Rozdział 3

1.4K 37 7
                                    

Kiedy podjechałam pod ich wille byłam pod małym wrażeniem, ze zrobili to z mojego dawnego domu, muszę przyznać, że nieźle się ustawili. Willa jak willa, była spora, biała i zadbana. Na pierwszy rzut oka widać, że pieniędzy to im nie brakuje.

Odczekałam jeszcze chwile po czym wysiadłam z auta i skierowałam się do drzwi. Zapukałam i już po chwili w drzwiach pojawił się jak dobrze pamiętam Ashton. Spojrzał na mnie i powiedział.

- Cześć mała, zgubiłaś się?

- Ja do Luke'a.

- Przykro mi nie ma go ale ja mogę się z chęcią tobą zająć- prychnęłam na jego słowa i nie przejmując się nim weszłam do środka. W pokoju była reszta chłopaków.

- Oh czyli jednak Luke jest? Co za pech.

- Kim ona jest? - spytał się podajże Calum.

- Nie wiem, przyszła do Luke'a - odpowiedział Ashton

Patrzyłam na nich chwilkę by zobaczyć czy któryś z nich się zorientuje i tak się stało po chwili. Mike otrząsnął się i zaczął.

- Maeve... to ty...

- Nie, święty mikołaj- już po chwili stałam w ramionach czerwonowłosego.

Reszta przyglądała nam się w zdziwieniu i czystym szoku. Nie dziwię się im w sumie. Nie minęła nawet minuta, kiedy reszta chłopaków się ocknęła.

- Nie to-to nie możliwe- odezwał się mój brat.

- A jednak. No co ty własnej siostry nie poznajesz? Przecież dzwoniłam, że przyjadę i zatrzymam się u ciebie na jakiś czas.

Nagle chłopak podszedł z nadzieją na przytulenie mnie, niestety nie będzie tak łatwo. Co on se myśli, że jak przez kilka lat mnie poniżał i się nade mną znęcał to wybaczę mu od tak. Chyba śni. Odchrząknęłam.

- Pomożecie mi z walizkami?

-T-tak jasne.

Ruszyliśmy razem do samochodu, a kiedy doszliśmy oczy mieli jak pięciozłotówki, a buzie szeroko otwarte. Wyskoczyłam im z tekstem "zamknijcie buzie bo wam muchy po wpadają", dzięki czemu ocknęli się.

- Skąd ty masz tak zajebistą brykę? - zapytał Calum

- No pochwal się mała, ile razy musiałaś komuś obciągnąć- powiedział Ash ze swoim chamskim uśmieszkiem.

- Mała to jest twoja pała, ja nie muszę nikomu obciągać, żeby sprezentować sobie takie rzeczy, to się nazywa ciężka praca blondyneczko - odpowiedziałam mu z jadem, irytacją i wkurwieniem w głosie.

Pogoniłam ich i już po chwili znaleźliśmy się w moim starym pokoju i był dokładnie taki sam jak go zostawiłam. Nie za duży ale i nie za mały. Cały w odcieniach szarości i Czerni. Już jako dziecko kochałam bardziej ciemne i mroczne rzeczy niż słodki i mega kolorowe. Tapeta przy łóżku pokryta jest brokatem po prawej były drzwi do Łazienki, a zaraz Obok nich stało Biurko z czarnym fotelem. Po lewej było dość Spore łóżko obok, którego była szafka nocna, Naprzeciw tego znajdowała się ogromna szafa na ubrania. Spojrzałam jeszcze raz na tapetę, pod którą znajdowało się sporo krwawych sekretów. W ogóle te ściany skrywały wiele moich tajemnic, one widziały i słyszały więcej niż ktokolwiek. Nawet najmroczniejsza przeszłość była tam zapisana.

Dreszcz przeszedł przez moje ciało. To wszystko wróciło z mocnym impetem. Wszystkie wspomnienia i momety przeżyte tutaj. A myślałam, że już się tego pozbyłam, no trudno muszę żyć dalej.

Wzięłam walizki i wyrzuciłam chłopaków z pokoju. Potrzebowałam pobyć sama, zdecydowanie. Zaczęłam rozpakowywać i układać swoje rzeczy.

Kiedy skończyłam byłam już osiemnasta godzina, Więc postanowiłam zejść na dół coś zjeść, bo od przyjazdu tutaj nic nie jadłam, a byłam już trochę głodna. Gdy byłam już w połowie schodów usłyszałam ich rozmowę.

- Posprzątaliście tutaj tak? Nie znajdzie przypadkiem jakiejś broni i nie wyleci stąd ze strachem?- zapytał ten przygłup zwany moim bratem, na co reszta przytaknęła.

Strachem? Serio aż tak nisko upadli. Prędzej bym ich zabiła niż pokazała swoje prawdziwe emocje.

Kiedy znalazłem się już na dole wszystkie rozmowy ucichły, ale nie przejęłam się tym i poszłam do kuchni. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz i skierowałam się do mojego dawnego pokoju. Tam przyszło mi wiadomość.

Nieznany: Dziś 22.00 wyścigi na starym lotnisku.

Kocham wyścigi i to bardzo, w końcu to nieodłączną część mojego życia. Jednak byłoby to zbyt niebezpieczne i pewnie by się domyślili, że to ja. Więc z wielkim bólem serca jak i dupy musiałam zrezygnować z dzisiejszych wyścigów. Pojadę w następnych.

Z nudów zaczęłam przeglądać różne portale społecznościowe, aż w końcu wyłączyłam sagę zmierzch na netflixie. Kocham zmierzch, tak samo jak jego autorkę.

Moje oglądanie przerwał głośny krzyk tych pojebów.
- My idziemy na imprezę, wrócimy nad ranem.
- Spoko.

Ta imprezę chyba mają na myśli wyścigi. Ale czekaj to już prawie dwudziesta pierwsza. Boże ale się wciągnęłam. No cóż, w końcu kiedy się coś kocha to czas leci szybciej, tak jak podczas ogląda nia zmierzchu.

Z braku laku postanowiłam się ogarnąć i pójść już spać.

Bad sisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz