Tydzień

8.7K 399 37
                                    


~~ Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję~~

Antonio

Przeczesałem włosy palcami i pozwoliłem, by mrok zawładnął moim ciałem. Zżerał mnie powoli od środka jak rak. Kawałek po kawałku. Zaparłem łokcie na kolanach, pochylając się do przodu i chowając twarz w dłoniach. Gdzie kurwa popełniłem błąd. Uczucia do blondyny zaślepiły mnie na tyle, by stracić czujność. Nie myślałem przy niej racjonalnie. Wziąłem głęboki wdech, czując palący ból w płucach. Nawet oddychanie sprawiało mi trudność. Nie pamiętam ile siedziałem na kanapie w swoim salonie i wpatrywałem się niewidzącym wzrokiem w pamiętnik, który przestudiowałem już, nie wiadomo jaką ilość razy. Każdy pokój w moim pierdolonym mieszkaniu, przypominał mi o niej. Widziałem ją wszędzie. W każdym skrawku przestrzeni. W łazience na wannie stał jej szampon o zapachu fiołków. Gdy się goliłem na półce pod lusterkiem dostrzegłem jej różową gumkę, którą zsunąłem z jej blond włosów w samochodzie przed szpitalem , gdy odwiedzaliśmy Filippo. Gdy kładłem się do zimnego łóżka, mając wrażenie jakby to był pieprzony grobowiec, jej zapach docierał do moich nozdrzy. Wszytko to było jak cholerne zapalnik. Bo, kurwa, spalę całe miasto, zostawię po nim zgliszcza, tylko po to, by odnaleźć moją księżniczkę.

Tydzień - Tyle minęło od felernego ranka, gdzie pierdolony wybuch nas rozdzielił

Ocknąłem się na zimnej kamiennej kostce, a ogień tańczył za mną i lizał płomieniami moje plecy. Czułem jak gęsta krew ściekała mi po twarzy i odnosiłem  wrażenie jakby ktoś zrywał skórę żywcem z moich pleców. Coś nieokreślonego rozrywało moje serce. Ogarnęła mnie panika, mieszająca się z szaleństwem. Ale to nie było ważne. Jedynie co mnie obchodziło to dziewczyna, którą osłoniłem własnym ciałem.

Nie było jej.

Kurwa!

Ronaldo dotarł dobre kilkanaście minut po eksplozji. Julia była tuż obok niego. Moje słowa wydobywały się jak pociski z karabinu maszynowego. Wydawałem polecenia wydzierając się na żołnierzy familii. Ten kto odważył się ją mi odebrać, nie mógł jej zabrać daleko w tak krótkim czasie. Mimo to nie znaleźliśmy jej. Każdy dzień bez niej był torturą. Każda godzina powiększała pustkę w moim sercu. Szaleństwo niebezpiecznie przemawiało między moimi słowami. Ale nic nie było w stanie zamknąć tego co drzemało we mnie, po stracie Sam. 

Gdy Ronaldo zwołał zebranie, a przed moimi oczami stanął Simone Olivieto, rzuciłem się na niego z nieokiełznaną rządzą mordu, a dziesięciu ludzi nie potrafiło odciągnąć mnie od tego bezwartościowego śmiecia. Gdy udało się opanować bajzel, który zrobiłem w afekcie, dowiedziałem się, że Simone rzekomo poinformował Ronalda o ładunkach rozmieszczonych w rezydencji. A skąd, kurwa, wiedział? Razem ze swoim ojcem cały czas mieli na celowniku Drake'a i jego ludzi. Podobno Drake przyszedł do Simone pewnego dnia i rzucił mu w twarz propozycją nie do odrzucenia. Była to obietnica władzy. Pozbyć się całej rodziny Ghost, oczywiście oprócz Samanty. Dziewczyna miała być tylko środkiem do celu. Simone po ślubie, stałby się capo i miał prawo do całego spadku, który uzyskałaby po śmierci rodziców i brata. Kolejna rzecz to ubezwłasnowolnienie Samanty. Pełnoprawną podstawą do tego byłaby choroba psychiczna i trauma po porwaniu. Olivieto postanowił podjąć własne działania w tej sprawie nie informując nas o niczym. Dlatego spotykał się z latynoskim wspólnikiem Drake'a. Hugo dla swoich zysków i chęci objęcia władzy nad gangiem The Black Blood, na bieżąco informował Olivieto o poczynaniach swojego bossa.

 Przyznam, że to był dobry plan i mógł się sprawdzić tylko, że Simone grał na dwa fronty. Kiedy o wszystkim nas poinformował, przypieprzyłem mu ponownie w twarz, posyłając na glebę. "A to za zatajenie!" Cały czas podejrzewaliśmy Olivieto, a tak naprawdę to Drake ciągnął za sznurki i na to wychodzi, że okłamał nas w klubie. Teraz nie było po nim śladu. Zniknął a szukanie go to jak szukanie igły w stogu siana. Jedno było pewne, więził Samantę. 

Złamana przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz