Chcę byś pamiętała...

9.9K 455 47
                                    

~~ Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję.~~

Zbyt długo trzymałam się samotności, gdy pozwoliłam wkroczyć temu mężczyźnie ponownie w swoje życie. Nikt nie powinien tak kurczowo, przywiązywać się do czyjejś obecności. Jakimś sposobem wpisał się drukowanymi literami na kartkach mojej historii, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Nie potrafiłam nawet zrozumieć reakcji własnego ciała. Czasem nienawidziłam się za to z jaką łatwością traciłam opanowanie. Czułam... jak wielką kontrolę miał nad moim sercem. Czułam jakby ktoś właśnie po dwóch tygodniach przywrócił mi oddech. Czułam jego obecność, każdą częścią siebie. Ale było w tym wszystkim coś innego, przypominającego tęsknotę

Atmosfera zmieniała się diametralnie, gdzieś znikała grawitacja, a ja balansowałam nad przepaścią. Mimo to oddychałam pełną piersią. Jego intensywne, bursztynowe tęczówki, dotykały każdego skrawka mojej rozpalonej skóry i zdawały się przenikać aż do duszy.  Nie było już moich rodziców, narzeczonego, gości. Ucichły głosy wypowiadanych gratulacji. Pomieszczenie kurczyło się do rozmiarów dwóch osób.  Liczyliśmy się tylko my.    

Bo  mimo, że wychodząc z gabinetu papy zabrał ze sobą moje serce, nie potrafiłam określić tego co czułam. W całym wachlarzu uczuć, jakie teraz przeżywałam, nie było miejsca na gniew. Wszystko co odczuwałam, co tak uporczywie próbowało wydrzeć się z mojego wnętrza to rozczarowanie,  tak cholernie silne, że ból jaki powodowało, nawet mnie przerażał. Nie pozwoliłam, by przejęło moje myśli, nie tu i nie teraz. Przez dwa tygodnie balansowałam na granicy szaleństwa, a jedyne co mi pozostało to modlitwa w szpitalnej sali i strach o Filippo, ponieważ Antonio wybrał swoją drogę, a ja nie mogłam go za to winić. W żaden sposób, nie próbował się ze mną skontaktować. Nie zostawił żadnej wiadomości, żadnego nieodebranego połączenia. Mimo że spoglądałam na wyświetlacz godzinami, tam wciąż nic nie było. Otaczała mnie cisza i wyrzuty sumienia, że to jednak ja coś spieprzyłam. Nawet kiedy błagałam matkę, by porozmawiała z papą, wypytała o Antonia, jej upór nie usechł, nie pozwolili mi nic o nim wiedzieć. Odpuściłam, chociaż moje uczucia zostawały niezmienne.

Spojrzenie Antonia wodziło mnie i przyciągało, było hipnotyzujące. Nie wiedziałam po jakim czasie się ocknęłam z tego kuszącego letargu, ale to było jak ostateczny nokaut. W polu widzenia dostrzegłam Elenę, podeszła do bruneta i zawiesiła się na jego ramieniu, szepcząc coś do jego ucha. Trzepotała sztucznymi rzęsami, uśmiechając się kokieteryjnie. Widziałam jak położył dłoń na jej plecach. Dłoń, która niegdyś dotykała mojego ciała. Ukłucie w miejscu serca, pojawiło się, tak niespodziewanie jak sztorm na morzu.  

— Samanto, wszystko w porządku? — Pytanie Simone oderwało mnie od sceny rozgrywanej przede mną. — Zbladłaś.

Dotknął ciepłymi, gładkimi palcami mojego policzka. Dokładnie przyjrzał się ciemnymi tęczówkami mojej twarzy. Oddech ugrzązł mi w płucach. Zaprzeczając, opuściłam głowę.

— To nic. — Odpowiedziałam cicho, dostrzegając jak tym razem Antonio, wbijał śmiertelne spojrzenie w Olivieto. — Muszę się napić. — Dodałam. 

Zrobiłam krok w tył, zwiększając między nami dystans. Ręka Simona pozostała jeszcze chwilę uniesiona, po czym z westchnieniem opuścił ją wzdłuż swojego ciała. Nie wiem dlaczego tak było, ale nie mogłam znieść jego dotyku. Mężczyzna spojrzał w kierunku, w który ja przed chwilą spoglądałam, a jego opanowany wyraz twarzy zmienił się  na nerwowy. Teraz mój obecny narzeczony toczył walkę na spojrzenia z byłym kochankiem. A ja miałam wszystkiego dość. Zrobiłam pierwszy krok by odejść w stronę łazienki, ale zatrzymała mnie dłoń Simone zaciśnięta na nadgarstku. Spojrzałam w miejsce w którym nasze skóry się stykały, a następnie w ciemne tęczówki mężczyzny.

Złamana przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz