Część 31 Koniec

87 5 2
                                    

~ Time skip ~
Minęło kilka miesięcy. Od tego czasu zmieniło się bardzo dużo. Unmei przeszła testy na tymczasową licencję, poszła do Fat Gumba na starz. Drużna Kuroo wystartowała w turnieju wiosennym. Można powiedzieć że było pięknie prawda? Otóż nic bardziej mylnego. Pewnej nocy kilka osób z klasy Unmei w tym ona wyszli na misję. Była to misja uratowania małej dziewczynki o imieniu Eri. Misja się powiodła i udało się ją uratować. Niestety podczas misji zmarł niejaki Sir Nightyey (nie pamiętam jak się pisze) a Unmei trafiła do szpitala ze złamanymi żebrami. Aktualnie czeka w sali na wyniki badań które jak się okaże zmienią wszystko i obrócą za równo jej jak i jej rodziny i chłopaka życia o 180 stopni. Obok niej siedział Kuroo i gładził kciukiem jej dłoń. Po chwili do sali wszedł lekarz ze smętną miną.
- Mam dla pani dobrą i złą wiadomość...-
powiedział lekarz patrząc w podłogę.
- Proszę najpierw dobrą. -
powiedziała nie pewnie Unmei
- Pani żebra się bardzo dobrze zrastają...a ta zła wiadomość jest taka że...wykryliśmy u pani już dość rozwiniętą białaczkę...-
Powiedział lekarz wpatrując się w dwójkę ludzi. Zamurowało ją, takiego obrotu spraw się nie spodziewała tak samo jak i Kuroo który gdy to usłyszał przytulił lekko Unmei. Choroba jak się okazało postępowała bardzo szybko. Pół roku później jej wszystkie złoto białe włosy wypadły. Była blada i wychudzona. Wyglądała jak wrak człowieka. Każdego dnia Kuroo, Kenma oraz Keigo do niej przychodzili. Cały czas była w szpitalu jedyne na co czekając to śmierć. Pogodziła się z tym że umrze za niedługo. Brzmi to trochę strasznie ''umrę za jakiś miesiąc dwa,, ale dla niej to było wyjście do lepszego świata. Każdy dzień wyglądał tak samo. Rano pielęgniarka przywoziła jej śniadanie, po tym gdy je zjadła przylatywał Keigo z kwiatami...bynajmniej tak było do czasu kiedy nie stracił skrzydeł w walce. Po tym gdy Keigo ją odwiedzał dostawała obiad. Czekała do wieczora aż przyjedzie Kuroo. Czemu tylko on? Kenma i inni znajomi nie chcieli cierpieć gdy ta już odejdzie Ale Kuroo...Kuroo został z nią do końca... Pewnego zwykłego dnia gdy Kuroo do niej przyszedł wyglądała na kompletnie wyczerpaną. Cienie pod oczami, liczne siniki na całym ciele oraz brak motywacji do dalszego życia. Kuroo usiadł koło jej łóżka i złapał ją delikatnie za dłoń.
- Wyjdziesz z tego maleńka...obiecuje...ale proszę nie przestawaj walczyć..-
Powiedział samemu powoli tracąc nadzieję. Unmei go przytuliła na tyle ile jej organizm pozwolił i powiedziała resztkami sił:
- Kuroo...jesteś wspaniałym człowiekiem...będziesz się wspinał w życiu pod górę ale przejdziesz ją...nie poddawaj się i zawsze wież w siebie...jak nie dla siebie to dla mnie...proszę Kuroo nie zapomnij o mnie, jednocześnie nie pozwól by myśl o mnie zniszczyła ci życie...Kocham cię nad życie i nie żałuje niczego...nie żałuje że cię poznałam, nie żałuję żadnej chwili z tobą, nie żałuję niczego, będziesz najlepszy we wszystkim w czym będziesz chciał...uwierz mi...Kocham cię Kuroo...-
powiedziała a po chwili maszyna wydała niemiłosierny pisk...pisk śmierci...odeszła...i już nigdy nie wróci...jego mały promyczek odszedł i nic tego nie zmieni...chciał z nią zrobić jeszcze tyle rzeczy...chciał z nią pójść do kina ostatni raz...chciał ostatni raz usłyszeć jak mówi ''zamknij się Kuroo,, chciał ją tylko mieć przy sobie...

Unmei Takami Dwa światy Kuroo x Oc ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz