~5~

32 2 0
                                    

~~~time skip~dzień wyjazdu~~~

Pov. Lily

Przez ostatnie dni zaprzyjaźniliśmy się z chłopakami. Po mojej pracy razem szliśmy odebrać Zosię i na miasto. Dziś niestety musimy się pożegnać. Dziś chłopacy wracają do Anglii. Będzie mi ich brakować. Ustaliliśmy że będziemy dzwonili do siebie co tydzień. W sobote, bo wtedy mam wolny dzień. Właśnie wychodzimy z domu. Poszłyśmy na przystanek i czekałyśmy na nasz autobus. Gdy przyjechał wsiadłyśmy do autobusu. Zosia usiadła na wolnym miejscu a ja skasowałam bilety i usiadłam obok Zosi.
Gdy dojechałyśmy na nasz przystanek, wysiedliśmy i skierowaliśmy się w stronę lotniska
(w Krakowie jest w ogóle lotnisko?).
Na lotnisku czekali już Wilbur, Tommy, Tubbo i Ranboo. Podeszłyśmy do nich i się przywitałyśmy.

-Hej- powiedzieli
-Część. Za ile macie lot? - zapytałam
-Za godzinę mamy samolot- powiedział smutny Tubbo
-Jestem głodny. Jest tu jakąś kawiarnia czy coś-zapytał Ranboo
-Tak gdzieś tu powinien być Starbucks(idk czy na lotniskach są kawiarnie itp. Ale załóżmy że są)-powiedziałam podchodząc do mapy(takie jak w galeriach handlowych są)-Starbucks jest niedaleko. Możemy pójść- zaproponowałam

Poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy sobie po kawie i czekaliśmy. Gdy dostaliśmy swoje napoję, opuściliśmy kawiarnie.

-Oddaliście już bagaże- zapytałam
-Tak- odpowiedziął Tommy.

Wilbur cały czas był cicho. Nie wiem co się stało ale zmartwiło mnie to trochę.

-Will. Stało się coś? - zapytałam
-Nie. Nie, nic się nie stało-powiedział lekko spłoszony
-Czemu jesteś taki cichy? - zapytałam zmartwiona
-Zamyśliłem się tylko- powiedział lekko poddenerwowany
-Okej-nie uwierzyłam mu ale nie chciałam drążyć tematu.

Usłyszeliśmy komunikat o otwarciu bramek. Skierowaliśmy się w stronę bramek.

-To chyba na nas czas- powiedział Ranboo
-No- przytaknęłam smutna- pożegnalny przytula?- zapytałam ich, a oni jedynie się na mnie żucili. Pomimo tego że się krótko znamy bardzo się ze sobą zżyliśmy.
-Musicie już iść- powiedziałam, a oni mnie puścili. Każdy oprócz Willa.
-Will musimy już iść- pośpieszył go Ranboo
-Mhm-mruknoł Wilbur i mnie puścił
-Zadzwońcię jak dolecicie- poprosiłam
-Zadzwonimy. Pa- pożegnali się
-Pa- odpowiedziałam

Chłopacy weszli do tunelu, a ja złapała Zosię(teraz sobie przypomniałam że ona też tu jest) za rękę i opuściłyśmy lotnisko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej
Miłego dnia/nocy

~Niewidzialna dziewczyna~Wilbur SootOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz