Rozdział 9 (ostatni)

677 28 82
                                    

Czas zleciał strasznie szybko, zanim się obejrzałem już był ten dzień.. Obudziłem się wtulony w Osamu dokładnie w tym samym miejscu, w którym zasnąłem. Spojrzałem na zegar wyświetlający godzinę 6:24, od razu wstałem i wywaliłem Dazaia z łóżka.

Chłopak nie chętnie wstał i razem ze mną przygotował się do wyjścia. Obydwoje ruszyliśmy w stronę Zbrojnej agencji detektywistycznej. Po wejściu do środka budynku powitały nas bezduszne spojrzenia pracowników agencji, wszyscy twierdzili o tej misji jako o samobójstwie. Dosłownie każdy myślał, że na 100% umrzemy tego dnia. Powolnym krokiem ja i mój partner przeszliśmy do biura Fukuzawy. Zaczęły się ostateczne przygotowania i sprawdzanie sprzętu, byłem już tym wszystkim zmęczony i przygnębiony. Przez cały dzień słyszałem tylko o tym jak małe jest prawdopodobieństwo wrócenia żywym. W chwili gdy nikt nie miał mnie na oku oddaliłem się trochę i poszedłem na zewnątrz by trochę się odstresować i zapalić. Nawet nie wiem kiedy dołączył do mnie Osamu. Też zapalił i stał koło mnie w ciszy. Obydwoje wiedzieliśmy co nas dziś czeka i obydwoje wiedzieliśmy, że będziemy ryzykować życie bardziej niż zazwyczaj. Chciałem się odezwać.. ale nie umiałem. Po prostu mnie zatkało, próbowałem wydusić z siebie choćby jedno zdanie ale nie dałem rady. Chwilę ciszy przerwał brunet.

-Gdybyś miał wybierać kto zginie, ja czy ty.. przede wszystkim ratuj siebie. -Powiedział i zamilkł czekając na moją odpowiedź.

-Nie ma mowy, wolę umrzeć niż dopuścić do twojej śmierci z ręki tego skurwiela! -Wyrzuciłem z siebie.

Nawet jeśli wiedziałem, że mężczyzna przeszedł nie jedną, nie dwie próby samobójcze to i tak nie potrafię tego pojąć by miał on zginąć. Może i najpierw byliśmy dla siebie bardzo wrodzy i dalej się kłucimy to kocham go nad życie.. Najgorszym dla mnie widokiem byłby on dziś umierający w moich objęciach.

Gdy już chciałem wypowiedzieć kolejne słowa Kunikida wyszedł z budynku tym samym nie pozwalając mi na to. Podszedł do nad trochę i zaczął mówić.

-Wracajcie do środka, mamy jeszcze dużo do zrobienia! -Powiedział i wrócił pociągając nas za sobą do wejścia agencji.

Przygotowania trwały chyba wieki, wszyscy stresowali się nawet wręcz nadmiernie. Wydawało mi się, że tylko ja, Dazai i pan Mori pamiętamy o tej słynnej nocy, w której to Podwójna Czerń była przyczynom śmierci setek osób. Po za naszą trójką nikt nie zwracał uwagi na nasze doświadczenie. Wydawało się jakby przygotowywali matołki, które nic nie wiedzą o życiu z zerowym doświadczeniem. Owszem, bałem się ale nie o swoje życie a o Dazai'a, nie wiadomo co przyjdzie do głowy takiemu samobójcy w chwili kiedy łatwo o śmierć.



Powolnie nadeszła godzina osiemnasta. Wszyscy z agencji jak i mafii byli zmęczeni samymi przygotowaniami, a to co się miało wydarzyć było jeszcze bardziej męczące niż same przygotowanie. Bal miał zacząć się o 19 więc mieliśmy godzinę. To był czas na przygotowanie psychiczne, zazwyczaj nie mamy na to czasu jednak jak okazało się tym razem przygotowania poszły zaskakująco szybko, skończyliśmy przed planowanym czasem. Poszedłem do oddzielnego pokoju by przemyśleć całą sytuacje sobie samemu we własnej głowie. Po nie za długim czasie do pokoju wszedł Chuuya, a za czasu swojego kamuflażu panna Sonia Evengarden. Rudowłosy ubrany był w długą czerwoną suknię, na nogach miał szpilki tego samego koloru, zaś na szyi piękny wyglądający na drogocenny naszyjnik. Chłopak przysiadł się koło mnie na sofie. Po chwili ciszy nic nie mówiąc jebnął mnie w twarz. To było do niego podobne więc nie zdziwiłem się za bardzo jednak ciekawiłem się dla czego to zrobił tym razem.

-Nie waż mi się dziś umrzeć.- Powiedział nawet na mnie nie spoglądając.

Nie odpowiedziałem od razu, musiałem zastanowić się nad odpowiedzią. Nie chciałem palnąć jakieś głupoty w stylu "Przecież i tak jestem samobójcą". W zasadzie to była prawda jednak nie chciałem jeszcze bardziej zdołować Nakahary. Po około dwudziestu sekundach dałem odpowiedź.

"Na zawsze razem" II soukoku II / 18+/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz