rozdział 14

102 11 3
                                    

Poprzedniej nocy dużo rozmawiałam z dziewczynami, podniosły mnie trochę na duchu. Gdy rano wrócili nasi panowie dzień zapowiadał się lepiej. Mój mąż podszedł do mnie i całując w czubek głowy sprawdzał jak się czuje. Depresja nie mijała jednak nie była już tak głęboka. Dzisiejszy dzień zapowiadał się na słoneczny.

- mam pomysł! Powiedział Jake- jest ładny dzień jedźmy gdzieś

- motorami? Dobrze.

- przyda ci się trochę oddechu.

Poszliśmy do garażu, już chciałam wyprowadzić maszynę jednak gdy spojrzałam na prezent od Cullenów znowu zaczęłam płakać. Nie chciałam już nigdzie jechać. Wróciłam do swojego miejsca. Miejsca w którym spędzałam chwilę,gdy było mi źle- mały pokój.

Siedziałam w nim już kilka godzin co zaniepokoiło mojego męża.

- Ada! Otwórz

- odejdź chcę być sama!

- jestem twoim mężem. Porozmawiaj ze mną.
Dalej nie otwierałam. Nie wytrzymał i wyważył drzwi.

- kochanie wiem, że cierpisz ale czy przez chwilę pomyślałaś co ja czuję?

- jestem beznadziejna. Przepraszam. Chcesz dla mnie, dla nas dobrze.

- dokładnie. Była tu Bella martwi się o ciebie

- przecież nawet mnie nie lubi.

- to nie prawda. To ty odrzuciłaś wszystkich od siebie. Carlisle powiedział co się stało i uwierz mi,że nawet Edward się martw. Jesteśmy przyjaciółmi.

- mówiła, że zawsze możemy na nich liczyć.
Poszedł bliżej mnie. W jego oczach były łzy. Moja depresja nie dawała nikomu żyć normalnie. Nie skarżyli się jednak pewnego dnia Paul miał dość. W wybuchu złości powiedział coś za co Rachel zaraz go skarciła.

- jeśli tak ciężko ci żyć zabij się.

- jak możesz tak mówić. Paul przeproś ją.

- daj spokój Rachel on ma rację.

- Ada on tak nie myśli. Przecież go znasz.
Jacob nie wytrzymał rzucił się na niego i nawet jego własna siostra nie mogła go powstrzymać. Walczyli . A co jeśli on ma rację? Może powinnam to zrobić? Obiecałam nic głupiego nie robić. Duchy przodków też przestali pomagać. Moje życie nie mogło się tak skończyć. Chęć walki o lepsze jutro była silniejsza. Z pomocą męża i kuzynek wyszłam z depresji. Plany o dziecku odeszły w niepamięć. Teraz ważne jest, aby odbudować związek.

Mijały dni. Nawet nie wiem kiedy skończyła się zima. Pierwszy wiosenny dzień obudził nas promieniami słońca. Leniwie otworzyłam oczy. Widok Jacoba śpiącego tak słodko wywoływał uśmiech na mojej twarzy.

- wstawiaj śpiochu. Pocałowałam jego czoło

- ehe jeszcze chwila.

-no dalej. Jest wiosna świat budzi się do życia.
Otworzył oczy z delikatnym uśmiechem.

- widzę poprawę. Cieszę się.

- ja też. 
Usiadłam na łóżku. Przeciągnęłam leniwie i spojrzałam zza okno. Leah i Mike już znikali w lesie. Seth przyszedł oznajmić,że właśnie odchodzi ze stada i ucieka z Nessi. Życie zaczęło się układać. Wszyscy którzy cierpieli z mojego powodu w końcu są szczęśliwi. Każdy z nich w końcu poczuł ulgę. Ich życie wypełniało się radością i choć nie staraliśmy się już później o potomstwo nasze stado i tak się powiększy. Wczoraj Leah oświadczyła, że spodziewa się dziecka. Mam nadzieję, że im się uda. Trzymam za nich kciuki. A my no cóż jesteśmy wilkami i zniszczyć mogą nas tylko wampiry.

Ada i Jacob. Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz