Rozdział 1

1.4K 52 71
                                    


Chuuya pov:

Dziś był pierwszy dzień wspólnej pracy portowej mafii z agencją detektywistyczną. Bałem się, bałem się mojego ponownego spotkania z obiektem moich westchnień. Mimo iż nie widziałem go od paru lat dalej coś do niego czułem. Moja miłość do niego powoli zanikała ale to chyba normalne, jak można kochać kogoś kogo tak dawno się nie widziało. Nie wiem nawet czy dalej jest taki sam, czy wygląda podobnie do wersji, którą ja znam.

Tego dnia w pracy mieliśmy tylko zapoznać się z planem działania i dobrać partnerów. Wiedziałem, że skończę w parze z Dazai'em, przecież razem byliśmy podwójną czernią. Jednak mimo to mam małą, malutką nadzieje, że przydzielą mnie do kogoś innego. Wolę by moje uczucia do Osamu nie wyszły na jaw. 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Obudziłem się dość wcześnie bo o 7:30. Spotkanie w budynku agencji miało rozpocząć się dopiero za 2 godziny. Wykonałem swoją poranną rutynę i wyszedłem z domu. Skierowałem się w stronę miejsca spotkania. 

Gdy byłem już na miejscu wszedłem do kamienicy. Bez problemu znalazłem sale 35, w której to miało odbyć się zebranie. Wszyscy już byli, przynajmniej tak myślałem. 

- Gdzie jest Dazai?! Spóźnia się już 5 minut, zaburza to mój harmonogram.

- No właśnie tygrysie, gdzie jest pan Dazai?

-EE, noo... był na jakimś cmentarzu i powiedział, że nie przyjdzie.

- Znowu?! Nie ma go na żadnym spotkaniu! On nie powinien należeć do zbrojnej agencji detektywistycznej!

- Kunikida uspokój się, gdy należał do mojej mafii też nie przychodził. Ale wiesz jak coś ja chętnie przyjmę go do siebie. 

- Dazai-san nigdy nas nie zdradzi. Uratował mi życie, on jest dobry! Nigdy nie wróci do portowej mafii.

Z jednej strony cieszyłem się, że moje spotkanie z Osamu się opóźnia jednak w takim małym 1 % chciałem go znów zobaczyć... Co mam zrobić? Iść po niego, a może cieszyć się jego nieobecnością.

- Uspokójcie się wszyscy. Atsushi Nakajima tak?

- Tak...

- Gdzie jest ten cmentarz, pójdę po niego.

- Przy ulicy Kwiatowej 36, może pójdę z panem?

- Nie trzeba, za 10 minut jestem z powrotem.

W pośpiechu opuściłem agencje i pobiegłem pod podany mi adres. Co Dazai mógł robić na cmentarzu?! Chce się zajebać przy zmarłych? Po 3 minutach byłem na miejscu. Bez problemu rozpoznałem Dazai'a. Włosy w dokładnie takim samym ułożeniu jak kiedyś, ręce owinięte bandażem. Jedyne co się zmieniło to jego ubrania, nie nosił już czarnego płaszcze od swojego " ojca ". Miał brązowy płaszcz przypominający ten, który nosił pan Oda. 

No dobra raz się żyje, idę do niego. Tylko jak zagadać? Mam być wściekły? A może znudzony lub szczęśliwy, że go widzę? Co robić, co robić?! Zaraz do niego dojdę i będę musiał coś powiedzieć. Co mam mu powiedzieć?!

- Dazai... trochę już minęło od naszego ostatniego spotkania.

Dazai pov:

Co- Co to ma znaczyć?! Co on tu robi! Powinien siedzieć w agencji i zajmować się innymi sprawami. Dobra muszę być spokojny i udawać opanowanego.

- Co tu robisz? Nie powinieneś być w agencji na spotkaniu? 

- Owszem ale miałem tam być z tobą...  tego co widzę nie śpieszy ci się by do nas dołączyć.

- Nie idę tam, obiecałem przyjacielowi, że spędzę z nim poranek.

- Czy cmentarz to aby na pewno dobre miejsce do spotkania ze znajomym?

- W tym przypadku jest to konieczne...

Chuuya pov :

Teraz mnie oświeciło, przecież on miał tylko jednego przyjaciela... jeszcze spotkanie konieczne na cmentarzu, głupio mi, o to go spytać ale muszę się upewnić.

- ... Czy to grób twojego mentora Odasaku?

- Tak, przychodzę do niego codziennie.

Powinienem być teraz miły ale więcej nie wytrzymam. Muszę go tam zawlec, nawet jeśli mam użyć siły.

- Możesz go poprosić o przeniesienie spotkania! Musimy się pośpieszyć!

Osamu odwrócił się do mnie przodem. Teraz mogłem spojrzeć mu w oczy, w jego piękne brązowe oczy.

- Sam go o to poproś.

- Mam gadać z grobem?! Co to za pojebany pomysł.

Tak oto nastała chwila ciszy, która wyraźnie oznaczał, że mam mówić do Ody. No i chuj, trzeba to trzeba. Muszę pożegnać się z moją godnością. Pochyliłem się nad grobem i zacząłem mówić.

- No hej... No wiesz Oda jest sprawa, muszę na chwile pożyczyć Dazai'a . Zgodzisz się? 

Dazai pov:

Nigdy nie sądziłem, że Chuu zniży się do takiego poziomu, nie pomyślał bym, że naprawdę mnie posłucha i zacznie rozmawiać z Sakunosuke. Wyglądało to tak śmiesznie, że nie mogłem się powstrzymać i wybuchłem śmiechem. 

- C-co cię tak bawi?! Sam kazałeś mi to zrobić! Zamknij się jebana Makrelo!

- Jestem z ciebie dumny, w końcu w jakimś przypadku mnie posłuchałeś.

- Zamknij się kurwa!

- Wiesz, że za dużo klniesz?

- Mam to gdzieś! Rusz dupsko i marszem do agencji !

- Dobrze kochaniutka.

Niech już mu będzie, zgodziłem się. Sam nie wiem czym mnie przekonał. Jednak muszę przyznać, że stęskniłem się za nim, brakowało mi naszych kłótni...

Gdy wróciliśmy do agencji Kunikida od razu zaczął narzekać, że wszyscy na mnie czekali a ja nawet nie przeprosiłem.

- Dazai ty idioto spóźniłeś się całe 20 minut! A ty Chuuya, miało ci to zająć 10 minut! Nie 15.

- Tylko nie po imieniu! Nie pozwalaj sobie!

- Obydwaj! Uciszcie się! Kunikida zaczynaj prezentacje.

- Oczywiście szefie, przepraszam za moje zachowanie. Więc zaczynajmy...

______________________________________________________

913 słów

Przepraszam, że rozdział taki krótki. Jeśli są jakieś błędy to bardzo przepraszam. Jeśli ktoś chciałby zwrócić mi uwagę na to co mogę zmienić w moim pisaniu chętnie wysłucham i spróbuję się poprawić. Wiem, że rozdział taki nudny ale nie chcę dawać dużo emocji na sam początek.

Wasza kochana autorka <3

&quot;Na zawsze razem&quot; II soukoku II / 18+/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz