DWA

11 2 0
                                    


OLIWIER

Przyjechałem dwadzieścia minut przed czasem. Musiałem na spokojnie odetchnąć i zapanować nad stresem. To nie jest łatwa decyzja dla faceta, który ma się oświadczyć swojej ukochanej musi powiedzieć coś sensownego pasującego do okazji, i jeszcze wytrzymać spojrzenie swojej partnerki oraz gości znajdujących się na sali. I to jest właśnie dodatkowy stres.

Wybrałem najlepszą restauracje w mieście, sugerowałem się opiniami o niej jak i też moi znajomi bardzo chwalili ten lokal. Kazałem mojej asystentce przesłać szczegółowe wytyczne dla Pani menadżer. Jak sala ma wyglądać? Na czym powinna się skupić oraz jakie dania maja się znaleźć w naszym menu? Oczywiście, w stu procentach ufałem tej kobiecie bo zna się na rzeczy. Najbardziej obawiałem się tego, że mogę spieprzyć swoją mowę zaręczynową. Zastanawiałem się. Co powiem mojej ukochanej Magdalenie? Ona była miłością mojego życia, to właśnie przy niej chciałem się ze starzeć, patrzeć jak nasze wnuki dorastają. Byłem w niej szaleńczo zakochany. Nieustanie o niej myślałem, gdy się budziłem rano zastanawiałem się. Czy ona też o mnie myśli po przebudzeniu tak jak ja o niej? W pracy byłem dość często rozkojarzony, moje myśli skupiały się tylko na Magdalenie, kiedy się widzieliśmy bądź rozstawaliśmy się wyłącznie na chwile to miałem takie nie odparte uczucie jakby to była wieczność.

Nigdy nie wątpiłem w to, że jestem w niej tak cholernie zakochany do szaleństwa, że kiedyś naprawdę mnie to zgubi. W kieszeni marynarki znajdowało się czerwone pudełeczko w kształcicie serca, w środku był piękny pierścionek zaręczynowy który kosztował przyzwoitą sumkę, ale czego się nie robi dla kobiety. Był schowany w bezpiecznym miejscu. Miałem nie odparte wrażenie, że klatka piersiowa zaczyna troszkę mnie w tym miejscu parzyć. Sam sobie zaczynam wmawiać jakieś bzdury. Po prostu mam tremę, stres robi swoje. Jak będzie po wszystkim to w tedy poczuje się lepiej. W głowie powtarzałem ciągle mowę zaręczynową nad którą pracowałem i dopieszczałem ją w paru kwestiach.

„ Pamiętam to jak dziś moment, w którym się poznaliśmy. Byłaś wtedy taka rozkojarzona, pełna swojego uroku osobistego, że wiedziałem a wręcz byłem przekonany, że mój podryw nie będzie tak odpowiedni żeby cię zdobyć i dasz mi kosza. Zachwyciłaś mnie swoim szczerym uśmiechem. A kiedy poznałem cię bliżej, najbardziej zaskoczyło mnie to, że tak świetnie sobie radzisz i dogadujesz się z rodziną, jesteś troskliwa stosunku do starszych osób którymi bardzo się przejmujesz. Zmieniłaś moje nastawienie w kwestii posiadania rodziny, którą chciałbym założyć z tobą, móc być przykładnym ojcem, mężem, głową rodziny. Dzięki tobie zrozumiałem, że tak naprawdę najważniejsze w życiu jest szczerość, troska o najbliższych, miłość i móc doceniać małe chwile w życiu, które czasami bywają tak ulotne że ich nawet nie dostrzegamy. „

Zdawałem sobie z tego sprawę, że mogę troszkę przesadzić, ale w końcu prawdziwej miłości nie wygrywa się w lotto. Oświadczyny nie są łatwe ani proste do zrealizowania. Byłem dobrej myśli.

Oliwier dasz radę, To tak jak jazda na rowerze bądź na rolkach. Byle z górki, ostatnia prosta i się nie wypieprzyć. - najlepsze w moim wykonaniu to podejść do poważnej sytuacji z dystansem i humorem.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że wpadłem na tą kwestie zaręczynową w barze gdzie czekałem na znajomych i spisałem ją sobie na serwetkę. To był dobry pomysł bo dzięki takiej spontanicznej chwili, mogłem się skupić i zebrać myśli. Nikt mnie nie rozpraszał.

Obserwowałem mijające mnie samochody i zastanawiałem się. Dokąd tak oni wszyscy pędzą? Na romantyczną randkę przy świecach z ukochaną? Może nie widzieli się dość długo i w ten dzień chcą zrobić bliskiej osobie niespodziankę? Przeważnie w dzień zakochanych kobiety mają dla swoich partnerów bardzo uroczę niespodzianki, mam tutaj na myśli, że faceci dowiadują się że będą ojcami. To musi być najwspanialsze uczucie pod słońcem, wiedzieć, że zostanie się ojcem i usłyszeć to od swojej partnerki. To podwójne szczęście. Jednego byłem pewien, że ta noc będzie niezapomniana. Na twarzy poczułem pierwszą spadającą krople deszczu, potem następną i kolejną. Na niebie pojawiły się ciemne chmury ich kolor był tak ciemny jakby to była noc o końcu świata. Krople deszczu uderzające o szyby, dość mokry asfalt który nie ułatwiał sprawy kierowcą. Rozejrzałem się wokół siebie. Inni spacerowicze zaczęli się już dawno oddalać w poszukiwaniu schronienia. Jedni rozkładali parasole żeby jakoś uchronić się przed deszczem. Zostałem sam. Deszcz zaczął się nasilać a ja nadal stałem w tym samym miejscu, jak taka dupa wołowa za przeproszeniem.

Czerwony to kolor miłości (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz