Nie wtrącaj się Antonio

10.5K 427 92
                                    

~~Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję~~

Antonio

Przez nieustające opady rzęsistego deszczu, drogi zamieniły się w błotniste kanały, a wycieraczki nie nadążały z usuwaniem wody z szyby. Jazda w tych warunkach była nieźle utrudniona, a w dodatku w mojej głowie tańczyły obrazy gorącego ciała Samanty, wijącej się pode mną. Była kobietą, dla której wizja domku z ogródkiem nadawała nowe znaczenie. Chciało się w to brnąć. Miałem kurwa zamiar wypytać, Ronaldo o rzekome zaloty Olivieto, ale oczywiście musiałem zrobić to tak, by nie nabrał żadnych podejrzeń, jeśli chodziło o naszą dwójkę. 

A przynajmniej jeszcze nie teraz.  

Zatrzymałem Bentleya tuż obok czarnej limuzyny Ronalda, która stała w konwoju samochodów wypełnionych żołnierzami familii. Znajdowaliśmy się pod budynkiem Snake & Gun Club, jednego z ekskluzywnych klubów ze striptizem. Tutaj mieściła się główna siedziba gangu The Black Blood. W czasach, gdy byłem  jednym z ich członków, nie wyglądało to tak dobrze. Ich organizacja rozszerzyła się dopiero po tym, jak Ronaldo zaproponował udziały w handlu metaamfetaminą, w zamian za moją wolność. Dzisiaj ich własnością była połowa Kalifornijskich barów ze striptizem i ponad czterysta dziwek werbowanych na nielegalnych targach. Pierdolone zwierzęta. Nie szukałem odkupienia, bo nie jestem pieprzonym świętoszkiem, ale to co robili z tymi kobietami nawet we mnie wzbudzało odrazę. 

Zapaliłem papierosa będąc jeszcze w wozie. Potrzebowałem oczyścić umysł i buzujące w nim myśli, a najlepszym tego sposobem była niezła dawka nikotyny. W końcu wyszedłem z pojazdu i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Pierdolony deszcz momentalnie, zgasił moją fajkę, ale nie ugasił buzującej we mnie adrenaliny. Zapiąłem guziki w płaszczu i ruszyłem w stronę budynku, nad którym migały neonowe światła w kształcie liter, Snake & Gun Club. Dostrzegłem jak Ronaldo wyłonił się z limuzyny, a zaraz za nim reszta żołnierzy i dorównali mi kroku. 

— Antonio — Kiwnął Ghost. 

— Ronaldo 

Odwzajemniłem powitanie, po czym wkroczyliśmy na teren rozpusty i płatnego seksu. Dwóch osiłków stojących na wejściu nawet nie drgnęło na nasz widok. Rzadko Ronaldo składał niezapowiedziane wizyty w tym miejscu. Po chwili jeden z nich przekazał coś przez słuchawkę umieszczoną w uchu. Mój kącik ust drgnął. 

Z długiego ciemnego holu, przeszliśmy do sali wypełnionej ludźmi bawiącymi się w blasku migających świateł i głośnej muzyki. Przemierzyliśmy ją bez zatrzymania, a ochroniarze torowali nam drogę do kolejnej sali. Naszym celem była sala VIP, gdzie na ogół można było znaleźć Drake'a. W ten sposób przemierzyliśmy trzy kolejne sale, zanim dotarliśmy do celu. Na sali pełnej tańczących na rurach dziwek, znajdowała się zaszklona antresola, do której prowadziły metalowe schody. Przed drzwiami stało kolejnych dwóch ochroniarzy, jeden z nich otworzył nam drzwi. Naszym oczom ukazał się Drake we własnej pieprzonej osobie. Siedział rozłożony na czerwonej skórze kanapy, a u jego stóp, klęcząca, naga brunetka bezpardonowo obciągała mu fiuta. Rozejrzałem się, upewniając, że oprócz tej dwójki niema nikogo w pomieszczeniu. Lecz kolejne dwie dziewczyny tańczyły na okrągłych stołach.

— Wypierdalać! — Huknąłem do kobiet, czując jak powietrze gęstnieje. Dziewczyny spojrzały na mnie z wyraźnym przestrachem, potem na swojego szefa. — Powiedziałem, wypierdalać.

Nie musiałem ponownie powtarzać, dziwki zeskoczyły na podłogę i z piskiem uciekły z sali. Ronaldo usiadł na jednym z foteli znajdujących się przed stolikiem, reszta stanęła w różnych kątach pomieszczenia.  

—  Czemu zawdzięczam ten zaszczyt, goszcząc was w swoich skromnych progach? — Odezwał się Drake, z szerokim uśmiechem psychopaty. 

— Odpuść sobie tę szopkę Drake. — Warknął Ronaldo 

Złamana przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz