Jack znalazł ją po kilku minutach. Waszyngton ma wiele zakamarków, w których można się ukryć, ale Nis się nie ukrywała. Siedziała na czubku pomniku Waszyngtona obserwując panoramę miasta. Bawiła się płomieniami na palcach i puszczała małe ptaszki z ognia, które zataczały wokół niej kółka, a następnie znikały.
Jack zbliżył się, ale na chwilę się zatrzymał. Usłyszał jak dziewczyna śpiewa pod nosem. Jack nie znał tej piosenki. Była o jakimś śmiałym, wesołym żeglarzu i dziewczynie imieniem Maria. Piosenka wydawała się stara, a dziewczyna śpiewała ją pięknie i tak jakby opowiadała o jej własnych przeżyciach.
Jack zastanowił się przez chwilę. Nie wiedział jak to rozegrać. Postanowił poczekać, aż dziewczyna skończy nucić piosenkę. Jednak ona jej nie skończyła. Urwała w połowie refrenu i już nie dokończyła. Siedziała tylko dalej bawiąc się płomieniami. Jack wpadł na pomysł, który uznał za świetny. Schował się trochę niżej i przysunął do jednej ze ścian posągu. W dłoni wytworzył kulę śnieżną. Rzucił nią do góry w dziewczynę i śnieżka trafiła w jej odsłonięty kark. Ignis odwróciła się gwałtownie w tamtą stronę, a Jack schował za inną ścianą monumentu i rzucił kolejną śnieżką.
Dziewczyna tym razem wyglądała na trochę podenerwowaną. Zrobiła fikołka zeskakując z posągu i zawisła w powietrzu. Jack ukrywał się ciągle po przeciwnej stronie.
- Kto to zrobił? - końcówki jej krótkich włosów zapłonęły.
Jack nie wiedzieć czemu uznał taki wygląd dziewczyny za zabawny i parsknął śmiechem. Usłyszała go, nie było już sensu się chować. Przykucnął na czubku pomnika.
Dziewczyna rzuciła w niego kulami ognia, chłopak zrobił sprawne uniki.
- Hej, spokojnie! - powiedział. - Nic ci nie zrobię.
- Lepiej uważaj, żebym ja ci czegoś nie zrobiła - rzuciła w niego kolejnym pociskiem i znowu zrobił unik.
Jack zbliżył się do niej i wyciągnął dłoń jakby chciał ją uspokoić. Teraz mógł się jej bliżej przyjrzeć. Wyglądała na około 19 lat, jak on. Miała delikatną, okrągłą, piegowatą twarz, o zadziornym nosie, którego teraz marszczyło lekkie podenerwowanie. Jej oczy i włosy płonęły, a gdzieniegdzie widoczne żyłki, przeświecały złoto przez skórę.
- Przestań, chcę tylko pogadać.
Dziewczyna skrzywiła się i chuchnęła z rękę. Z jej dłoni poleciało coś na kształt popiołu i wpadło w oczy Jack'a.
- To za śnieżki - powiedziała.
Chłopak przetarł parę razy twarz.
- Zasłużyłem - przetarł jeszcze raz oczy. - To ty jesteś ta Pożoga? - zapytał.
Dziewczyna przyjrzała się mu. Kogoś jej zdecydowanie przypomina. Mogła przysiąc, że widziała go już gdzieś, ale nie wiedziała gdzie. Poza tym wyglądał... dobrze. Nigdy by tego nie przyznała, ale był w jej typie. Biorąc te rzeczy pod uwagę, postanowiła nie być w stosunku do niego zbyt ostra.
- Zależy kto pyta.
- Racja, gdzie moje maniery - chłopak uśmiechnął się do niej i ukłonił teatralnie. - Jack Mróz. Enchanté Mademoiselle.
...
Ignis uśmiechnęła się mimowolnie. Najwyraźniej ma chłopak poczucie humoru. Po jakimś czasie zaśmiała się krótko. Przestała płonąć, a Jack się jej przyjrzał. Miała ona piwne, prawie złote tęczówki. Jej proste, krzywo obcięte włosy nie były dłuższe niż do ramion. Kilka krótszych kosmyków zawijało się przy jej twarzy i wpadało do oczu. Jej włosy miały kolor ognia, z nielicznymi ciemniejszymi pasmami.
CZYTASZ
Believe In Me || Jack Frost
FanfictionOpowieść o dziewczynie, będącej ludzką zapałką, porywczej i psotliwej jak ogień. Opowieść o figlarnym duchu zimy, będącym członkiem strażników marzeń. Mrok ma nowy plan i parę asów w rękawie. Księżyc wytypował więc nowego strażnika.