadą. Szłam powoli jednak los chciał, że akurat ciotka Sue wychodziła.

- hej Ada dokąd idziesz?

- cześć ciociu. Na spacer myślę, że to dobrze mi zrobi.

- tylko uważaj na siebie.

- jak zawsze.

Pomachałam jej. Źle się czuje z tym,że muszę ją okłamać jednak to było jedyne wyjście.  W kieszeni spodni miałam zdjęcie z naszego ślubu. Patrzyłam na nie przez chwilę,nawet nie wiem kiedy znalazłam się w uścisku Jacoba. 

- co chciałaś zrobić?

- przepraszam. Zaczęłam płakać- chciałam zniknąć na zawsze. Nie nadaje się na żonę,przeze mnie jesteś nie szczęśliwy.

- co ty mówisz?! Jesteś całym moim życiem. Nigdy nie byłem szczęśliwszy. Przejdziemy przez każdą złą chwilę razem.

Zaczęłam płakać jeszcze bardziej dławiąc się własnymi łzami nie mogłam złapać oddechu. W tej chwili zjawiła się reszta. W ich oczach były łzy. Nasz ból był też odczuwalny dla nich. Jednak nikt nic nie mówił. Chcieli dodać nam otuchy, wtedy Sam stwierdził, że dobrze będzie jak z dziewczynami zrobimy sobie babski wieczór.
Usiadłyśmy przy ognisku które rozpalili chłopacy. Żadna z nas nie wiedziała co powiedzieć,wtedy ciocia Sue usiadła tuż obok obejmując mnie ramieniem powiedziała:

- wiem kochanie,że to boli i żadne słowa nie oddadzą bólu jaki czujemy wszyscy jednak powinnaś mieć świadomość tego ,że ty też mogłaś tego nie przeżyć.

- co to za życie? Najpierw poronienie teraz śmierć. A co jeśli jestem przeklęta i nigdy nie dam Jacob'owi tedo czego chcę?

- nawet tak nie mów. Słowa Emily brzmiały tak poważnie- Jake jest szczęśliwy mając Ciebie jesteś jego życiem. Dużo cierpiał po tym jak Bella go odrzuciła i obiecał sobię,że nigdy więcej nikomu nie odda swojego serca i wtedy zjawilaś się ty. Oddał ci całego siebie.

- Emily ma rację. Wtrąciła Leah- pamiętam jak mówił że jego życie nie ma sensu,dajesz mu siłę. Przypomnij sobie jak bardzo był szczęśliwy podczas ślubu gdy składał przysięgę.

- dziękuję moje kochane. Potrzebowałam jakiś ciepłych słów. Teraz wiem,że nie ważne ile będziemy walczyć damy radę.

Ada i Jacob. Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz