Rozdział 7

80 7 0
                                    

- Mogę - pokazałam na jego ramię

- Tak, pewnie po co ty się pytasz - powiedział równie sennym głosem

Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy po paru chwilach poczułam jak Janek kładzie swoją głowę na mojej wcale mi to nie przeszkadzało.

...

Niewiem kiedy to minęło gdy poczułam delikatne szturchnięcie za ramę i kojący głos chłopaka

- Anastazja wstawiaj jesteśmy na miejscu

- No już - mruknęłam niezrozumiałe pod nosem

Janek wzią nasze małe walizki i wyszedł z pociągu razem ze mną. Na peronie stał chłopak w czerwonej kurtce.

- Czy mieszka tu jakiś krawiec? - zapytałam się młodzieńca

-  Tak, proszę za mną

- Jestem Tryb - powiedział nowo poznany chłopak

- Miło mi, Rudy - podał mu ręce

- Nastaka - pocałował wiesz mojej ręki

- A więc drodzy państwo to co? Idziemy w drogę.

Ruszyliśmy za nim do jakiegoś skromniego hotelu bo w końcu mieliśmy tam zostać parę dni. Zostawiliśmy tam bagaże i ruszyliśmy do dowudcy Krakowskiego oporu.

- Dzień dobry - powiedziałam razem z Rudym. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi jedynie przeszywające na wylot nieprzyjazne spojrzenie

- Przyprowadziłem ich jak kazałeś - nieznany mi chłopak poszedł w nieznaną mi stronę

- A więc jednak oskarżają nas o coś? - powiedział starszy pan nizmieniajac pozycji

- Nie rozumiem - powiedziałam zastanawiająco

- Mniejsza już o to skoro jesteście gośćmi to - wyciągną do nas rękę do jasnowłosego mojego towarzyszą - Jestem Biały miło was poznać

- Mi również, Czarny

Dlaczego podał swój drugi pseudonim? Dla bezpieczeństwa?

Spojrzał na mnie na co ja  powiedziałam wydaje mi się że trochę nerwowego bo Rudy trącił palcem moja rękę.

- Nastka jestem

- Mój pseudonim już znasz - powiedział staruszek niepatrzac nawet na mnie

Dlaczego on tak się zachowuje? O co chodzi? Coś tu nie tak. No przecież mieliśmy sprawdzić co z tutejsza siatką konspiracyjną i już znam odpowiedź lecz nie jestem pewna. Czyż by ten pan był szpiclem? Tak, wydaje mi się lecz niechce wynośic pochodnych wniosków.

- Dobrze a więc co mamy robić? - przerwał ciszę jasnowłosy

- To się nad tym zastanów. Co. Masz. Robić. - powiedział groźnie

Coś tutaj nie gra.

- No.... Nie wiemy - ja siedziałam cicho i niewtrącalam się w to. Czy powinnam? Tak. Czy się obawiałam co będzie dalej? Tak i to bardzo.

- Dobra macie iść do siebie, jutro po was przyjdzie Tryb

- Jak mamy tam dojść? - spytałam się

- Tak jak tu doszliście. Proste jak konstrukcja cepa - odpowiedział oschle

- Ale gbut - szepnelam Rudemu na ucho tak aby starzec niesłyszalny tego co mówię

Nic nieodpowiedzial. Westchnął i spojrzał na mnie z jego wzroku można było odczytać że sądzi tak samo

- Nic tu po nas. dowodzenia - powiedział Rudy

Zły Czas Młodości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz