Rozdział 2

166 10 3
                                    

Chłopcy podeszli do nas albo raczej podbiegli Zośka wzią Basie a Alek Dusia. A mi przypadł Rudy. Alek staną z Dusią przed końcem mostu i popchną ja do jeziorka to samo zrobił Tadeusz. Ja zaczęłam w tym momeńcie się drżeć w niebo głosy :

- Nie umiem pływać! - przerażona patrzyłam na biegnącego Janka który trzymał mnie na ręcach

- Nie buj się ze mną jesteś bezpieczna - hardo powiedział mój przyjaciel i wskoczył ze mną do wody.

Chlapaliśmy się wodom z czego wynikła bitwa dziewczyny na chłopaków.

.........

- Musimy już wracać dochodzi godzina policyjna - powiedział Tadeusz zerkając na zegarek

- Masz rację trzeba już wracać - powiedział Alek

- Szkoda że tak szybko to może minęło - powiedział Rudy.

- Jestem mokra do ostatniej nitki - powiedziała że smutkiem Basia

Rzeczywiście tak było, wszyscy byliśmy mokrzy a na dworzu robiło się zimno.

- Chodźcie idziemy bo szkopy nas dorwą i będzie po nas - powiedziała Dusia

Wyszliśmy z lasu Basia i Alek mieszkali z drugiej strony miasta więc rozłączyliśmy się. Przyspieszyliśmy kroku coraz bardziej zaczęliśmy biec. Wybiła godzina policyjna Byliśmy bliżej domu Dusi i Janka więc zostaliśmy u nich w domu powiadomiliśmy o tym tatę. Spędziliśmy fajny wieczór graliśmy w karty, bierki i coś tam jeszcze czego nazwy nie pamiętam. Nie Wiem kiedy usnęłam ale obudziłam się u Rudego w pokoju on spał była około 6 godziny więc raczej Tadeusz i Dusia jeszcze spali, wpatrywałam się w Janka. Zaczął się budzić ze snu zimowego.

Dzień dobry panu, piękny dziś dzień nieprawdaż? - powiedziałam pół głosem i uśmiechałam się do niego.

- Dzień dobry pięknej pani, zgadzam się słonecznie jak pani uśmiech - powiedział Rudy a we mnie coś drgnęło

Przyciągną mnie do siebie i patrzył w moje oczy a ja w jego nasze wargi się złączyły oderwaliśmy się na chwilę od siebie aby odetchnąć przyciągną mnie do siebie i pocałonek stawał się bardziej namiętny. Przerwało nam pukanie do drzwi które za chwilę się otworzyły. Ja leżałam na jego klacie i udawałam że śpię on chyba też. To była Dusia o nie! Zawołała Tadka.

Tadeusz złapał mnie za kołnież bluzki i pociągną gwałtownie do gury. Szwy trzęsły a ja spadłam na Janka

- Co tu się wyprawia?! - zawołał

Zaskoczona jego reakcją wstałam na równe nogi. Bluzka całą więc on mnie upuścił na Rudego czy co do licha?

Gdy już wstaliśmy

- Dzień dobry - powiedziałam zaspana

- Dzień dobry - powiedzieli Państwo Bytnarowie

- Co byś chciała na śniadanie - zapytał mnie jak zawsze uśmiechnięty Rudy

- Co nie bądź - powiedziałam

Podał mi kanapkę z serem którą za chwilę zjadłam. Poszłam do łazienki się ubrać i odświeżyć po mnie poszedł Rudy.

- Skąd ja się wzięłam u ciebie w pokoju? - zapytałam

- Nie chciałem żeby zgnietli takiej kruszynki - po czym zaczęliśmy się oboje śmiać - Ale tak na serio to u Dusi nie było miejsca, Tadeusza nie zdołał bym unieść - wybuchliśmy jeszcze głośniejszym śmiechem niż wcześniej co chyba obudziło resztę

- Oj, Janek niezgnietli by mnie, nie jestem taka mała - powiedziałam śmiejąc się

- Wolałem mieć pewność że droga pani będzie bezpieczna - uśmiechną się na co ja odpowiedziałam tym samym

Zły Czas Młodości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz