HEJKA NAKLEJKA TU MOŻECIE SOBIE WŁĄCZYĆ "WATER FOUNTAIN" OD ALEC'A BENJAMINA
Chłopaki jeszcze chwilę siedzieli cicho, lecz ktoś w końcu musiał się odezwać
- Cudownie tu - powiedział Karl, który ciągle wpatrywał się w oświetlone miasto
- Zgadzam się. Tak... Magicznie - zgodził się Nick, który po chwili wyszedł z samochodu
Chłopak stanął nad przepaścią i przez jego ciało przeszedł dreszcz. Karl przypatrywał się temu, co chłopak robi, po czym sam wysiadł i stanął obok Nick'a. Przez otwarte drzwi do samochodu, było słychać piosenkę, którą obaj znali bardzo dobrze. W pewnym momencie Karl usiadł na trawie tak, że nogi zwisały mu w przepaść. Chłopak opierał się rękami o trawę i patrzył się na gwiazdy. Sapnap zrobił tak samo, lecz przyglądał się miastu. Cudownie oświetlonemu miastu.
- Właśnie dla takich chwil żyję - powiedział nagle Karl. Nick tylko kiwnął głową
Życie ma nam wiele do przekazania, ale tylko ci, co chcą, mogą zobaczyć to gołym okiem. A gdy zobaczą, będzie to najpiękniejsze, co w życiu zobaczyli. Najpiękniejsze, co w życiu poczuli. Trzeba tylko chcieć.
Każda godzina tam, wydawała się być minutą. Każda minuta, wydawała się być sekundą. Każda sekunda, milisekundą. A każda milisekunda - wiecznością. Słychać było tylko lekki powiew wiatru i muzykę. Muzykę, którą obaj kochali. Muzyka była dla nich jak skarb i mogli słuchać jej codziennie, o każdej porze dnia i nocy. W każdą sekundę i milisekundę. Czas ich pochłaniał, a muzyka przyciągała. Żaden z nich nie mógł zrozumieć "dlaczego".
Było już po północy. Ludzie, którzy mieszkali w mieście już dawno poszli spać, przez co bardzo dużo świateł zgasło. Karl patrzył w oświetlony wieżowiec, z głową na ramieniu Nick'a. Drugi natomiast próbował nie oddychać, by nie przeszkadzało to Karl'owi. Chłopak od razu wyczuł, że Sapnap ledwo oddycha. (Ogólnie to jest to wzięte z mojego życia, bo gdy ktoś kładzie swoją głowę na moje ramię, co serio doceniam, to staram się jak najbardziej, by ten ktoś miał u mnie najwygodniej i przez to potrafię się już dusić, by tylko ta osoba miała wygodną "poduszkę")
- Serce bije ci bardzo szybko. Stresujesz się? - zapytał Karl
- Nie, no coś ty... - zaprzeczył Nick
Chłopak odsunął swoją głowę od ramienia Sapnap'a, popatrzył mu w oczy i się zaśmiał.
- Ty naprawdę bardzo lubisz kłamać - stwierdził Karl
- Nie lubię, ale w niektórych momentach muszę - odpowiedział Sapnap
- Jesteś idiotą, Nick - Jeszcze raz się zaśmiał
- Jedziemy? - zapytał się chłopak
Drugi tylko kiwnął głową. Obaj podnieśli się z siadu i wrócili do samochodu. Sapnap odpalił auto i wyjechał z górki. Noc była ciemna, a widać było tylko gwiazdy. Mało widoczne już gwiazdy. Obaj mieli w głowach myśli związane z tymi gwiazdami. Przewodniczyła w ich umysłach jedna interpretacja. Brzmiała ona następująco: Mało widoczne gwiazdy są słabe. Jak dużo ludzi na świecie, potrzebują uwagi i wpatrzenia się w nich, by ich zobaczyć. Gołym okiem ich nikt nie zobaczy. Tylko ktoś, kto chce je zobaczyć i poświęci dla nich swój cenny czas, zobaczy je. A gdy zobaczy, ujrzy także masę innych gwiazd, tylko czekających na wsparcie i chwilkę uwagi. Normalni ludzie pomyśleliby o tym, że to chmury je zasłaniają. Inni natomiast, że ich w ogóle nie ma. Tylko ta dwójka je zauważyła. Zauważyła ich piękno. Czyż gwiazdy nie są cudowne? Na tym niebie, pełnym czerni, widnieją małe promyki światła. Przeważnie światło oznacza nadzieję. Tak też jest z gwiazdami i z naszym światem. Na tym pustym, szaro-białym świecie, są takie gwiazdy, które rozświetlają drogę. Tymi gwiazdami są ludzie, którzy rozumieją drugą osobę i są dla niej wsparciem. To one rozświetlają nam tą ciemną, nie do przejścia drogę. Z tłoku różnych myśli wyrwał się nagle Sapnap
- Gdzie mieszkasz? Zawiozę cię do domu - przerwał ciszę Nick
Karl tylko kiwnął głową i wskazał drogę, którą mogą jechać, by trafić do jego domu. Gdy dojechali, Sapnap ujrzał mały, skromny domek. Nie był on ubogi, lecz nie wyglądał on też na zadbany. Mały, czarny dom, w którym jest tylko jedno malutkie okno. Wyglądał on ładnie, ale tak jakby z horroru. Jedynym kwiatami tam były tylko czerwono-krwiste róże. Ten domek oświetlało tylko i wyłącznie światło z lamp samochodu
- Czyli to jest twój dom? - zapytał Nick
- Tak. Nie jest jakiś super wypasiony, ale jest bardzo praktyczny. Bardzo go lubię - odpowiedział
- Mogę cię odprowadzić do domu? - znowu zapytał
- Nie, nie - odpowiedział już trochę zestresowany Karl, na co Nick bardzo się zdziwił
- Spoko, pamiętaj, że możesz do mnie pisać jak coś - uśmiechnął się przyjaźnie Sapnap
- Dzięki, na pewno skorzystam z usługi, haha. Do zobaczenia! - Karl pomachał ręką i wyszedł z samochodu
Chłopaki, zanim Karl wszedł do domu, pomachali sobie jeszcze z 20 razy. Mimo tego, że znali się naprawdę krótko, bardzo się polubili. Jeden stał się dla drugiego bardzo ważny. Sapnap odjechał i zajechał pod swój dom. Przypomniał sobie, że wyciszył sobie telefon, a jego matka najpewniej już wróciła. Złapał się za głowę myśląc, ile nieodebranych połączeń od mamy ma. Sapnap sprawdził swój telefon i to, co zobaczył było bardzo niepokojące. Ani jednego nieodebranego połączenia. Chłopak bardzo się zdziwił, gdyż już wyliczał swoje ostatnie dni życia. Wysiadł z samochodu i udał się pod drzwi do domu. Sięgnął ręką za klamkę i jego zdziwienie było jeszcze większe.
- Zamknięty? - zmartwił się szatyn, po czym wyciągnął z kieszeni zapasowe klucze.
Nick wszedł do domu, zaświecił światło w salonie i usiadł na kanapie. Pomyślał, czy może z mamą wszystko w porządku? Przecież przeważnie miał on już ok. 15 nieodebranych połączeń od mamy. Do tego powinna ona się tu dawno zjawić. Sapnap postanowił sam zadzwonić. Niestety, nie odebrała.
- ZJEBANA POCZTA GŁOSOWA - wkurzył się Nick
Chłopak zadzwonił jeszcze raz. Jeszcze raz. Jeszcze raz. Jeszcze 5 razy. Znowu.
- ARHG - szatyn martwił się o matkę. Odbierała ona zawsze od razu, gdziekolwiek była, po pierwszym sygnale.
Chłopak nie myślał już o niczym. A raczej o wszystkim. Skulił się i schował głowę w swoje kolana. Znowu on. Znowu ten cholerny atak paniki. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, a do oczu napływały łzy. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Zagubił się w korytarzu swoich myśli. Nie wiedział jak stamtąd wyjść. Położył się na kanapie i próbował się jakoś uspokoić. Oddychał bardzo ciężko, a do oczu napływały mu kolejne krople łez. Zasnął, a śnił mu się Karl. Karl Jacobs i jego promienny, szczery i troskliwy uśmiech.
CZYTASZ
| I DON'T NEED YOU, I NEED HIM! | KARLNAP |
Fiksi PenggemarNick, niski, 18-letni chłopak, który nie miał za bardzo poukładanego życia, znalazł kogoś, na którym mógł polegać. Czy zauważy, że prawdziwą miłość ma przed oczami? Czy może będzie już za późno?