Ogień w oczach Antonia nie współgrał ze spokojnym wyrazem twarzy. Był jak wiatr. Nie mogłam go dostrzec, lecz czułam. Czułam każde najmniejsze smyrnięcie jego gniewu, wzburzenia, wściekłości. Napięcie gęstniało z każdym krokiem, który uczynił w moją stronę, a ich odgłos odbijał się od ścian, wciekając do mojego umysłu, powodując palpitacje serca.
Kurwa. A czego się spodziewałaś.
Mój umysł krzyczał żebym wstała. Uciekaj. Jeśli kiedykolwiek myślałam, że był na mnie zły, to byłam w totalnym błędzie.
Kat z szokiem odmalowanym na piegowatej twarzy, wpatrywała się w jego osobę, wciąż trzymając otwarte drzwi. Antonio miał na sobie czarne spodnie i tego samego koloru idealnie dopasowany golf. Jego podwinięte rękawy, odsłaniając dziary na rękach. Złoty rolex błysnął na nadgarstku, a w jego górę pięły się żylaste umięśnione ręce. Przełknęłam ślinę, gdy stanął nade mną. Wciąż unieruchomiona, a wręcz chwilowo sparaliżowana, siedziałam na kanapie trzymając w rękach wino. Gdy mój umysł został pozbawiony zdolności racjonalnego myślenia, brunet zacisnął dużą dłoń na szyjce butelki i wyciągnął ją z moich rąk.
- Samanto, dam ci dziesięć sekund i twój nieposłuszny tyłek ma znaleźć się cudownym sposobem w moim wozie. - Głęboki tembr jego głosu spowodował, że moje ciało zadrżało.
Ale sama się o to prosiłam, zostawiając mu notatkę na blacie kuchennym. Oczekiwałam od niego jakiejkolwiek reakcji poza obojętnością. Zadarłam wysoko głowę, gdyż stojąc nade mną dominował swoją postawą. Zmarszczyłam powieki i oznajmiłam spokojnym tonem.
- Antonio nie jestem jednym z twoich piesków i skoro tu już jesteś to, możesz spełniać swoje obowiązki, stając za tymi drzwiami. - Wskazałam na frontowe drzwi - I ochraniać to miejsce, a tym samym mnie. Czyż nie do tego zostałeś przydzielony?
Zacisnął usta a mięsień na jego szczęce drgnął niebezpiecznie. Może i byłam rozpieszczoną gówniarą jak kiedyś to stwierdził, ale jako córka Capo byłam ponad nim. A on wykonywał swoje rozkazy.
Bolało cholernie. Jednak, jeśli nie chciał grać w mojej drużynie, rozegramy to osobno. Ponownie oddzieliłam się grubym, ceglastym murem. I tak było najlepiej.
Bezpiecznie, ale i samotnie.
- Ostrzegam cię Księżniczko. - Wycedził przez zęby.
Jego ostrzeżenie było jak iskra zapalna. Serce waliło mi jak oszalałe, a ja za wszelką cenę starałam się zataić jak na mnie działa.
- Nie Antonio, to ja cię ostrzegam.
I moje słowa były jak rozżarzona zapałka w pomieszczeniu, gdzie gaz rozprzestrzeniał się od chwili, gdy ten mężczyzna przekroczył próg tego mieszkania.
Eksplodowały
Antonio w sekundzie pochylił się nade mną i unosząc mnie do góry, jak gdybym nic nie ważyła, przerzucił sobie przez ramie. Frustracja i szok zapłonęła w moim ciele, gdy zaczęłam się szarpać.
- Antonio puść mnie! - Krzyknęłam. - Puszczaj do cholery!
Gdy ja krzyczałam, on opanowany trzymał mnie za uda. I wiem, że walka była daremna, ale mój upór, nie pozwolił mi przestać. Brunet grzecznie pożegnał się z Kat, a ta zdrajczyni posłała mu czarujący uśmiech, za który miałam ochotę ją zamordować. Nawet ona przeciwko mnie.
Sukienka podwinęłam mi się niebezpiecznie do góry, przez co czułam się niekomfortowo odkryta.
- So cosa state facendo e vi odio per questo. [Wiem, co robisz i nienawidzę cię za to] - Jęknęłam zrezygnowana, co przywitało się z siarczystym klapsem w pośladek. Syknęłam. Jednak nie to obudziło we mnie konsternację, ale dłoń, która po uderzeniu pozostała na moim pośladku. Czułam, jak policzki płonęły mi w gniewie, ale i z podniecenia. Odpuściłam.
CZYTASZ
Złamana przysięga
RomanceTą książkę można czytać, nie znając poprzedniego tomu. "Gdy pragnienie stanie się przekleństwem, a pokusa zbyt silna - nie będzie odwrotu." Jako dziecko wierzyłam w anioły, ba znałam nawet jednego. Był moim Aniołem Stróżem. Przyjacielem mojego ojca...